W pogoni za rozwojem

Dla regionu kluczowe jest postawienie na szkolenie zawodowe i ukierunkowanie go na te specjalizacje, których potrzebuje biznes – mówi Carlos Pinerúa, przedstawiciel Banku Światowego na Polskę i kraje bałtyckie.

Publikacja: 26.06.2017 00:30

Rz: Dlaczego właśnie województwo świętokrzyskie zostało wybrane do pilotażowego programu Banku Światowego?

Carlos Pinerúa: To była wspólna decyzja Komisji Europejskiej, Ministerstwa Rozwoju, samego województwa oraz Banku Światowego. Oprócz Świętokrzyskiego podobny program jest realizowany również w Podkarpackiem. Chodziło o to, by wybrać regiony, które są mniej rozwinięte, będące w tzw. pogoni za rozwojem, więc południowy wschód Polski był naturalnym wyborem.

Jakie są więc pomysły, aby to skracanie dystansu między Świętokrzyskiem i bardziej rozwiniętymi polskimi i unijnymi regionami mogło rzeczywiście przyspieszyć?

Po pierwsze, w samym województwie świętokrzyskim niesłychanie silna jest determinacja, żeby rozwijać się szybciej. Władze, przedsiębiorcy, samorządowcy, krótko mówiąc wszyscy w ekspresowym tempie chcą doganiać bogatsze regiony Polski i Unii Europejskiej.

Co może, zdaniem Banku Światowego, przyczynić się do takiego przyspieszenia w rozwoju? Wiadomo, że w Świętokrzyskiem jest rozwinięta turystyka, jest trochę przemysłu ciężkiego. Czy to one mają stać się kołem zamachowym?

Kluczowe jest postawienie na szkolenie zawodowe i ukierunkowanie go na te specjalizacje, których potrzebuje biznes. To oczywiście nie znaczy, że w tym województwie nie ma silnego szkolnictwa zawodowego, bo jest. Chodzi tylko o to, że absolwenci tych szkół nie znajdują potem pracy w wyuczonym zawodzie, ponieważ firmy potrzebują innych specjalności lub umiejętności. Okazało się jednocześnie, że znaczna część takiego szkolenia odbywa się w placówkach oświatowych, a nie w przedsiębiorstwach, gdzie można zdobyć wiedzę praktyczną. W naszym programie staraliśmy się więc wzmocnić więzi między szkołami a biznesem i położyć większy nacisk na kształcenie w przedsiębiorstwie.

Trzeba pamiętać, że w dzisiejszym świecie zmiany następują w ekspresowym tempie. Nie ma już takich sytuacji, że ludzie, podobnie jak ja, będą mieli w swojej karierze zawodowej tylko dwa miejsca pracy. Potrzebne więc jest wykształcenie, które pozwoli firmom mieć swój wkład w szkolenie zawodowe. W przeciwnym wypadku szkoły będą wypuszczały absolwentów, którzy mają słabsze perspektywy znalezienia pracy. Będzie narastała frustracja, bezrobocie wśród młodych nie będzie spadać.

Nasz projekt trwał rok, ale to nie znaczy, że w tak krótkim czasie województwo, takie jak świętokrzyskie, będzie w stanie nadrobić opóźnienia w rozwoju wynikające z jego historii. Ten proces to maraton. Same województwa określają, gdzie znajdują się „wąskie gardła" utrudniające nadrabianie opóźnień. W naszych działaniach kierujemy się zasadą: to nie Bank Światowy, ale województwa najlepiej wiedzą, co hamuje ich rozwój. My jesteśmy po to, aby pomóc znaleźć dobre i skuteczne rozwiązania istniejących problemów.

Jakimi działaniami Bank Światowy wspiera rozwój Świętokrzyskiego?

Nasz projekt pod angielskim tytułem „Catching-Up Regions", czyli regiony rozwijające się lub doganiające, koncentrował się w województwie świętokrzyskim na trzech działaniach. Po pierwsze, kompleksowo przeanalizowaliśmy system kształcenia zawodowego, po drugie, zaproponowaliśmy wiele zmian nakierowanych na wspieranie przedsiębiorczości, szczególnie wśród małych i średnich firm, po trzecie, pomogliśmy usprawnić proces rejestracji spółek.

Województwo świętokrzyskie zalicza się do tych, które najbardziej efektywnie wydają fundusze europejskie. Czy i tutaj Bank Światowy ma jakieś pomysły, żeby te pieniądze wydawane były jeszcze lepiej?

