Orbána nie powstrzyma nikt

Fidesz będzie dalej rządzić, choć może nie mieć tak komfortowej przewagi w parlamencie jak dotychczas.

Aktualizacja: 07.04.2018 07:10 Publikacja: 05.04.2018 19:52

Premier Viktor Orbán na niedawnym wiecu wyborczym w Budapeszcie.

Premier Viktor Orbán na niedawnym wiecu wyborczym w Budapeszcie.

Foto: AFP

Jeżeli nie nastąpi nieprzewidziana katastrofa, niedzielne wybory parlamentarne wygra Fidesz razem ze swym satelickim ugrupowaniem Chrześcijańsko-Demokratyczną Partią Ludową (KDNP).

Oznacza to trzecią kadencję z rzędu na stanowisku premiera dla Viktora Orbána. Czwartą w sumie. To absolutny rekord, biorąc pod uwagę postkomunistyczne państwa Europy, z wyjątkiem oczywiście Białorusi i Rosji.

Jaka większość?

Mimo ogromnych szans Orbána na Węgrzech panuje atmosfera napiętego oczekiwania. Bo stawką w wyborach jest nie tylko wygrana, ale i utrzymanie przez koalicję rządową Fideszu większości konstytucyjnej. To dzięki niej rząd Orbána był w stanie dokonać zmian w konstytucji.

Fidesz nadał też wielu ustawom przyjętym w ostatnich latach uprzywilejowany status. Ich nowelizacja wymaga większości dwu trzecich. Jeżeli Fidesz jej nie uzyska, będzie miał kłopoty ze zmianą własnych ustaw. To problem.

Ostatnie sondaże instytutu Median z końca marca dają koalicji Fidesz–KDNP 41 proc. głosów. To nieznacznie mniej niż cztery lata temu i znacznie mniej niż w 2010 roku.

Przy takim poparciu z utrzymaniem dwu trzecich miejsc w parlamencie może być problemem. – W obecnej sytuacji Fidesz byłby zadowolony uzyskaniem absolutnej większości – mówi „Rzeczpospolitej" Zoltan Kottasc z prorządowego dziennika „Magyar Idok".

Te wybory są w pewnym sensie nieprzewidywalne. A to ze względu na wprowadzony w 2011 r. nowy system wyborczy. Wraz ze sprzyjającym Fideszowi wykrojeniem okręgów wyborczych, miał on służyć partii Orbána. Obecnie pragnie go wykorzystać opozycja. Rzecz w tym, że ze 199 wszystkich deputowanych 106 wybieranych jest w jednomandatowych okręgach wyborczych. Reszta jest z list krajowych. Umożliwia to opozycji wystawienie wspólnych kandydató przeciwko Fideszowi.

Tak jak w niedawnych wyborach burmistrza miasta Hódmezővásárhely, kiedy Fidesz zmuszony był oddać władzę po niemal 20 latach jej sprawowania. Mimo wcześniejszych opinii w wielu okręgach opozycja nie jest w stanie wybrać jednego wspólnego i wiarygodnego kandydata. Bo niełatwa jest współpraca lewicowej opozycji ze skrajną prawicą spod znaku Jobbik. Na dobrą sprawę nikt nie wie, jak rozłożą się głosy w tych okręgach. To będzie największą niespodzianką.

Twarz Jobbiku

Podobnie jak wynik Jobbiku, partii w przeszłości ksenofobicznej, rasistowskiej i antyeuropejskiej, która zmieniła nagle wizerunek. Efektem było odejście z ugrupowania kilku frakcji najbardziej radykalnych zwolenników czystości rasowej, oskarżanych o antysemityzm oraz kontakty z ugrupowaniami neonazistowskimi.

– Wyszliśmy z wieku szczenięcego – zapewnia szef partii Gábor Vona. Partia nie ma już nic przeciwko UE i podobnie jak Fidesz gotowa jest przyjaźnić się z Putinem.

