W kwietniu 2021 r. popyt na kredyty mieszkaniowe był o 94,3 proc. większy niż w pandemicznym kwietniu 2020 – wynika z danych przekazanych „Rzeczpospolitej" przez Biuro Informacji Kredytowej. Średnia wartość oczekiwanego kredytu mieszkaniowego wyniosła 320,6 tys. zł, o 6,1 proc. więcej niż rok temu.
Czytaj także: Kredyt hipoteczny. Co czeka chcących kupić mieszkanie w 2021
– W kwietniu rekordowa w historii była wartość wnioskowanych kredytów mieszkaniowych – mówi prof. Waldemar Rogowski, główny analityk BIK. – Ponadto coraz większa liczba osób zaszczepionych sprawia, że optymizm Polaków co do przyszłości rośnie. Tak jak inflacja, która może spowodować jeszcze wyższy wzrost cen nieruchomości. Może być on dodatkowo stymulowany wzrostem kosztów pracy. Ponadto konieczność wpłat na fundusz gwarancyjny dla deweloperów także wpłynie na zwiększenie cen. Coraz częściej mówi się ponadto o wprowadzeniu opłat za utrzymywanie dużych kwot w bankach. Wszystko to wpływa na jeszcze wyższe zainteresowanie nieruchomościami jako aktywami inwestycyjnymi, zwiększając na nie popyt, co przy ograniczonej podaży nieruchomości przekłada się na wzrost cen – dodaje Rogowski.
Na rekordowo wysoki wzrost popytu na hipoteki wpłynął głównie bardzo duży wzrost liczby wnioskodawców w porównaniu z kwietniem 2020 r. W kwietniu br. o kredyty wnioskowało 50,92 tys. osób, o 83 proc. więcej niż rok wcześniej (było wtedy 27,84 tys. wniosków). To nieco mniej (o 9,2 proc.) niż w rekordowym marcu 2021 r., gdy wniosków było aż 56,07 tys.
– W kwietniu 2020 r. mieliśmy do czynienia z największą niepewnością co do przebiegu i skutków ekonomicznych oraz społecznych pandemii. To był także sam środek lockdownu. Nie zachęcało to więc do zaciągania kredytów, w tym kredytu mieszkaniowego na 20–30 lat – dodaje Rogowski.