Rozwój tłumiony etatyzmem

Polityka makroekonomiczna II RP była generalnie nieudana - mówi Maciej Bukowski, prezes think tanku WiseEuropa, wykładowca Wydziału Nauk Ekonomicznych UW.

Publikacja: 25.01.2018 20:41

Rozwój tłumiony etatyzmem

Foto: materiały prasowe

Wielu komentatorów dostrzega podobieństwa między pomysłami obecnego rządu a reformami i inwestycjami w II RP. To rzeczywiście była złota epoka gospodarki, do której warto się odwoływać?

Polityka makroekonomiczna II RP była generalnie nieudana, poza reformami stabilizacyjnymi Grabskiego z 1924 r. Wtedy wprowadzono złotego, stłumiono hiperinflację i ustabilizowano finanse publiczne. Po 1929 r., już w czasach Kwiatkowskiego, pozostawanie przy walucie opartej na złocie stało się kosztowne. Polityka przemysłowa tamtego okresu, która ma dziś dobrą legendę, była przeciążona etatyzmem. Udaną inwestycją była budowa portu w Gdyni, ale ogólnie inwestycje tego okresu były przewymiarowane, kosztowne, wysysały kapitał z sektora prywatnego.

PRL to był dla gospodarki czas stracony?

Za połowiczny sukces można uznać odbudowę kraju po wojnie. Udało się częściowo odbudować Warszawę i postawić na nogi przemysł ciężki. W porównaniu z nie mniej zniszczonymi Niemcami to były marne osiągnięcia, ale na tle kolejnych dekad to był okres w miarę szybkiego rozwoju gospodarki, choć ze wszystkimi immanentnymi obciążeniami komunizmu: niską wydajnością, marnotrawstwem zasobów, brakiem innowacji.

Jak wyglądałaby polska gospodarka gdyby nie PRL?

Szlibyśmy drogą podobną do Włoch i Hiszpanii. Na pewno większe byłyby migracje do aglomeracji warszawskiej i na Śląsk oraz do Wielkopolski. Postępowałoby klastrowanie się przemysłu i usług, kompletnie zaniedbanych w PRL. Inna byłaby też zapewne sekwencja rozwoju: najpierw powstałby przemysł lekki, a potem ciężki, a nie odwrotnie. Struktura przestrzenna rozwoju też byłaby inna. Mniej rozwinęłyby się średnie, częściowo sztuczne miasta, bardziej zaś aglomeracje.

Teraz jesteśmy na drodze do odrobienia zaległości względem Zachodu, których przez ostatnich 100 lat odrobić się nie udało?

Tak, ale warunkiem jest pozostanie w Europie i gospodarka konkurencyjna, bazująca na sektorze prywatnym, a nie spółkach Skarbu Państwa i quasi-monopolach.

Wielu komentatorów dostrzega podobieństwa między pomysłami obecnego rządu a reformami i inwestycjami w II RP. To rzeczywiście była złota epoka gospodarki, do której warto się odwoływać?

Polityka makroekonomiczna II RP była generalnie nieudana, poza reformami stabilizacyjnymi Grabskiego z 1924 r. Wtedy wprowadzono złotego, stłumiono hiperinflację i ustabilizowano finanse publiczne. Po 1929 r., już w czasach Kwiatkowskiego, pozostawanie przy walucie opartej na złocie stało się kosztowne. Polityka przemysłowa tamtego okresu, która ma dziś dobrą legendę, była przeciążona etatyzmem. Udaną inwestycją była budowa portu w Gdyni, ale ogólnie inwestycje tego okresu były przewymiarowane, kosztowne, wysysały kapitał z sektora prywatnego.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
100 Lat Polskiej Gospodarki
Grzegorz W. Kołodko: Największym wyzwaniem jest demografia
100 Lat Polskiej Gospodarki
Jan Grzegorz Prądzyński: Wielkim wyzwaniem będą samochody autonomiczne
100 Lat Polskiej Gospodarki
Dąbrowski: Otworzyć się na potrzeby nowego pokolenia
100 Lat Polskiej Gospodarki
Gróbarczyk: 5 minut, które trzeba wykorzystać
100 Lat Polskiej Gospodarki
Dziubiński: Mamy wielki potencjał