Wizjoner przyszłości

Sześć legendarnych wykładów najważniejszego architekta USA to śmiała, dosadna przepowiednia naszych czasów. I poetycka opowieść o maszynach.

Aktualizacja: 16.03.2016 19:49 Publikacja: 16.03.2016 17:30

Muzeum Guggenheima w Nowym Jorku, realizacja Wrighta

Muzeum Guggenheima w Nowym Jorku, realizacja Wrighta

Foto: 123RF

W 1930 r. Frank Lloyd Wright – wówczas już ponad 60-letni cieszący się uznaniem architekt, do dziś uznawany za najistotniejszego, jaki budował na amerykańskiej ziemi – został zaproszony do wygłoszenia odczytów w Princeton.

Był wtedy jeszcze przed stworzeniem najbardziej znanych i wzbudzających powszechną dyskusję budynków, jak Fallingwater – domu na wodospadzie w Pensylwanii – czy muzeum Guggenheima w Nowym Jorku będącego otwartą, spiralną galerią.

Wykłady Wrighta czytane dziś są manifestem mającym inspirować do tworzenia unikatowej sztuki amerykańskiej, ale i intrygującym studium ery technologii, pełnym trafnych przepowiedni. Ukazują się w Polsce w odważnej oprawie. Pierwsza część to podane na pomarańczowym papierze przedmowy prezentujące kulisy powstania wykładów. Część druga to same wykłady zilustrowane skromnie – tak jak w ich pierwotnym zapisie wydanym niegdyś w USA.

Część pierwsza zadowoli raczej specjalistów, ale druga zaskoczy i zachwyci, bo jest poetycka i bezpardonowa. Wright pisał tak, jak mówił: kwieciście, ostro. Zamiast nauczać o metodach pracy, stworzył opowieść o Erze Maszyn, która niesie nowe szanse realizowania człowieczeństwa, ale też prawdopodobieństwo zagłady – zmysłowej i dosłownej. Krótkie, dygresyjne eseje to wciąż aktualna przestroga przed budowaniem świata, który zniewala i nie pozwala żyć.

Esej pierwszy, o maszynach, materiałach i ludziach, jest wymierzony w kulturę amerykańską, która od początku XX w. była – zdaniem autora – bezmyślnym powtarzaniem obcych stylów, „renesansem osła w skórze lwa". Autor podsumowuje prace architektów jako służalcze, pozorujące związki z klasyką. Ostrzega Amerykę przed staniem się „ekumenicznym obozowiskiem" produkującym tanie i szybkie imitacje.

Zamiast „fałszywej architektury" proponuje wykorzystanie maszyn do stworzenia całkowicie nowych form, organicznych i powiązanych z miejscem, z czasem. Jako wzór podaje sztukę japońską, której był wybitnym znawcą.

Lloyd Wright powtarza za Wiktorem Hugo, że architektura ma prowadzić do demokracji. Dom ma być wyrazem wolności. Dlatego też powinien być budowany na ludzką skalę i szczerze. On zaś słynął z tego, że odsłaniał naturę materiału; kamień, cegła, drewno pozostawały sobą.

Nie dziwi więc, że jeden z esejów zatytułował „Tyrania wieżowca". Korzenie obsesji budowania wzwyż upatrywał w bazylice św. Piotra: „Sądzę, że pierwszy wieżowiec postawił Michał Anioł, nakładając Panteon na szczyt Partenonu". Pisze, że wieżowce udają katedry, kolumny, kopuły, struktury gotyckie. Są zawieszone na stalowych szkieletach, pozbawione prawdziwej struktury.

Gdy wygłaszał swe wykłady, na Manhattanie trwała mania budowania pod niebo. Wright dostrzega w wieżowcu sztuczkę chciwości i uważa, że wieżowce stawiano, by pomnożyć w pionie wartość ziemi. Miasto nazywał komercyjną maszyną, przebraną w krzykliwe bryły i neony. Widział w wieżowcach więzienia, które doprowadzą ludzi do obłędu i wywołają masowy exodus na wieś. Przepowiadał, że w erze mobilności koncentracja życia nie będzie już potrzebna.

Współczesność pokazuje co innego – mobilność wzmaga ruch ku miastom, powoduje migracje ku coraz większym metropoliom. Trudno przesądzić, czy Lloyd się pomylił, czy też wielka ucieczka jest jeszcze przed nami. Wierzył, że człowiek najlepiej odczuwa wolność w przestrzeni. Ale też widział w nas ludzi chciwych, przejętych chęcią posiadania bardziej niż pragnieniem swobody. Mówił, że jesteśmy jak „sroki o małpiej psychice" owładnięte szałem urządzeń i wierzące, że owe urządzenia zapewnią nam zbawienie.

Tych sześć opowieści sprzed 75 lat pokazuje, że Wright był błyskotliwym mówcą, a opowieści potrafił konstruować równie oryginalnie i żywo jak budynki.

W 1930 r. Frank Lloyd Wright – wówczas już ponad 60-letni cieszący się uznaniem architekt, do dziś uznawany za najistotniejszego, jaki budował na amerykańskiej ziemi – został zaproszony do wygłoszenia odczytów w Princeton.

Był wtedy jeszcze przed stworzeniem najbardziej znanych i wzbudzających powszechną dyskusję budynków, jak Fallingwater – domu na wodospadzie w Pensylwanii – czy muzeum Guggenheima w Nowym Jorku będącego otwartą, spiralną galerią.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
radio
Lech Janerka zaśpiewa w odzyskanej Trójce na 62-lecie programu
Kultura
Zmarł Leszek Długosz
Kultura
Timothée Chalamet wyrównał rekord Johna Travolty sprzed 40 lat
Kultura
Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie podaje datę otwarcia
Kultura
Malarski instynkt Sharon Stone