Żółta koszulka z przesłaniem

Przed 30 laty Lech Piasecki został pierwszym i jedynym do tej pory polskim liderem Tour de France.

Publikacja: 06.07.2017 22:00

Dziś Piasecki pracuje przy organizacji Tour de Pologne.

Dziś Piasecki pracuje przy organizacji Tour de Pologne.

Foto: Reporter, Bartosz Cudnoch

Wyścig rozpoczął się 6-kilometrowym prologiem. Zwyciężył Holender Jelie Nijdam, Piasecki był drugi ze stratą trzech sekund. Nie doszło do dekoracji zwycięzców, bo jeszcze tego samego dnia odbył się pierwszy liczący 105,5 km etap. Piasecki w końcówce dołączył do uciekinierów, którzy dojechali do mety.

Przewaga była na tyle duża, że Polak został pierwszym liderem tej edycji Tour de France. Żółtą koszulkę przyjął od ówczesnego premiera Francji Jacques'a Chiraca i mera Berlina Zachodniego Eberharda Diepgema.

Chichot historii

Dziś na to wydarzenie patrzy się w jednym wymiarze – sportowym. Nigdy przedtem ani potem Polak nie prowadził w klasyfikacji generalnej Wielkiej Pętli. Na podium stawał w 1993 roku Zenon Jaskuła, on też wygrał – jako pierwszy Polak – etap, niedawno trzy etapowe zwycięstwa odniósł Rafał Majka i dwa razy wygrywał klasyfikację górską, w 2013 roku blisko najcenniejszej koszulki wyścigu był Michał Kwiatkowski, ale wyczynu Piaseckiego nie powtórzył nikt.

Sport bez granic

Ten sukces ma też zupełnie inny, nieco zapomniany, kontekst – historyczny i polityczny. Piasecki pochodzący z komunistycznego kraju, choć jeżdżący w zawodowej włoskiej grupie, stał się sportowym bohaterem Tour de France, rozegranego w Berlinie Zachodnim. Kilkaset metrów od podium, na którym kolarz z Lipian koło Gorzowa wkładał koszulkę lidera, żyli Niemcy pod butem NRD-owskiego reżymu. „Co za symbol! Co za chichot historii. Przecież kilka metrów dalej za betonowym murem nie uznaje się Tour de France. A teraz człowiek ze Wschodu, człowiek przybyły z drugiej strony, wkłada żółtą koszulkę w szale radości i wewnętrznego szczęścia, pierwszy raz w historii Wielkiej Pętli. I to wszystko dzieje się w Berlinie. Magiczne przeznaczenie" – opisywał tę doniosłą chwilę, jak widać nie tylko w historii polskiego sportu, dziennikarz francuskiej gazety „Le Figaro".

Ta edycja Touru była wyjątkowa, jedyna w swoim rodzaju. Starania o organizację Wielkiej Pętli w Berlinie legendarny dyrektor wyścigu Jacques Goddet rozpoczął już w 1981 roku. Zielone światło tej inicjatywie dał prezydent François Mitterrand. Chciał, by w ten sposób sport stał się platformą łączącą dwa wrogie światy, choć żyjące na jednym kontynencie. Pierwotnie etapy miały się odbyć także na terenie NRD. Pojawił się też taki pomysł, by w wyścigu wzięły udział drużyny z Europy Wschodniej, dla których imprezą numer 1 był wtedy Wyścig Pokoju. Eberhard Diepgem rozpoczął rozmowy z przywódcą wschodnich Niemiec Erichem Honeckerem.

By nie odwoływać się wyłącznie do ideologii, przedstawił komunistom interesującą propozycję finansową. Po trwających kilka lat negocjacjach enerdowcy odmówili. Oficjalnie dlatego, że amatorska federacja sportowa nie może organizować zawodowego wyścigu. Ale istniały inne powody. Trenerów, działaczy ze wschodu Tour de France drażnił. Doskonale zdawali sobie sprawę z jego istnienia i sportowej wartości, ale może dlatego właśnie go ignorowali. Był przecież Wyścig Pokoju na trasie Warszawa–Berlin–Praga, igrzyska olimpijskie z wyścigiem wyłącznie dla amatorów i mistrzostwa świata amatorów. Po co enerdowscy gwiazdorzy Uwe Ampler, Olaf Ludwig, Uwe Raab mieliby rywalizować z kolarzami z Zachodu? Gdyby przegrali, jak wtedy wytłumaczyć słabość kolarstwa Europy Wschodniej?

