Unia nie potrafiła nas ochronić. Ale liczymy na to, że to się zmieni

To nie będą takie same wybory jak dotychczas. Szykuje się wielka mobilizacja, bo inaczej niż w przeszłości, wartości, których broni UE, stają się w świecie zagrożonym przez rosyjski i chiński autorytaryzm dobrem, które trzeba chronić.

Aktualizacja: 18.04.2024 06:15 Publikacja: 18.04.2024 04:30

Unia nie potrafiła nas ochronić. Ale liczymy na to, że to się zmieni

Foto: Fotorzepa/ Jerzy Dudek

Aż 71 proc. mieszkańców Unii Europejskiej zapowiada więc, że w czerwcu pójdzie głosować w wyborach europejskich – wynika z sondażu przeprowadzonego na zlecenie Brukseli. Mowa o wzroście aż o 10 punktów procentowych w stosunku do głosowania z 2019 roku.

Listę krajów, gdzie można spodziewać się najwyższej frekwencji, otwierają Holandia, Niemcy i Irlandia, a zamykają ją tradycyjnie eurosceptyczne Czechy, a także Bułgaria i Słowacja. Jednak Polsce bliżej już tu do krajów starej Unii niż naszych dawnych towarzyszy z bloku wschodniego. Aż 63 proc. Polaków deklaruje zainteresowanie nadchodzącymi wyborami, o 11 punktów procentowych więcej niż przed pięciu laty. To także więcej niż średnio w Unii.

Listę krajów, gdzie można spodziewać się najwyższej frekwencji, otwierają Holandia, Niemcy i Irlandia, a zamykają ją tradycyjnie eurosceptyczne Czechy, a także Bułgaria i Słowacja

Rzecz zaskakująca w kraju słynącym z niskiej frekwencji, aż 70 proc. Polaków zapowiada też, że pójdzie głosować w wyborach do Parlamentu Europejskiego za dwa miesiące. W podobnym sondażu w 2019 roku tylko 52 proc. z nas deklarowało, że pofatyguje się, aby wziąć udział w wyborach europejskich.

To nie jest w zjednoczonej Europie zjawisko odosobnione. 81 procent respondentów w krajach UE 27 przyznaje, że głosowanie na eurodeputowanych stało się ważniejsze z powodu „kontekstu międzynarodowego”. Czyli wojen w Ukrainie i na Bliskim Wschodzie czy asertywnej postawy chińskiego reżimu.

Najważniejsze tematy w kampanii wyborczej do Parlamentu Europejskiego

Ale na tym jedność Unii się kończy. Bo gdy przychodzi do pytania, jaki temat jest w tej kampanii wyborczej najważniejszy, Polska i inne kraje flanki wschodniej NATO, ale także Niemcy, wskazują na obronę Unii. Ale już dla Rumunów, Włochów czy Słowaków znacznie bardziej liczy się rozwój gospodarki i tworzenie nowych miejsc pracy. Z kolei Francuzi i Belgowie wysuwają na pierwszy plan przeciwdziałanie biedzie i wykluczeniu społecznemu.

W Hiszpanii i na Węgrzech najbardziej liczy się natomiast poprawa zabezpieczeń zdrowotnych. Maltańczycy i Cypryjczycy wskazują w tym kontekście na nielegalną imigrację. Oryginalni są Austriacy (przyszłość Unii) i Szwedzi (walka z ociepleniem klimatu).

U progu dwudziestej rocznicy przystąpienia naszego kraju do Unii Polska może z satysfakcją patrzeć na przebytą w tym czasie drogę. Z najbiedniejszego w 2004 roku kraju Unii (Rumunia i Bułgaria nie należała do Wspólnoty) dokonaliśmy tak wielkiego skoku, że dziś poziomowi życia nad Wisłą już niewiele brakuje do Hiszpanii.

U progu dwudziestej rocznicy przystąpienia naszego kraju do Unii Polska może z satysfakcją patrzeć na przebytą w tym czasie drogę

Nie dziwi więc, że 81 proc. polskich respondentów deklaruje, że Polska „skorzystała na członkostwie w Unii” (15 proc. jest przeciwnego zdania). Znacznie więcej wątpliwości mają Bułgarzy (52 proc.), Austriacy (56 proc.), Włosi (59 proc.) i Francuzi (63 proc.). Przekonanych, że ich kraj „skorzystał na członkostwie”, najwięcej jest jednak na Litwie (91 proc.), choć mowa o kraju, z którego po akcesji wyjechała 1/3 ludności. 78 proc. Polaków przyznaje także, że przynależność do Wspólnoty „odciska piętno” na ich życiu.

