Pewnie nie jestem jedynym, który co roku przed świętem 11 listopada zadaje sobie pytanie o sens tego wielkiego słowa – Niepodległość. Słowa równie wielkiego jak inne ważne: wolność, patriotyzm czy demokracja. Choć wielu z nas tego na co dzień nie doświadcza, instytucjonalna czy ideowa treść, która się za nimi kryje, to powietrze, którym co dzień oddychamy i dzięki któremu żyjemy.

Oto więc po raz kolejny przed jej świętem trzeba zapytać, czym jest NIEPODLEGŁOŚĆ. Czy aby tylko historycznym faktem opisanym w podręcznikach, czy może czymś więcej: sumą marzeń, aspiracji, wielkich idei i codziennych starań jednostek i narodu. Bo gdyby właśnie tak ją rozumieć, łatwiejsze byłyby nie tylko pojęcie wysiłku jej ojców sprzed stu laty Piłsudskiego, Dmowskiego czy Paderewskiego, ale i nasza codzienna praca nad jej kształtowaniem.

Jeśli pozostanie tylko kategorią historyczną czy symbolem, jesteśmy zwolnieni z wysiłku jej interpretacji. Kiedy jednak uznamy, że NIEPODLEGŁOŚĆ jest materią żywą, mamy obowiązek ciągłego jej interpretowania. Odzierania ze stereotypów i prymitywnej propagandy, aktualizowania i doskonalenia. Niech więc nie będzie starym srebrem rodowym, tylko wielką wartością, której blask trzeba wciąż i wciąż przywracać w każdym trudnym dla Polski czasie.