Antoni Macierewicz, szef MON, występował w sobotę na konferencji „Współczesna polityka: konflikty zbrojne i terroryzm" w Wyższej Szkole Kultury Społecznej i Medialnej o. Tadeusza Rydzyka. – Byliśmy pierwszą ofiarą terroryzmu w latach 30., a po Smoleńsku możemy powiedzieć, że byliśmy też pierwszą wielką ofiarą terroryzmu we współczesnym konflikcie, jaki się na naszych oczach rozgrywa – mówił Macierewicz. – Tylko Polska niepodległa mogła podnieść pełnym głosem rzecz ludobójstwa katyńskiego. Reakcją na to była śmierć polskiej elity 10 kwietnia 2010 roku pod Smoleńskiem – twierdził. – Dowiedzieliśmy się, że próba podjęcia tej sprawy wywoła reakcję, jakiej współczesny świat sobie nie wyobrażał.

– Szokujące słowa szefa MON – komentuje Krzysztof Brejza z PO. – Pozycja budowana przez Polskę latami zamienia się w gruzy.

Poseł PO zastanawia się ponadto, czy to nie celowe słowa, żeby odwrócić uwagę opinii publicznej od opinii Komisji Weneckiej. – Uderzy to w poczucie bezpieczeństwa nas wszystkich – mówi.

Ryszard Terlecki nie widzi nic złego w wypowiedziach Macierewicza i uważa, że trzeba przypominać opinii publicznej o katastrofie w Smoleńsku, bo nie została dotąd wyjaśniona. A działania obecnej władzy, które mają odkryć prawdę, nie mogą się odbywać w tajemnicy. – Rosja wie, że jesteśmy przekonani, że to był zamach, i nie może być zaskoczona takimi wypowiedziami – mówi „Rzeczpospolitej" szef Klubu Parlamentarnego PiS Ryszard Terlecki. – Nie wiemy, kto to zrobił i jak się to odbyło, co pozostaje do zbadania. Myślę, że Amerykanie wiedzą.