Po ogłoszeniu wyników wyborów prezydenckich, które wygrać miał ubiegający się o reelekcję Aleksander Łukaszenko, na Białorusi organizowane są protesty. Od 9 sierpnia służby aresztowały ponad 12 tysięcy uczestników demonstracji.

W czwartek zatrzymano ponad 100 osób, które uczestniczyły w marszu kobiet.

- Jesteśmy świadkami kryzysu władzy na Białorusi z autorytarną administracją, która nie jest w stanie zaakceptować logiki demokracji - ocenił prezydent Emmanuel Macron. - To oczywiste, że Łukaszenko musi odejść - dodał przywódca Francji.

Białoruski minister spraw zagranicznych Władimir Makiej oskarżył w sobotę kraje zachodnie o próbę zasiania "chaosu i anarchii" w jego kraju.

Przedstawiciele Unii Europejskiej przekazali w czwartek, że Aleksander Łukaszenko nie jest prezydentem Białorusi. W ocenie Moskwy, takie stanowisko Brukseli jest pośrednią ingerencją w kraju.