Po naszym ubiegłotygodniowym tekście o ugodach proponowanych frankowiczom przez Millennium niektórzy jego klienci skarżyli się, że nie otrzymali takich propozycji. Z kolei ci, którzy je dostali, narzekają, że innym bank zaproponował lepsze warunki.

Millennium, który ma 60 tys. klientów z hipotekami frankowymi, odpowiada, że w marcu i kwietniu tego roku rozesłał do wszystkich swych klientów mających hipoteki frankowe tradycyjną pocztą list, w którym zaprosił ich do „indywidualnego negocjowania warunków" przewalutowania i całkowitej spłaty tych kredytów (bazowa propozycja zawierała przeliczenie po mało atrakcyjnym dla klientów średnim kursie NBP). – Listy zapraszające do rozmów wysyłaliśmy również w przeszłości. Obecnie prowadzone rozmowy są m.in. wynikiem tej korespondencji. Część klientów odezwała się do banku w tej sprawie – mówi Iwona Jarzębska, rzeczniczka Banku Millennium. Może być więc tak, że jeśli klienci nie odpowiedzieli na list z wiosny lub nie załatwiali innej sprawy w banku i nie zostali zapytani o przewalutowanie, nie otrzymali propozycji.

Inny problem to bardzo zróżnicowane warunki propozycji. Z naszych nieoficjalnych informacji wynika, że niektórym klientom oferowane są mało atrakcyjne warunki, np. przewalutowanie po bieżącym kursie NBP. Jednak innym wyraźnie lepsze, bo po kursie CHF/PLN w okolicach nawet 3–3,2 zł (rynkowy to teraz 4,19). W tym drugim przypadku saldo kredytu pozostającego do spłaty zmalałoby więc o 20–30 proc. wobec aktualnego, dodatkowo bank proponuje obniżenie marży, więc miesięczna rata byłaby niższa w przypadku średniej wielkości kredytu o paręset złotych niż do tej pory. Bank nie wyjaśnia, jaki jest klucz doboru warunków. Zaznacza, że propozycje są przygotowane dla każdego klienta indywidualnie. Deklaruje, że oferując ugodę, nie robi rozróżnienia, czy klient jest w sporze sądowym, czy nie. Nie odpowiada jednak wprost, czy lepsze warunki oferowane są klientom będącym w sporze sądowym lub niespłacającym albo tym o największym prawdopodobieństwie wystąpienia na drogę sądową lub tym, którzy mają kredyt zaciągnięty przy najniższym kursie CHF/PLN, np. w okolicach 2 (jego przewalutowanie oznaczałoby większą stratę banku w razie unieważnienia umowy). Przeciw Millennium toczy się 3,7 tys. procesów sądowych w indywidualnych sprawach frankowych i pozew zbiorowy dotyczący 3,3 tys. umów.

Zdaniem Andrzeja Powierży, analityka DM Citi Handlowego, oferta przewalutowania po kursie w okolicach 3–3,2 zł mogłaby być atrakcyjna dla tych, którzy nie chcą iść do sądu, i nieatrakcyjna dla tych, którzy już poszli lub są tego bliscy. – Trudno jednak jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie, bo sytuacja klientów i ich kredytów jest zróżnicowana, kierują nimi różne motywy. Klienci muszą wziąć pod uwagę, że kancelarie frankowe pobierają sporą opłatę w postaci procentu od wygranej sprawy, a postępowanie sądowe jest czasochłonne – zaznacza Powierża.

Jego zdaniem banki prawdopodobnie oferować będą klientom ugody dające mniejszą korzyść, niż gdyby uzyskali dzięki wygranej w sądzie, bo oszczędzają im kosztów prawników mogących sięgać nawet jednej trzeciej od wygranej. – Ugoda to mniejsze koszty prawne ponoszone także przez bank, te oszczędności tworzą miejsce na zawarcie ugody. Banki mogą potencjalnie mieć też inną motywację do zawierania ugód: jeśli będą to robić, zmaleć może presja na wzrost rezerw na sprawy sądowe – dodaje. Wyjaśnia, że ich wysokość zależy od szacunku trzech głównych czynników: ilu klientów pójdzie do sądu, jakie jest prawdopodobieństwo przegrania sprawy przez bank oraz co taka przegrana finansowo oznacza dla banku. Więcej ugód to korzystniejsza dla banku statystyka wyroków i potencjalnie mniej nowych spraw, więc mogłaby zmaleć presja na wzrost rezerw. Pytanie, w jakim stopniu zawiązane już rezerwy uwzględniają koszty przyszłych ugód. Główny problem polega na tym, jakie warunki zaoferować klientom: jeśli będą zbyt dobre, zachęcą do składania reklamacji i drogi sądowej także tych, którzy tego nie planowali.