W banku nieoficjalnie mówi się, że jego wypowiedzi mogły zostać źle zinterpretowane przez Reutersa, ale Morozow nie wysłał do agencji sprostowania, w każdym razie nie ukazało się ono w serwisie.

Współpraca EBOR z Rosją została zamrożona w czerwcu 2014 po aneksji Krymu w marcu tego samego roku. O wstrzymaniu kredytowania gospodarki rosyjskiej zdecydowali udziałowcy z krajów G7, którzy mają w EBOR większościowy pakiet akcji. Nie była to decyzja zarządu, ale oficjalne ostrzeżenie USA, Wlk Brytanii, Niemiec, Włoch, Kanady, Francji i Japonii, że będą wetować każdy kolejny projekt zgłaszany przez rosyjskie władze. Teraz Moroz ostrzega więc inne kraje, i wyraźnie chodzi o Turcję, że jeśli nie zmieni swojej polityki, to może mieć podobne kłopoty.

Tydzień temu rosyjski rząd próbował przekonać EBOR, że inwestycje banku w Rosji powinny zostać odmrożone. Z Londynu przyszła odpowiedź odmowna. - To fatalna metoda blokowania inwestycji - uważa Morozow. Jego zdaniem EBOR ma jasne procedury, które można zastosować przy takich okazjach i zarząd z nich nie skorzystał. Nie ujawnił jednak, czy będzie reakcja jego kraju na kolejną odmowę. —Została już wyrządzona poważna szkoda i inne kraje powinny sobie zdawać sprawę, że mogą zostać potraktowane podobnie. To niedobry precedens. Jeśli EBOR mógł tak zachować się wobec Rosji, może tak samo postąpić wobec innych krajów - mówił Morozow. Ale nie wskazał o jaki konkretny kraj mu chodzi, chociaż jest oczywiste, że miał na myśli Turcję. Tymczasem bank wydał oświadczenie, że nie zamierza zamrażać inwestycji w Turcji, ani wycofywać się z tego kraju, który zajął miejsce Rosji, jako największy odbiorca pieniędzy z EBOR. Powód jest prosty : 98 proc. aktywności banku w tym kraju, to projekty w sektorze prywatnym.

Podobnie rozwija się działalność banku w Egipcie, po krótkim okresie spowolnienia, kiedy władzę w tym kraju przejęli wojskowi. Wyraźne wstrzymanie aktywności widoczne jest natomiast na Ukrainie, gdzie tempo reform wyhamowało.

Morozowowi nie podoba się również, że EBOR który jest bankiem powołanym do wspierania reform w krajach transformujących swoją gospodarkę zaangażował się w Grecji i na Cyprze. I chociaż Rosjanie głosowali za wejściem banku do obydwóch tych krajów, teraz jednak uważają, że jego działalność powinna skupić się na dawnych krajach komunistycznych. - To jest absolutnie nie do zaakceptowania, wręcz śmieszne. Grecja jest w strefie euro, jest członkiem OECD. Dlaczego więc mamy się angażować zwłaszcza, że jest tam już UE ze wszystkimi swoimi środkami. To nie jest wypełnieniem mandatu naszej instytucji. Nie powinniśmy tego robić, nie mamy do tego ani środków, ani niezbędnej wiedzy. Nie jesteśmy ani MFW, ani EBC- mówił Morozow.