Czeska rodzina spacerowała z psem w rejonie Orlicke Hory w północnej części Moraw. Pan i pani Frankota, z dziećmi, spostrzegli w pewnym momencie podniecenie psa. Ich pupil Monty wysforował się do przodu  i zaczął frenetycznie kopać ziemię. W ten sposób wykopał wspaniały archeologiczny skarb z epoki brązu.

Składa się on z 13 ostrzy sierpów, dwóch grotów włóczni, trzech siekier i wielu bransolet - wszystkie te przedmioty wykonane są z brązu. Naukowcy są zdania, że jest to skarb zakopany rytualnie. - Już samo to, że zgromadzono tyle cennych przedmiotów w jednym miejscu wskazuje, że prawdopodobnie miało to związek z czymś w rodzaju adoracji, ofiary złożonej w ziemi - domyśla się dr Martina Bekova.

 Dr Bekova, wraz z zespołem, szczegółowo zbadała wykopane przedmioty. Ustaliła, że wykonano je około 3000 lat temu. Używali ich ludzie, których archeolodzy zaliczają do tzw. kultury pól popielnicowych (do tego kompleksu należy także kultura łużycka). Nazwa wywodzi się od praktyki pogrzebowej - spopielone szczątki zmarłych umieszczano w glinianych naczyniach, urnach i zakopywano w ziemi na cmentarzyskach - z reguły dużych.

- Przedmioty są w bardzo dobrym stanie, wszystkie są całe, nie uszkodzone. Tymczasem ludzie żyjący w tym regionie w tamtej epoce raczej wkładali zmarłym do grobów fragmenty narzędzi, często przepalone. Tymczasem te tutaj są wspaniałe - entuzjazmuje się dr Bekova.

Znalezisko przekazano do kompetentnej placówki archeologicznej, oddawcy otrzymali rekompensatę w wysokości 300 euro. Opinii publicznej nie poinformowano, jaką  gratyfikację, i czy w ogóle, otrzymał odkrywca, pies Monty.