1 lipca 2016 r. wchodzi w życie nowelizacja ustawy o odnawialnych źródłach energii (OZE), której celem miało być „wprowadzenie przejrzystych zasad wytwarzania i wykorzystywania na własne potrzeby energii elektrycznej z odnawialnych źródeł". Chodzi o działania prosumentów, czyli osób, które same wytwarzają energię, najczęściej przy użyciu instalacji solarnych montowanych na dachu budynku.
Tendencja spadkowa
Jeszcze kilkanaście miesięcy temu wydawało się, że liczba prosumentów będzie rosła, gdyż poprzednia wersja ustawy zakładała taryfy gwarantowane, pozwalające im odsprzedawać energię po cenie wyższej niż rynkowa. Według danych Instytutu Energetyki Odnawialnej (IEO) w latach 2013–2015 w gospodarstwach domowych i wspólnotach mieszkaniowych powstało ok. 4 tys. mikroinstalacji o średniej mocy 5 kW, głównie dzięki dotacjom z programu Prosument. Przybyło też niemal 500 instalacji w firmach, co zdaniem Instytutu jest odpowiedzią na rosnące ceny energii dla firm.
Teraz wszystko wskazuje na odwrócenie tej tendencji. Ustawa wprost mówi, że działania prosumentów mają być nakierowane nie na zyski, ale na zaspokajanie własnych potrzeb energetycznych.
Grzegorz Wiśniewski, prezes Instytutu, wskazuje, że ustawa jest niezrozumiała dla niezależnych od koncernów energetycznych nieprofesjonalnych producentów energii i prowadzi do pogorszenia ich sytuacji.
– Analizy wskazują, że bez znaczących dodatkowych dotacji nakłady inwestycyjne nie zwrócą się w okresie trwałości nowych instalacji budowanych w domach mieszkalnych. Lepiej byłoby powiedzieć wprost gospodarstwom domowym, żeby w oparciu o przepisy ustawy nie inwestowały w kosztowne instalacje, niż stwarzać iluzje wsparcia i narażać je na ryzyko ekonomiczne i straty – mówi.