Korespondencja z Nowego Jorku
Tak o tegorocznym szczycie G20 pisze wiele gazet głównego nurtu w Stanach Zjednoczonych. „Gdy w piątek prezydent Donald Trump spotkał się z 19 przywódcami grupy G20, czuło się przepaść między Stanami Zjednoczonymi a resztą świata w większości poruszanych tematów, od handlu po zmiany klimatyczne" - pisze „New York Times".
„Poprzedni amerykańscy prezydenci chcieli szerzyć dobrobyt na świecie przez wolny rynek i międzynarodową współpracę. Prezydent Trump przedstawił się jako nacjonalista, unilateralista i protekcjonista" – dodaje nowojorski dziennik.
To, co jest przez zachodnią Europę odbierane jako izolacjonizm, to polityka Donalda Trumpa stawiająca Amerykę na pierwszym miejscu. U jej podstaw leży wycofywanie Stanów Zjednoczonych z międzynarodowych umów, takich jak północnoamerykańska NAFTA, transpacyficzne TTP czy klimatyczne porozumienia paryskie. Zdaniem Trumpa nie służą one ich gospodarce, jednym zaś z sektorów, który najbardziej ucierpiał na globalizacji, jest przemysł stalowy.
Biały Dom za sukces uznał obietnice, które Trump usłyszał w Hamburgu, dotyczące zmiany polityki produkcji stali na świecie. Prezydent wcześniej zagroził, że rozważa wprowadzenie nowych taryf na import stali do USA, a to z kolei mogłoby doprowadzić do globalnej wojny handlowej i ograniczenia rozwoju gospodarczego na świecie. Stąd przywódcy uczestniczący w G20 obiecali przystać na sugestie Waszyngtonu.