„Dzięki bardzo. Moją kartę BEZZASADNIE oznaczono jako kradzioną/zastrzeżoną i została zeżarta przez bankomat” – podobnych wpisów na facebookowym profilu mBanku są setki.

Ludzie skarżą się na wstyd, którego doznawali w momencie, gdy kasjer w sklepie zatrzymywał ich kartę, argumentując, że jest kradziona (u niektórych tylko przeterminowana). Pytają o rekompensaty. Pisaliśmy o tym wczoraj w tekście. Bank oświadcza, że z poszkodowanymi klientami będzie kontaktował się indywidualnie, a nowe karty będą wydawane automatycznie, bez opłat i w jak najszybszym możliwym terminie. Termin „najszybszy możliwy termin” nie został jeszcze sprecyzowany. Klienci zalecają kuriera.

Ludzie skarżą się na brak informacji o problemie: „Awaria awarią – każdemu się może zdarzyć – ale żeby tak klientów olewać w kwestii informacji, to jest dopiero skandal”; albo „mBank mógł chociaż rozesłać maile i smsy z informacją awarii wszystkim użytkownikom. Koszta wiele niższa niż późniejsze dorabianie «skradzionych» kart.

Ale pojawiają się też komentarze, jak ten: „bank, który trzeba w kosmos wystrzelić”. mBank odpowiada na praktycznie wszystkie. Radzi, informuje, kaja się. Całkiem dzielnie znosi krytykę. Zapowiada rozwiązania.

„Czy nadal są problemy? Potrzebuję gotówki do specjalisty… Nie wiem czy mogę wyciągnąć pieniądze z bankomatu.” mBank odpowiada: BLIK, czyli usługa płatności mobilnych za pomocą smartfona. Przy płatnościach BLIKiem niepotrzebna jest karta. Potrzebny jest jedynie smart fon, aplikacja i oczywiście połączenie z internetem. Wypłata gotówki, czy inna transakcja dokonywana jest poprzez telefon, a potwierdzana przy użyciu sześciocyfrowego kodu. Prócz mBanku płatności mobilne ma w swojej ofercie już większość dużych banków. To jest chyba na razie jedyne skuteczne rozwiązanie problemu na brak dostępu do swoich pieniędzy,  które podaje sam mBank na facebooku, drugi to stanie w kolejkach w oddziałach których jak wiadomo mBank nie ma wiele.