Na otwarcie toru „Kielce", które odbyło się 26 czerwca 1977 roku, stawiła się cała partyjna wierchuszka z województwa (wówczas kieleckiego), szefowie Polskiego Związku Motorowego i kilkanaście tysięcy kibiców. Uroczystego przecięcia wstęgi dokonał sekretarz Komitetu Wojewódzkiego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej Witold Gadomski i prezes PZMot Roman Pijanowski.
„Słychać szelest ciętego materiału, rozlegają się długie oklaski. Ksawery Frank, Zdzisław Kałuża i Adam Smorawiński – zasłużeni zawodnicy polskiego sportu samochodowego – podchodzą do masztu. Powoli, majestatycznie wznosi się flaga, która przykrywała pamiątkowy kamień, wszystkim obecnym serca biją szybciej. Za chwilę zgrupowane na miejscu samochody ruszają na pierwsze oficjalne okrążenie toru »KIELCE« – nadeszła chwila długo oczekiwana przez wielu działaczy i zawodników" – czytamy w relacji biuletynu Polskiego Związku Motorowego.
Klub dobrej roboty
Gdzieś w tle tego sprawozdania wymieniony został Włodzimierz Wójcikiewicz, ówczesny prezes Automobilklubu Kieleckiego. Najpierw trzeba było oddać pokłon władzy, a dopiero później docenić tych, którzy ciężko zapracowali na sukces nietypowej na tamte czasy inwestycji.
Ówczesne gazety określały Wójcikiewicza mianem upartego człowieka, który mimo wielu przeciwności losu chciał doprowadzić do powstania toru w okolicach Kielc. Bez niego Miedziana Góra pozostałaby tylko wsią pod Kielcami. Miesięcznik „Auto-Moto" kilka miesięcy przed oddaniem do użytku toru zamieścił reportaż o Automobilklubie pod znamiennym tytułem „Z wizytą w klubie dobrej roboty".
Przeszkód, by zbudować tor wyścigowy w czasach socjalizmu, było co niemiara. Sport motorowy był uważany za fanaberię.