W poniedziałek IPN udostępnił dokumenty dotyczące agenta SB "Bolka", zabezpieczone w domu gen. Czesława Kiszczaka. Wśród dokumentów są teczka personalna i teczka pracy z lat 1970-1976 TW "Bolek", gdzie znajduje się odręcznie napisane zobowiązanie do współpracy, podpisane: Lech Wałęsa "Bolek" i datowane na 21 grudnia 1970 r. Są tam też doniesienia "Bolka" oraz notatki funkcjonariuszy SB ze spotkań z nim.
Jacek Sasin powiedział w RMF, że w obozie rządzącym jest poczucie radości, że prawda triumfuje. - Po ujawnieniu dokumentów gen. Kiszczaka trudno mówić, żeby legenda Wałęsy, człowieka bez skazy, mogła się utrzymać - powiedział Sasin odnosząc się do słów szefa MON Antoniego Macierewicza, który powiedział w poniedziałek, że to koniec legendy Lecha Wałęsy.
Z ujawnionych przez IPN dokumentów wynika, że 5 października 1973 r. TW "Bolek" oświadczył oficerowi prowadzącemu, że zdecydował się odmówić dalszej współpracy.
Jacek Sasin stwierdził, że nie ma pewności, że Wałęsa zerwał z SB. - Szczególnie, jeśli analizujemy lata 90. i fatalną prezydenturę, to mogą pojawiać się zasadne pytania, na ile dokumenty miały wpływ na prowadzoną politykę - ocenił.
Polityk PiS przyznał również, że w Polsce nie doszło do ostatecznego zerwania z komunizmem, "nie przeprowadzono dekomunizacji i lustracji". Pytany o to, co obóz rządzący zrobi w tej sprawie, Sasin odpowiedział, że dekomunizacja dziś jest niemożliwa. - Straciliśmy ten czas, który wykorzystali Czesi, czy Niemcy we wschodniej części swojego kraju - powiedział Jacek Sasin.