Jobbik może liczyć na 12 proc. głosów. – Nie mam pojęcia, jaka jest prawdziwa twarz Jobbiku. Umiarkowana, jak pana Vony, czy raczej jego zastępcy, który twierdził, że pragnie zastrzelić Ferenca Gyurcsánya – mówił niedawno były premier Ferenc Gyurcsány. Ten sam, którego szczere przyznanie się do okłamywania społeczeństwa o stanie gospodarki wywołało gwałtowne zamieszki w Budapeszcie 12 lat temu.

Osi nie będzie

Teoretycznie cywilizowany Jobbik miałby wielką rolę do odegrania, gdyby Fidesz potrzebował partnera koalicyjnego. – Wydaje się to wykluczone. Za duże są obecnie różnice, co ujawniła pełna oskarżeń retoryka wyborcza Jobbiku – mówi „Rzeczpospolitej" Krisztian Szabados, szef budapeszteńskiego think tanku Political Capital.

Nie brak jednak opinii, że Jobbik byłby gotów do współpracy z Fideszem, gdyby koalicji Viktora Orbána zabrakło większości. Pewnie na współpracę zdecydowaliby się nawet socjaliści z MSZP mogący liczyć na 9-proc. wsparcie.

– Bez wątpienia zwycięstwo Orbána wzmocni obóz sprzeciwu w UE. Nie sądzę jednak, by wpłynęło pośrednio na wzmocnienie pozycji Polski w relacjach z Unią – tłumaczy „Rzeczpospolitej" Kai-Olaf Lang z berlińskiego rządowego think tanku Wissenschaft und Politik. Jego zdaniem Węgry i Polskę łączy sojusz celowy polegający na wzajemnym wsparciu w UE. – Nie jest to oś oparta zasadniczo na wspólnych przesłankach ideologicznych, chociaż ich nie brak. Orbán jest pragmatykiem i może sprawić niespodziankę – mówi Lang. Jest przekonany, że premier Węgier w nowej kadencji starać się będzie o zacieśnienie i tak już dobrych więzi z Berlinem.

– Przekonująca wygrana Orbána wzmocni rolę Węgier w UE – twierdzi w analizie Josef Jannig z European Council on Foreign Relations (ECFR). Jego zdaniem umocnić to może także rolę hamulcowego Grupy Wyszehradzkiej w UE pod wpływem Polski i Węgier jako krajów sprzeciwiających się pogłębieniu integracji europejskich kosztem kompetencji państw członkowskich. Zwłaszcza w sytuacji kryzysu politycznego na Słowacji, gdy desygnowany na premiera Czech Andrej Babiš, odpiera zarzuty korupcyjne UE, a prezydentem został znów populista Miloš Zeman. Ekspert jest także przekonany, że w swym sprzeciwie wobec UE Orbán nie narazi na szwank interesów finansowych Węgier.

masz pytanie, wyślij e-mail do autora: p.jendroszczyk@rp.pl

Jeżeli nie nastąpi nieprzewidziana katastrofa, niedzielne wybory parlamentarne wygra Fidesz razem ze swym satelickim ugrupowaniem Chrześcijańsko-Demokratyczną Partią Ludową (KDNP).

Oznacza to trzecią kadencję z rzędu na stanowisku premiera dla Viktora Orbána. Czwartą w sumie. To absolutny rekord, biorąc pod uwagę postkomunistyczne państwa Europy, z wyjątkiem oczywiście Białorusi i Rosji.

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Nowe stanowisko Aleksandra Łukaszenki. Dyktator zakładnikiem własnego reżimu
Polityka
Parlament Europejski nie uznaje wyboru Putina. Wzywa do uznania wyborów za nielegalne
Polityka
W USA trwają antyizraelskie protesty na uczelniach. Spiker Johnson wybuczany
Polityka
Kryzys polityczny w Hiszpanii. Premier odejdzie przez kłopoty żony?
Polityka
Mija pół wieku od rewolucji goździków. Wojskowi stali się demokratami