Prowadzący śledztwo chcą ustalić, czy w 95 tys. pojazdów z silnikami spełniającymi normę Euro-6 użyto oprogramowania manipulującego emisją spalin w układzie wydechowym — wyjaśniła prokuratura. Silniki montowano w modelach Insignia, Zafira i Cascada — potwierdziła Nadja Niesen z urzędu prokuratury.

„Opel potwierdza, że urząd prokuratury z Frankfurtu dokonuje obecnie przeszukań w ośrodkach w Rüsselsheim i Kaiserslautern w ramach wstępnego śledztwa dotyczącego emisji spalin. Nie jesteśmy obecnie w stanie skomentować prowadzonych przeszukań. Grupa współpracuje w pełni z organami władzy. Opel potwierdza, że jego pojazdy spełniają stosowane przepisy” — oświadczył Opel w komunikacie.

Wymienione trzy modele były sprzedawane, gdy Opel należał do General Motors. Wszystkie jednostki napędowe dawnej filii koncernu przestawiają się obecnie na technologię grupy PSA, nowego właściciela Opla i Vauxhalla. W 2016 r. Opel przyznał się, że Zafira miała oprogramowanie wyłączające dezaktywację spalin w pewnych warunkach, bo producent pojazdów wykorzystywał lukę prawną.

We Francji urząd konkurencji, ochrony konsumentów i ścigania oszustw DGCCRF umorzył w marcu 2017 śledztwo o emisji spalin przez diesle Opla uznawszy, że nie ma materiału do przekazania wymiarowi sprawiedliwości, by podjął śledztwo, w odróżnieniu od przypadków Volkswagena, Renaulta, PSA czy Fiata. Podczas testów drogowych komisja Segolene Royal stwierdziła, że model Zafira był w gronie pojazdów znacznie przekraczających emisję tlenków azotu wobec poziomu z homologacji. Resort gospodarki uznał jednak, że zebrane informacje nie wykazały popełnienia oszustwa. Wobec pozostałych producentów prokuratura z Paryża wszczęła śledztwa, trwające do dziś.