Bank Millennium zwiększył rezerwy frankowe w I kwartale o 512 mln zł i ma ich już łącznie 1,44 mld zł, co stanowi 10,4 proc. portfela jego hipotek frankowych. Jednak najpewniej to jeszcze nie koniec.
Pozwów przybywa
– Dowiązane teraz przez bank rezerwy frankowe to ponad połowa wszystkich tego typu, jakie miał do tej pory, ale i tak spodziewamy się kolejnych w ślad za napływem nowych pozwów – mówi Tomasz Noetzel, analityk serwisu Bloomberg Intelligence.
Bank podał, że wzrost rezerw odzwierciedla utrzymujące się negatywne trendy w zakresie orzecznictwa sądów, napływ nowych pozwów i wynikające z tego zmiany w metodologii oceny ryzyka. – Szacowałem, że po 2020 r. Millennium będzie musiał dołożyć jeszcze co najmniej 3 mld zł kosztów. Nie jest więc zaskoczeniem, że zwiększył rezerwy w I kwartale, kwota również nie jest szokująca, choć może sugerować przyspieszenie zawiązywania rezerw. Niekoniecznie jednak oznacza to, że w kolejnych trzech kwartałach będą równie duże. W scenariuszu ugód bank powinien mieć objętych rezerwami około 30 proc. kredytów frankowych brutto, więc przed nim jeszcze sporo rezerw. Czy będzie to więcej niż zakładane przeze mnie 3 mld zł ponad stan z końca 2020 r.? To zależy od orzeczeń Sądu Najwyższego i TSUE – mówi Łukasz Jańczak, analityk Ipopemy.
Osiągnięcie przez Millennium 35-proc. wskaźnika pokrycia rezerwami (to mniej więcej odpis obejmujący ugodami wszystkie czynne kredyty) wymagałoby dołożenia jeszcze blisko 3,5 mld zł rezerw. – Zakładałem wcześniej, że koszt frankowy Millennium może sięgnąć nawet 6–7 mld zł, więc bank jest na początku zawiązywania rezerw. Na ten rok zakładałem zwiększenie ich o 1 mld zł, ale przebicie tej kwoty wydaje się prawdopodobne, biorąc pod uwagę tempo napływu pozwów i fakt, że w II półroczu kolejne 500 mln zł rezerw, szczególnie w IV kwartale, jest realne – mówi Maciej Marcinowski, analityk Trigona DM.