- Kolejna podwyżka jest możliwa w kwietniu. Przyglądamy się obecnie dynamice wielu czynników. Z jednej strony szybszej inflacji, z drugiej możliwemu kolejnemu lockdownowi, nowej fali wirusa, opóźnieniom w programie pomocowym Międzynarodowego Funduszu Walutowego i zawirowaniom na globalnych rynkach - stwierdził Dmytro Sołogub, wiceprezes Narodowego Banku Ukrainy.

Inflacja na Ukrainie sięgnęła w styczniu 6,1 proc. r./r., czyli najwyższego poziomu od października 2019 r. Jest ona powyżej średnioterminowego celu banku centralnego wynoszącego 5 proc. PKB Ukrainy skurczył się w 2020 r. o 4,2 proc., a średnia prognoz analityków mówi o jego wzroście w 2021 r. o 3,9 proc.

Podwyżka stóp może być problemem politycznym dla prezydenta Wołodymyra Zełenskiego. W zeszłym roku doprowadził on do mianowania Kyryła Szewczenki na prezesa Narodowego Banku Ukrainy i miał nadzieję, że będzie on prowadził luźną politykę pieniężną. Przed zmianą na tym stanowisku Zełenski wyrażał niezadowolenie z powodu "zbyt wysokich" stóp. To, że Szewczenko pokazał, że bank centralny jest niezależny, może jednak przyspieszyć rozmowy z MFW w sprawie kolejnej transzy z pożyczki pomocowej wartej 5 mld USD.