Już w przyszły piątek, agencja ratingowa Moody's ogłosi nową ocenę wiarygodności kredytowej Polski. Pojawiają się liczne głosy, które karzą sądzić, że agencja ta pójdzie śladem Standard & Poor's i tę ocenę względem aktualnej obniży. Czy to możliwe? I co to tak właściwie dla nas oznacza?
Jakub Borowski: – Nasz scenariusz bazowy to obniżka ratingu o jeden poziom i zmiana perspektywy na negatywną.
Są jakieś przesłanki, żeby tak sądzić? Borowski podaje dwie. Pierwsza, to odejście Polski od dotychczasowej ścieżki konsolidacji fiskalnej. Agencja Moody's już jakiś czas temu donosiła, że na kwestię ewentualnego wzrostu deficytu sektora finansów publicznych i długu publicznego będzie zwracała szczególną uwagę, licząc na to, że się on nie pojawi. Dotychczasowe działania rządu w tej materii mogą się więc agencji nie spodobać.
Drugim powodem ewentualnego obniżenia oceny Polsce może być jej otoczenie instytucjonalne. Szczególnie chodzi tu o sytuację polskiego Trybunału Konstytucyjnego. – Nie ma wątpliwości, że Moody's jest nią zaskoczony – uważa Borowski.
– Warto przypomnieć pierwszy komunikat Moody's po wyborach parlamentarnych w październiku 2015. Agencja wyraźnie stwierdziła, że wyniki te są negatywne dla ratingu.
Dotychczasowa ocena wiarygodności kredytowej Polski to A2. Najprawdopodobniej już za kilka dni spadnie ona do A3. Ta ocena nadal będzie oznaczała, że Polska jest nadal krajem bezpiecznym dla inwestorów. Będzie to jednak już druga obniżka wiarygodności Polski, co może być dla inwestorów dość jasnym sygnałem, że dzieje się coś niedobrego.