W czwartek Parlament Europejski przyjął rezolucję, w której wzywa państwa UE do szybszej relokacji uchodźców. Z kolei we wtorek Komisja Europejska zagroziła rozpoczęciem procedury o naruszenie prawa UE, jeśli kraje, które do tej pory nie relokowały ani jednego uchodźcy, nie zaczną tego robić do czerwca.
- Jeżeli Komisja Europejska zdecyduje się na to, by procesować się z Polską, będziemy zwracali uwagę na to, że Polska jest jednym z 26 państw, które nie wykonuje tej decyzji - oświadczył Szymański. Na uwagę, że tylko kilka państw nie wykonuje decyzji (Węgry, Austria i Polska - red.), wiceminister stwierdził, że "różnica między wykonaniem zero procent, a cztery procent jest żadna" (nawiązanie do faktu, że większość państw UE dotychczas przyjęło znacznie mniej uchodźców z obozów z Grecji i we Włoszech niż wynoszą ich zobowiązania).
- Jeżeli pan spłaca 4 proc. kredytu, to dla banku to nie będzie miało znaczenia i to jest oczywiste - przekonywał Szymański. - I jest oczywistym, że decyzja Komisji jest porażką, państwa członkowskie, nawet te, które głośno mówią, że chcą uczestniczyć nie wykonują jej i te argumenty też podniesiemy w debacie politycznej - dodał.
Szymański stwierdził również, że rząd Ewy Kopacz popełnił błąd opowiadając się za decyzją ws. relokacji uchodźców w UE. - My byliśmy od początku jej przeciw i nie ukrywaliśmy, od samego początku obiecaliśmy wyborcom, że ta decyzja jest przez nas nieprzyjmowana - przypomniał.
Na pytanie o kary, jakie UE może nałożyć na Polskę, Szymański odparł, że "nie ma mowy o żadnych karach". - Jest możliwe, że spotkamy się w sądzie. Ale my się często spotykamy (z KE - red.) w sądzie - zauważył.