Polski sektor bankowy miał w sierpniu 1,3 mld zł zysku netto. Wprawdzie o 13 proc. mniej niż rok temu, ale to najlepszy tegoroczny wynik: w lipcu i czerwcu zysk wyniósł odpowiednio 420 mln zł i 551 mln zł, a w maju i kwietniu po około 1 mld zł.
Jednym z jasnych punktów sierpnia był wynik odsetkowy. Wyniósł 3,72 mld zł i choć spadł wobec ubiegłego roku, to był na takim samym poziomie jak w lipcu. Przerwana została trwająca od marca seria spadkowa. – Być może mamy już do czynienia ze stabilizacją. Powoli także mogą się rozbudować wolumeny, więc szansa, że to był dołek, jest spora – mówi Marcin Materna, dyrektor działu analiz Millennium DM.
Czy będzie odbijał w górę? – To zależy, czy banki podniosą ceny kredytów i na ile uda im się jeszcze zejść z kosztami finansowania. W tym drugim zakresie jest miejsce, szczególnie wśród klientów indywidualnych może być potencjał do dalszego cięcia – mówi Kamil Stolarski, szef działu analiz Santander BM.
Czytaj także: Banki mocno cierpią z powodu pandemii
Pozytywnym elementem w sierpniu było też saldo odpisów kredytowych. Wyniosło 710 mln zł, o ponad 17 proc. mniej niż rok temu i o 27 proc. mniej niż w lipcu, maju czy kwietniu (rekordowe było w czerwcu – 1,26 mld zł – i marcu – 1,94 mld zł). – Tarcze spowodowały, że sytuacja wielu firm jeszcze się tak znacząco nie pogorszyła, poczekajmy z oceną, aż przestaną one działać. Na razie nie słychać o pomocy dla firm w trakcie jesiennego powrotu wirusa, może więc być nieciekawie – ocenia Materna.
– Najważniejsze pod względem rezerw są ostatnie miesiące każdego kwartału, więc należy ostrożnie interpretować sierpniowe dane. Poza tym rezerwy te zawiązywane były na początku września, więc nie odzwierciedlają aktualnych oczekiwań po wzroście liczby zachorowań. Dla wyników banków kluczowe będzie, czy wprowadzone zostaną kolejne lockdowny i ograniczenia gospodarcze, co może wpłynąć na decydujący czynnik w odpisach, czyli bezrobocie – dodaje Stolarski.