Grzech nie zaczął się w Soczi

– Trzeba zakazać Rosjanom udziału w wielkich imprezach, bo niczego się nie nauczyli – pisze w swojej książce Grigorij Rodczenkow, były szef moskiewskiego laboratorium.

Aktualizacja: 27.07.2020 19:44 Publikacja: 27.07.2020 19:27

Foto: materiały prasowe

Mężczyzna ma brązowy kapelusz, ciemne okulary, kominiarkę i flanelową koszulę w kratę. Kryje się w półcieniu, światło skromnie przebija przez zasłonięte żaluzje. Nie wiadomo, gdzie jest ani jak wygląda. Rodczenkow pięć lat temu zostawił żonę z dwójką dzieci, wsiadł w samolot z Moskwy do Los Angeles i opowiedział, jak jego kraj ukrywał dopingowiczów podczas igrzysk olimpijskich w Soczi (2014).

Wywołał taką burzę, że szef Rosyjskiego Komitetu Olimpijskiego Leonid Tjagaczew oznajmił: – Powinien zostać rozstrzelany za kłamstwa.

Rodczenkow w rozmowie z dziennikarzem BBC Danem Roanem podkreśla, że choć od wybuchu skandalu minęło pięć lat, to podejście Rosjan do nielegalnego wspomagania wcale się nie zmieniło, a ci sami ludzie, którzy brali udział w tuszowaniu dopingu podczas igrzysk, podrabiali później dokumenty przekazane Światowej Agencji Antydopingowej (WADA).

Miał powód, żeby pojawić się w mediach, bo w czwartek ukaże się jego biografia: „Afera Rodczenkowa. Jak obaliłem tajne rosyjskie imperium dopingowe".

Bojkot za statek

Fragmenty książki opublikował „Daily Mail". Rodczenkow naświetla aferę, którą już znamy, oraz spogląda wstecz. Nie tylko do czasów studenckich, kiedy skracał sobie drogę do sportowych sukcesów dzięki nielegalnemu wspomaganiu, ale też – a może przede wszystkim – do igrzysk w Los Angeles (1984), które zbojkotowały państwa bloku sowieckiego.

Rodczenkow wyjaśnia, że nie był to wcale odwet wobec Amerykanów, którzy nie przylecieli do Moskwy cztery lata wcześniej. Sowieci odmówili udziału w imprezie, bo gospodarze nie zgodzili się na zacumowanie radzieckiego statku, na którym chcieli zainstalować laboratorium do testowania sportowców, aby „żaden ubrudzony sowiecki atleta nie stanął na starcie". To przesądziło sprawę bojkotu.

Przy okazji kolejnych igrzysk, w Seulu (1988), statek już dobił do portu i reprezentacja ZSRR wygrała klasyfikację medalową.

Cieniem na igrzyskach położyła się dopingowa wpadka rekordzisty i mistrza świata w sprincie Bena Johnsona. Rodczenkow o tym, że Kanadyjczyk się dopinguje, wiedział wcześniej. Na stanozolu wpadł podczas Igrzysk Dobrej Woli w Moskwie (1986), ale gospodarze wyników testu nigdy nie zgłosili.

Rodczenkow jako najważniejszy sygnalista sportu lubi się porównywać do Edwarda Snowdena, ale przekonuje też na łamach książki, że „doping przynosi równość", bo daje przeciętnym większe pole do rozwoju i pozwala im doścignąć tych „genetycznie obdarowanych".

– Kiedy w 2005 roku przejąłem stery moskiewskiego laboratorium, miałem jedno zadanie: żaden Rosjanin nie mógł wpaść – opowiada Rodczenkow. Zawodnicy o kontrolach wiedzieli wcześniej i mieli czas, aby przygotować próbki czystego moczu na podmianę. To była jednak skromna działalność w zestawieniu z majstersztykiem, jaki przygotowano na igrzyska w Soczi.