W Świętokrzyskiem instytucje publiczne są bardzo silne. Zresztą w Polsce decentralizacja władzy była sukcesem, jakim mało który kraj na świecie może się pochwalić – to bardzo pomaga w wydawaniu funduszy unijnych. Śmiało mogę więc powiedzieć, że w tym wypadku możemy mówić o prawdziwym polskim sukcesie. Ale oczywiście każde środki można spożytkować lepiej. Chodzi o to, by te fundusze nie były po prostu „wydawane", ale „inwestowane" w przyszłość. Przecież wszyscy już zdajemy sobie sprawę z tego, że szeroka rzeka pieniędzy z UE powoli zaczyna wysychać i nie można bez końca budować dróg i lotnisk. Mamy tego świadomość my, wie o tym Komisja Europejska i dlatego razem poszukujemy jak najlepszych rozwiązań.

Wspomniał pan o wsparciu dla firm małych i średnich. Na jakie przeciwności natrafiają one obecnie?

Pierwszą przeszkodą jest zwykle rejestracja firmy w sądzie. Nie jest to problem typowy tylko dla Polski – inne kraje też się z nim borykają. Poza tym wszystkie trudności związane z biurokracją, na przykład częste kontrole czy inspekcje. A przecież małe i średnie firmy są trzonem każdej gospodarki, więc trzeba robić wszystko, żeby usprawniać, przyspieszać procedury. Przypomnę, że na przykład przedsiębiorcy estońscy przyznają, że w rejestracji firmy najwięcej czasu zajmuje im wymyślenie jej nazwy. Tak samo mogłoby być w Polsce.

Razem z polskimi partnerami Bank Światowy zidentyfikował więc problemy. Co będzie dalej?

Ten projekt w żadnym wypadku nie jest skończony. Jego efekty będą pewnie widoczne po dwóch–trzech latach. Tyle potrzeba, by móc zaobserwować, co przyniósł impuls np. w przypadku szkolnictwa zawodowego. Byłoby świetnie, żeby za ok. dwa–trzy lata wrócić do tego województwa i przeanalizować wpływ wprowadzonych działań na rozwój. Bo przecież żadnych zaleceń nie można ocenić, czy są odpowiednie, czy też nie, dopóki nie wprowadzi się ich w życie i nie dokona ich ewaluacji. Dla mnie na razie sukcesem było to, że wszystkie cztery strony, które biorą udział w projekcie – władze województwa, ministerstwo, Komisja Europejska i Bank Światowy – tak szybko były w stanie usiąść przy wspólnym stole i się porozumieć. Bo takie projekty są zdecydowanie poza politycznymi podziałami.

Kiedy wróci pan tam za te trzy lata, na co zwróci pan uwagę, aby ocenić, czy rzeczywiście się udało?

Na pewno na to, czy wzrosło zatrudnienie ludzi młodych, czy zwiększyła się liczba godzin spędzanych przez uczniów w przedsiębiorstwach, czy przedsiębiorstwa biorą aktywny udział w kształtowaniu programów nauczania w szkołach, czy firmy mają dostęp do usług rozwojowych, których potrzebują, i czy są one wysokiej jakości, czy szybko można założyć spółkę. Jeśli okaże się, że projekt się uda, będzie go można powtórzyć gdzie indziej, przy tym nie tylko w Polsce, ale i w Europie, a także poza Europą.

Czy wierzy pan, że po tych trzech latach, kiedy przedstawiciele Banku Światowego wrócą do Świętokrzyskiego, zastaną tam naprawdę kluczowe zmiany?

Jestem pełen optymizmu. Polska wyróżnia się na tle innych krajów przedsiębiorczością. Kiedy przyjechaliśmy do Kielc, byliśmy bardzo pozytywnie zaskoczeni: świetnie działają instytucje, funkcjonuje szkolnictwo, są dobre pomysły na rozwój. Jeśli porówna się sytuację Świętokrzyskiego ze średnią unijną, zgoda, są braki i zapóźnienia, ale samo tempo rozwoju jest imponujące. Niestety, same aspiracje nie wystarczą, potrzebne są narzędzia. Dlatego staramy się je proponować.

Rz: Dlaczego właśnie województwo świętokrzyskie zostało wybrane do pilotażowego programu Banku Światowego?

Carlos Pinerúa: To była wspólna decyzja Komisji Europejskiej, Ministerstwa Rozwoju, samego województwa oraz Banku Światowego. Oprócz Świętokrzyskiego podobny program jest realizowany również w Podkarpackiem. Chodziło o to, by wybrać regiony, które są mniej rozwinięte, będące w tzw. pogoni za rozwojem, więc południowy wschód Polski był naturalnym wyborem.

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Materiał partnera
Dolny Śląsk mocno stawia na turystykę
Regiony
Samorządy na celowniku hakerów
Materiał partnera
Niezależność Energetyczna Miast i Gmin 2024 - Energia Miasta Szczecin
Regiony
Nie tylko infrastruktura, ale też kultura rozwijają regiony
Regiony
Tychy: Rządy w mieście przejmuje komisarz wybrany przez Mateusza Morawieckiego