Wiceszef białoruskiego MSW Mikalaj Karpiankou obecnie stoi na czele wojsk wewnętrznych. Udzielił wywiadu rządowej "Stołecznej Telewizji" (STW), w którym odniósł się do spisku i przygotowywanego zamachu na Aleksandra Łukaszenkę i członków jego rodziny, o który Mińsk oskarżył wcześniej czterech przeciwników reżimu. Z Moskwy i Mińska w tej sprawie padały oskarżenia pod adresem Waszyngtonu, Warszawy i Wilna.

Dowiedz się więcej: Kto chciał zabić Aleksandra Łukaszenkę?

- W takich sytuacjach, gdy jest wypowiedziana wojna terrorystyczna, w grę wchodzą operacje antyterrorystyczne, i walka z nimi trwa na zasadach operacji antyterrorystycznych [...] Jesteśmy gotowi działać, jak tylko zapadnie rozkaz, gdzie by się nie znajdowali, bez terminu przedawnienia. Znajdziemy ich i sprzątniemy. Zrobimy świat wolniejszym, a Białoruś bardziej bezpieczną - powiedział Karpiankou, cytowany przez stację STW.

- Przypominamy naszej rozpędzonej krwiożerczej opozycji o tym, że znamy ich wszystkich. Wiemy, gdzie się znajdują, z kim się kontaktują, jakie nieruchomości mają, gdzie znajdują się ich rodziny. Lubią nam przypominać o naszych rodzinach i rzucać groźby wobec nas, naszych żon i dzieci. Nic nie sugeruję, ale jeżeli zapadnie rozkaz albo ktoś coś zrobi w stosunku do prezydenta albo członków jego rodziny, funkcjonariuszy organów ścigania, wobec żon czy dzieci naszych funkcjonariuszy, nasza reakcja będzie błyskawiczna i uderzenie będzie miażdżące. Odpowiedź będzie symetryczna i zgodna z zamiarami opozycji. Znajdziemy ich i sprzątniemy. Niech wiedzą - stwierdził.

Karpiankou wcześniej dowodził Głównym Wydziałem do Walki z Przestępczością Zorganizowaną i Korupcją (HUBAZiK) MSW, który zwalczał przeciwników politycznych reżimu Aleksandra Łukaszenki i pacyfikował powyborcze protesty jesienią ubiegłego roku. Zasłynął w białoruskich mediach m.in. z tego, jak we wrześniu osobiście rozbił pałką witrynę jednej z mińskich kawiarni, gdzie zdaniem milicji chowali się protestujący.