Dwa tygodnie dla kanclerz Merkel

Kryzys rządowy zaostrza się w szybkim tempie. Mało prawdopodobne jednak, że zakończy się rozpadem koalicji.

Aktualizacja: 19.06.2018 21:49 Publikacja: 18.06.2018 19:26

Dwa tygodnie dla kanclerz Merkel

Foto: AFP

– Jeżeli kanclerz Merkel nie uda się znaleźć rozwiązania europejskiego, jestem zdecydowany sięgnąć po przygotowane już środki zabezpieczające przed napływem nieuprawnionych imigrantów – oświadczył Horst Seehofer, minister spraw wewnętrznych, na poniedziałkowej konferencji prasowej w Monachium. Chodzi o odsyłanie z niemieckiej granicy wszystkich starających się dostać do Niemiec imigrantów, którzy byli już wcześniej zarejestrowani w innym kraju UE lub też złożyli tam wnioski o azyl. Zdaniem Seehofera nie mają oni nic do szukania w Niemczech i powinni wrócić do kraju UE, z którego przybyli, a więc głównie do Włoch oraz Grecji.

Rzecz w tym, że na takie rozwiązanie nie chce się zgodzić kanclerz Angela Merkel i jej CDU.

Rozwiązanie ?dla całej Europy

Byłoby to zaprzeczeniem dotychczasowej polityki kanclerz, a zwłaszcza słynnej obietnicy „Wir schaffen das" (Poradzimy sobie), złożonej w chwili, gdy otwierała niemal trzy lata temu granice Niemiec dla wszystkich chętnych.

– Musimy znaleźć rozwiązanie europejskie – odpowiada kanclerz niezmiennie w ostatnich dniach. Wie doskonale, że ma małe szanse na najbliższym szczycie UE pod koniec tego miesiąca na przeforsowanie rozwiązania, które mogłoby skłonić ministra Seehofera do zarzucenia jego planów. W poniedziałek ostrzegła ministra, aby nie przekraczał swoich kompetencji.

Realizacja jego planu oznaczałaby, że Włochy czy Grecja, gdzie koczuje niemal ćwierć miliona imigrantów, nie mają szans na pozbycie się ich. Nikt ich nie chce i jeżeli zamknięte zostaną granice Niemiec, zmaleje nadzieja na relokację znacznej części z nich. Relokację, o którą starają się zresztą sami imigranci, udając się do Niemiec na własną rękę. Otrzymują tam wsparcie do czasu rozpatrzenia ich wniosków, bez względu na to, jaki jest ich status w kraju, z którego przybywają, a więc najczęściej z Grecji czy Włoch.

Zdaniem ministra Seehofera i bawarskiej CSU taki stan nie może trwać wiecznie i należy tych ludzi po prostu nie wpuszczać do Niemiec. Wszystko jest już przygotowane i odpowiednie rozporządzenie szefa MSW ma wejść w życie „z początkiem" lipca, czyli kilka dni po szczycie UE.

Tak przynajmniej zapewnia. Sprawa dotyczy tysięcy imigrantów.

Jak wynika ze statystyk, od stycznia do połowy czerwca 2018 roku odnotowano w Niemczech ponad 18 tys. osób ubiegających się o azyl, które były już zarejestrowane w bazie odcisków palców systemu Eurodac (Europejski Zautomatyzowany System Rozpoznawania Odcisków Palców). Ich odesłanie byłoby zgodne z rozporządzeniem unijnym tzw. Dublin III.

Rząd przetrwa

– Czy nie liczy się pan z tym, że wprowadzając swój plan w życie bez zgody kanclerz, zostanie pan po prostu zdymisjonowany? – brzmiało jedno z pytań na poniedziałkowej konferencji.

– Zobaczymy, co będzie za dwa tygodnie. Nie ma sensu obecnie przewidywać, co będzie – odpowiedział Seehofer.

Wcześniej w „Frankfurter Allgemeine Zeitung" zapewniał, że „sytuacja jest trudna, ale do przezwyciężenia".

– Należy sądzić, że rzeczywiście tak się stanie i nie dojdzie do rozpadu rządu. Obie strony dają sobie obecnie dwa tygodnie na dojście do porozumienia i co ważniejsze, wyjście z twarzą z konfrontacji – zapewnia „Rzeczpospolitą" nasz informator z kół rządowych w Berlinie.

Jego zdaniem Bawarczycy spuścili już z tonu, zdając sobie sprawę, że konflikt z rządem centralnym nie przekłada się na wzrost popularności CSU przed jesiennymi wyborami do landtagu Wolnego Państwa Bawarii.

