8 grudnia w Kijowie odbędzie się spotkanie z najlepszymi startupami technologicznymi z całej Ukrainy. - Zgłosiło się do nas dużo więcej projektów niż oczekiwaliśmy. Ze 100 najlepszych wybierzemy 30 startupów, które zaprezentują się przed polskimi inwestorami venture capital, między innymi osobami, które będą zarządzały środkami z PFR – tłumaczył Sadowski.
Przyznał, że bez systematycznej pracy z przyjaciółmi z Ukrainy, Białorusi, Gruzji, Litwy, Estonii, Łotwy czy Rosji, wielki strumień pieniędzy publicznych nie spotka się z wystarczającą odpowiedzią ze strony pomysłów. - Dla takich dużych pieniędzy jest nas za mało – ocenił.
- Jeżeli projekt w Kijowie się powiedzie, inwestorzy będą zadowoleni, zobaczymy coraz więcej ukraińskich startupów nad Wisłą, to zrobimy takie spotkania w innych stolicach – zdradził.
Sadowski zauważył, że inżynierowie rosyjscy coraz częściej myślą o Polsce. - Jest to dla nich bezpieczna jurysdykcja europejska, duże pieniądze, okno na zachodni świat, świetne relacje biznesowe, nieskorumpowany ekosystem inwestycyjno-startupowy – tłumaczył.
W Kijowie gość jest entuzjastycznie nastawiony do projektów nanotechnologicznych, które pomogą diagnozować albo leczyć choroby. - Warto wymienić też sztuczną inteligencję i deep machine learning, czyli algorytmy uczące się na dodatkowych danych – mówił.