Środowa uchwała Sądu Najwyższego przesądza niekorzystnie dla adwokatów i radców prawnych wieloletni spór, jak dalece refundować koszty ich dojazdu do sądu: do wysokości wydatku na benzynę (paliwo) czy też brać pod uwagę dodatkowo zużycie (amortyzację) auta, czy takie wydatki jak opłaty autostradowe.
Te dodatkowe wydatki uwzględnia rozporządzenie o tzw. kilometrówkach, które przewiduje ryczałtowe (wyższe) wynagrodzenie za korzystanie w podróży służbowej pracownika z własnego samochodu. I ono też bywało w sądach stosowane. SN teraz powiedział, że nie ma do tego podstaw.
Benzyna i zużycie
Kwestia wynikła w sprawie o zapłatę niewysokiej kwoty. Sąd rejonowy zasądził minimalne wynagrodzenie dla strony wygrywającej za udział pełnomocnika (600 zł), a odmówił refundacji za jego trzykrotny przejazd z Bydgoszczy do Torunia i z powrotem.
Za podstawę wyliczenia wydatku pełnomocnik wziął właśnie rozporządzenie ministra pracy i polityki społecznej z 29 stycznia 2013 r. o kilometrówkach, i liczbę kilometrów przemnożył przez stawkę przewidzianą dla pojazdu z silnikiem powyżej 900 cm.
Rozpatrując odwołanie, SO w Bydgoszczy nabrał wątpliwości, i zwrócił się do SN o ich rozstrzygnięcie. Ten nieraz się w podobnych kwestiach wypowiadał, w jednej ze spraw dopuścił np. refundację za przelot pełnomocnika na sprawę samolotem, gdyż, jak powiedział, nie musi to być najtańszy środek transport (IV Cz 109/12). Wątpliwości jednak zostały.