W 2005 r. podczas zakazanej przez ówczesnego prezydenta Warszawy Lecha Kaczyńskiego Parady Równości lider niewielkiej lewicowej organizacji Młodzi Socjaliści Adrian Zandberg przemawiał mniej więcej tak: – Liberałowie nas nienawidzą, bo walczymy o sprawiedliwość społeczną, a prawica nienawidzi nas za to, że domagamy się wolności światopoglądowej. Nie będziemy się tym przejmować, bo jesteśmy lewicą i musimy iść własną drogą.
Od tego czasu minęło 13 lat. Zandberg jest liderem niewielkiej lewicowej partii, a polska lewica – daleko od rozstrzygnięcia, z kim jej bardziej po drodze.
Nic więc dziwnego, że za sprawą prowokacyjnej deklaracji publicysty Rafała Wosia, że należy „wspólnie z PiS budować demokratyczny socjalizm”, w wielu lewicowych środowiskach rozpętała się potężna dyskusja, a rozmaici obrońcy wolności zajęli się odmawianiem Wosiowi prawa do wolności wypowiedzi. Najbardziej zajadli ci, którzy związali się z Platformą Obywatelską, wierząc, że PiS...