Gdy zapytałem go: „Skąd jesteś?" odpowiedział bez wahania: „A co nie słychać, że z Podlasia?" i potem nikt się nie dziwił, gdy tuż przed 6 stycznia wyjeżdżał na święta Bożego Narodzenia. Kiedyś z nim pojechałem zimą w jego rodzinne strony, bo nie bardzo wierzyłem, gdy przekonywał, że tam jest jednak o tej porze roku inny świat. W Warszawie już kończyła się bura zima, ale kolega miał rację: nad Wigrami leżał śnieg, był lekki mróz, a w wiejskich kioskach zobaczyłem sękacze i mrowiska, o których istnieniu nie miałem pojęcia.

Na nartach tam wówczas zjeżdżać nie było gdzie, spotykało się co najwyżej zapaleńców na biegówkach. Dziś to się zmieniło, zima jest wielką szansą tego regionu i on zaczyna z tego korzystać. Oczywiście alpejskie czy tatrzańskie stoki konkurencji na feriach obawiać się raczej nie muszą, ale dla północno- wschodniej Polski narty to istotny element cywilizacyjnego rozwoju, zapewne najważniejsza sportowa atrakcja na zimowy weekend. Można nawet powiedzieć, że wreszcie narciarska kultura zaczyna być widoczna tam, gdzie śnieg spada najwcześniej i leży najdłużej.

Po nartach też może być ciekawie: oferta kulinarna Podlasia sprawia, że również przy stole czujemy się trochę jak w innym świecie. Jego inność zaczyna się od tego, że nikt nas nie prześladuje góralską muzyką graną często na tandetną nutę, można wejść do knajpy i wyjść po dwóch godzinach bez bólu głowy. Niech się górale nie obrażą, ale to jest poważny atut Podlasia.

Już przy stole można wybierać w potrawach, które spotkamy tylko na pograniczu polsko-litewskim: cepeliny, kartacze i to o czym już wspomniałem i co Podlasie zaczyna eksportować (kilka razy kupiłem w Warszawie): słodkie mrowisko, chyba najlepszy prezent dla znajomych, którym znudził się już oscypek a nawet bunc kupiony na Krupówkach.

A wracając do nart: największą atrakcją Podlasia może być jednak narciarstwo biegowe. Amatorzy poważnego zjeżdżania są wymagający, mają do wyboru inne możliwości, natomiast dla biegaczy nigdzie w Polsce nie ma lepszych warunków, często od listopada aż do kwietnia. I nigdzie nie ma takich widoków na jeziora pod śniegiem.