W takiej sytuacji kanclerz Merkel znajdzie z łatwością sposób na rozbrojenie sytuacji. Tym bardziej że nie ma zastrzeżeń do 62 z 63 punktów wielkiego planu imigracyjnego Horsta Seehofera, byłego szefa CSU i premiera Bawarii.

Bawarska alternatywa

Zanim trzy miesiące temu Seehofer został ministrem w rządzie Merkel, podejmował ogromne wysiłki, aby zastopować w Bawarii Alternatywę dla Niemiec (AfD), która w niedawnych wyborach do Bundestagu uplasowała się na trzecim miejscu z 12,4 proc. głosów. Przy tym antymigrancka AfD miała od samego początku podobny stosunek do imigracji jak obecnie CSU, rządząca praktycznie samodzielnie Bawarią od dziesięcioleci z małym wyjątkiem.

Niemieckie media są zgodne, że przyczyną konfrontacji pomiędzy CSU i CDU kierowaną przez panią kanclerz są zbliżających się wybory w Bawarii. Z perspektywy Berlina na ich wynik patrzy się jednak nieco inaczej.

– Nikt nie chce doprowadzić do rozpadu koalicji i nowych wyborów parlamentarnych ani CSU, ani CDU, nie mówiąc już o SPD, trzecim partnerze koalicji. Okazać by się mogło, że w wyniku nowych wyborów AfD mogłoby stać się drugim ugrupowaniem w Niemczech, nawet przed SPD – mówi „Rzeczpospolitej" Jochen Staadt, politolog z Wolnego Uniwersytetu w Berlinie.

Tak czy owak problem niechcianych imigrantów nie zniknie. W przygotowywanym przez Seehofera planie jest wiele rozwiązań mających w gruncie rzeczy doprowadzić do ograniczenia liczby imigrantów. Zamiast świadczeń finansowych otrzymywać oni będą przede wszystkim pomoc rzeczową, powstać mają specjalne centra, gdzie przybysze oczekiwać mają na decyzję organów imigracyjnych i uproszczona ma zostać procedura deportacji imigrantów, którym odmówiono prawa pobytu.

CSU ma wielkie poparcie mieszkańców Bawarii dla swych planów. Z sondaży wynika, że 71 proc. Bawarczyków opowiada się za rozwiązaniem koalicji rządowej w sytuacji, gdy CSU nie byłaby w stanie przeforsować swoich postulatów.

Niechciana koalicja

Co ciekawe, w całych Niemczech za zerwaniem koalicji opowiedziało się 53 proc. obywateli, a 40 proc. było przeciwnych takiemu rozwiązaniu.

Przy tym prawie dwie trzecie Niemców (62 proc.) jest za tym, aby nie wpuszczać na terytorium kraju imigrantów bez dokumentów. Z badań instytutu Infratest Dimap wynika także, że 86 proc. obywateli opowiada się za deportacją z kraju osób, którym odmówiono prawa azylu. 61 proc. jest za utworzeniem specjalnych centrów dla uchodźców, gdzie mieliby przebywać po przekroczeniu granic Niemiec do czasu rozstrzygnięcia.

– Jeżeli kanclerz Merkel nie uda się znaleźć rozwiązania europejskiego, jestem zdecydowany sięgnąć po przygotowane już środki zabezpieczające przed napływem nieuprawnionych imigrantów – oświadczył Horst Seehofer, minister spraw wewnętrznych, na poniedziałkowej konferencji prasowej w Monachium. Chodzi o odsyłanie z niemieckiej granicy wszystkich starających się dostać do Niemiec imigrantów, którzy byli już wcześniej zarejestrowani w innym kraju UE lub też złożyli tam wnioski o azyl. Zdaniem Seehofera nie mają oni nic do szukania w Niemczech i powinni wrócić do kraju UE, z którego przybyli, a więc głównie do Włoch oraz Grecji.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Jest decyzja Senatu USA ws. pomocy dla Ukrainy. Broń za miliard dolarów trafi nad Dniepr
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Polityka
Wybory do PE. Czy eurosceptycy zatrzymają integrację?
Polityka
Świat zapomniał o Białorusi. Co na to przeciwnicy dyktatora?
Polityka
Wiceminister obrony Rosji zatrzymany za łapówkę. Odpowiadał za majątek armii
Polityka
Senat USA się śpieszy. Szybka ścieżka ustawy o pomocy dla Ukrainy, Izraela i Tajwanu