Czy członkostwo w Unii uchroniło nas przed zagrożeniami? W każdym razie tylko 22 proc. Polaków przyznaje, że ich warunki życia w ostatnich latach się pogorszyły (66 proc. nie widzi tu zmiany, a 11 proc. czuje, że jest gorzej). To jest najlepszy wynik w całej Unii! A przecież mowa o czasach nie tylko pandemii, ale wojny w Ukrainie i drożyzny, którą kraj graniczny, jakim jest Polska, powinien był odczuć boleśniej od innych. A jednak aż 74 proc. Greków, 69 proc. Francuzów czy 58 proc. Hiszpanów przyznaje, że żyje im się teraz gorzej niż parę lat temu.

Wyróżniamy się także optymizmem, gdy idzie o ocenę przyszłości zjednoczonej Europy. 71 proc. z nas „bardzo” lub „całkiem” podziela to odczucie. Średnia w UE to 52 proc.

W oczach Polaków Bruksela nie zdała egzaminu

Skąd takie spojrzenie na integrację w naszym kraju? Z pewnością wielką rolę odgrywa tu sukces gospodarczy Polski. Bo gdy idzie o znaczenie polityczne i wojskowe Unii, mamy już znacznie więcej wątpliwości. Tylko 35 proc. Polaków uważa, że rola Wspólnoty na świecie w ostatnich latach wzrosła (dla 37 proc. się nie zmieniła a 27 proc. sądzi, że wręcz zmalała). To bardzo niepokojący sygnał dla Brukseli. Już trzeci rok u granic Unii toczy się przecież pierwsza pełnoskalowa wojna od 1945 roku. Trudno więc uciec od wrażenia, że w oczach Polaków Bruksela tego egzaminu nie zdała i wciąż musimy polegać na Ameryce, aby zapewnić swoje bezpieczeństwo.

Czytaj więcej

Zuzanna Dąbrowska: Wybory do PE – eurosceptycyzm w wersji light

Jeszcze bardziej rolą polityczną i wojskową Unii są jednak zawiedzeni Francuzi (tylko 26 proc. z nich uważa, że znaczenie UE tu wzrosło). To można zrozumieć, biorąc pod uwagę ambicje, jakie w tym względzie żywi Paryż. Tylko, znów tradycyjnie, bardziej sceptyczni są tu Czesi (26 proc.). Inaczej Szwedzi: aż 67 proc. z nich uważa, że rola Unii na tej płaszczyźnie się zwiększyła.

Nie oznacza to jednak, że daliśmy za wygraną. Na pytanie, na czym powinna się skoncentrować Unia w przyszłości, najwięcej (37 proc.) respondentów w krajach UE 27 wskazuje właśnie na obronę i bezpieczeństwo. W samej Polsce ten wskaźnik rośnie aż do 48 proc. Nie może zaskakiwać, że podobnie sprawy widzą i inne kraje położone bliżej Rosji: 60 proc. Litwinów, 57 proc. Finów czy 50 proc. Duńczyków liczy na to, że to na płaszczyźnie obronnej Unia wykaże w nadchodzących latach swoją przydatność. Ale podobnie odpowiada aż 43 proc. Niemców i 38 proc. Francuzów.

Czasy, w których integracja była przede wszystkim, jeśli nie wyłącznie, projektem gospodarczym, zdecydowanie więc minęły. Nie może to dziwić, skoro aż 83 proc. respondentów w Unii widzi „negatywnie” Rosję, 68 proc. Chiny i 63 proc. Turcję. Ale w podobny sposób odnosi się do Stanów Zjednoczonych 47 proc. mieszkańców UE. Tyle samo (48 proc.) widzi Amerykę w pozytywnym świetle.

Aż 71 proc. mieszkańców Unii Europejskiej zapowiada więc, że w czerwcu pójdzie głosować w wyborach europejskich – wynika z sondażu przeprowadzonego na zlecenie Brukseli. Mowa o wzroście aż o 10 punktów procentowych w stosunku do głosowania z 2019 roku.

Listę krajów, gdzie można spodziewać się najwyższej frekwencji, otwierają Holandia, Niemcy i Irlandia, a zamykają ją tradycyjnie eurosceptyczne Czechy, a także Bułgaria i Słowacja. Jednak Polsce bliżej już tu do krajów starej Unii niż naszych dawnych towarzyszy z bloku wschodniego. Aż 63 proc. Polaków deklaruje zainteresowanie nadchodzącymi wyborami, o 11 punktów procentowych więcej niż przed pięciu laty. To także więcej niż średnio w Unii.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
W Rosji wszystko będzie karalne. Nawet przynależność do nieistniejących organizacji
Polityka
Tucker Carlson rozmawiał z „mózgiem Putina”. Filozofia imperializmu rosyjskiego idzie w świat
Polityka
Rosja znów będzie głosić kłamstwo katyńskie? Wypowiedź prokuratora
Polityka
Protesty w Paryżu. Chodzi o wojnę w Gazie
Polityka
Premier Hiszpanii podjął decyzję w sprawie swojej przyszłości
Materiał Promocyjny
Wsparcie dla beneficjentów dotacji unijnych, w tym środków z KPO