Wielki przekręt zaczął się w 2013 roku, kiedy kremlowski agent Jewgienij Błochin ujawnił, że jego „magicy" znaleźli sposób na bezśladowe otwieranie probówek do zbierania moczu. – To mogło być takim przełomem jak rozszczepienie atomu – zachwycał się Rodczenkow.

Ministerstwo Sportu, laboratorium antydopingowe oraz rosyjska służba bezpieczeństwa stanęły ramię w ramię w misji „medale ponad morale". Wynik z poprzednich igrzysk – ledwie trzy złote krążki wywalczone w Vancouver (2010) – podczas imprezy w Soczi byłby hańbą, to nie mogło się powtórzyć.

W Soczi wszystkie kontrole przechodziły przez rosyjskie laboratorium, więc budynek postawiono ściana w ścianę z tym należącym do służby bezpieczeństwa. Tam zorganizowano bank czystych próbek, które podawano przez dziurę w ścianie maskowaną gniazdkiem elektrycznym.

Jeszcze podczas ceremonii zamknięcia imprezy ludzie Rodczenkowa uwijali się jak w ukropie, bo musieli wykonać ostatnią misję i podmienić próbkę złotego medalisty, bobsleisty Aleksandra Zubkowa, który w tym samym czasie dumnie wypinał pierś w loży honorowej, siedząc u boku Władimira Putina.

Efekt był taki, że podczas oficjalnej kolacji działacze Światowej Agencji Antydopingowej (WADA) i Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego (MKOl) chwalili gospodarzy za zorganizowanie najlepszego laboratorium w dziejach igrzysk.

Czas sygnalistów

Półtora roku później WADA ogłosiła raport opisujący rosyjski system dopingowy. Powstał on m.in. dzięki Julii Stiepanowej, innej słynnej sportowej sygnalistce, której losy w wydanej kilka dni temu książce „The Russian Affair" opisał Dave Walsh.

RUSADA została zawieszona, a Rodczenkow stracił posadę. Początkowo szedł w zaparte, ale gdy dwaj jego koledzy po fachu zmarli w zagadkowych okolicznościach, uciekł za ocean, wyspowiadał się dziennikarzom „New York Timesa". Później został bohaterem oscarowego dokumentu „Ikar", a teraz przyjemności życia w ukryciu sfinansuje sobie dzięki książce.

WADA w grudniu wykluczyła Rosjan ze wszystkich wielkich imprez sportowych na cztery lata, bo nawet kiedy chciała pójść z RUSADA na ugodę i przywróciła jej akredytację, to pochodzące z lat 2012–2015 dane wysłane z Moskwy do Montrealu okazały się sfałszowane. Teraz wszystko w rękach Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu w Lozannie (CAS), który nad apelacją pochyli się w listopadzie.

Mężczyzna ma brązowy kapelusz, ciemne okulary, kominiarkę i flanelową koszulę w kratę. Kryje się w półcieniu, światło skromnie przebija przez zasłonięte żaluzje. Nie wiadomo, gdzie jest ani jak wygląda. Rodczenkow pięć lat temu zostawił żonę z dwójką dzieci, wsiadł w samolot z Moskwy do Los Angeles i opowiedział, jak jego kraj ukrywał dopingowiczów podczas igrzysk olimpijskich w Soczi (2014).

Wywołał taką burzę, że szef Rosyjskiego Komitetu Olimpijskiego Leonid Tjagaczew oznajmił: – Powinien zostać rozstrzelany za kłamstwa.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Sport
Paryż 2024. Kim jest Katarzyna Niewiadoma, polska nadzieja na medal igrzysk olimpijskich
Sport
Igrzyska w Paryżu w mętnej wodzie. Sekwana wciąż jest brudna
Sport
Paryż przed igrzyskami olimpijskimi pozbywa się bezdomnych? Aktywiści oburzeni
IGRZYSKA OLIMPIJSKIE
Pomruk rewolucji. Mistrzowie z Paryża po raz pierwszy dostaną pieniądze za złoto
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Olimpizm
Leroy Merlin wchodzi na nowy rynek. Wykończy mieszkania medalistów z Paryża