Organizatorzy Tour de France nie porzucili jednak tego kosztownego pomysłu. Jego zasięg ograniczyli do Berlina Zachodniego. Karawana wyścigu musiała zostać przetransportowana drogą powietrzną przez słynne lotnisko Tempelhof. Przesłanie Tour de France '87 było oczywiste i niezwykle sugestywne. – Sport jak idee, jak młodość, jak kultura nie ma granic – mówił przed rozpoczęciem wyścigu Jacques Chirac.

W takich okolicznościach żółta koszulka Piaseckiego nabrała zupełnie innego koloru. Bliższa byłaby w takim momencie niebieskiej z żółtymi gwiazdkami, nawiązującej do flagi dzisiejszej Unii Europejskiej.

Wyścig Pokoju w Lipianach

26-letni wówczas Piasecki długo nie mógł przekraczać swobodnie granic, startować w zawodach tam, gdzie chce. Nie mógł tak jak niedawno Michał Kwiatkowski czy Rafał Majka wyjechać do półzawodowej grupy w wieku 20 lat i tam poddać się sportowej weryfikacji. Jego transfer do Włoch, kiedy osiągnął szczyt kariery amatorskiej, odbywał się z perypetiami.

Ale Piasecki nigdy nie odciął się też od kolarskich korzeni, z których wyrósł na lidera Tour de France. Ukształtował go jednak nie francuski wyścig, z którego telewizja nie przeprowadzała żadnych transmisji, ale komunistyczny Wyścig Pokoju. Tak jak wielu innych świetnych polskich kolarzy „majowa impreza" pchnęła go do uprawiania tej dyscypliny.

Kolarstwo zauroczyło go właśnie podczas Wyścigu Pokoju. Miał 14 lat, kiedy trasa największej kolarskiej imprezy Europy Wschodniej prowadziła przez jego rodzinne Lipiany. Wraz z rodziną pojechali w stronę Pyrzyc, gdzie przy drodze znajdowała się skarpa, by – kilka godzin przed przyjazdem peletonu – zająć tam miejsce jak na stadionowej trybunie. Cierpliwie czekali, by przez kilka sekund napawać się widokiem przemykających im przed oczami kolarzy. – Zapamiętałem jednak wszystko, co się działo. Różnokolorowe koszulki, ryk samochodów, całą tę otoczkę. Wówczas chyba pomyślałem o tym, by zostać kolarzem – wspominał w „Sztandarze Młodych".

Trenował najpierw w Orlętach Myślibórz u Kazimierza Frańczuka. Po dwóch latach rozpadła się ta skromna sekcja kolarska, ale nastolatek z Lipian ani myślał rezygnować ze sportu. Przeniósł się do Orląt Gorzów Wlkp., do Mieczysława Szurka, który nie był dla niego tylko trenerem. W ciężkich czasach kryzysu gospodarczego zapewniał mu także wyżywienie z własnej hodowli świń.

Wspaniały rok 1985

Najpierw w regionie, potem w Polsce i w końcu za granicą Piasecki zaczął wygrywać wszystko co się da. Apogeum był rok 1985. Zwyciężył w Wyścigu Pokoju, w którym ograł Amplera i Rosjanina Piotra Ugriumowa, później całkiem niezłych zawodowców, był pierwszy podczas mistrzostw świata amatorów w Giavera del Montello i na koniec także pierwszy w plebiscycie „Przeglądu Sportowego" na najlepszego sportowca Polski.

O wyjeździe, podpisaniu zawodowego kontraktu marzył wówczas każdy liczący się sportowiec ze Wschodu. Także Piasecki. Nie było to takie proste. Włochom nie udało się ściągnąć w 1980 roku Rosjanina Siergieja Suchoruczenkowa, mimo że proponowali za niego trzy miliony dolarów. Po wielu pertraktacjach z Głównym Komitetem Kultury Fizycznej i Sportu Włosi z GIS-Gelati Campagnolo podpisali w 1982 roku kontrakt z Czesławem Langiem. Był on pierwszym polskim zawodowcem.

Sukcesy z 1985 roku dały przepustkę do zawodowego raju Piaseckiemu. Rozmowy trwały długo. Istotny był czynnik materialny. Właściciel marki Del Tongo przekazał za transfer polskiej federacji 10 wysokiej jakości rowerów i 12 ram do jazdy indywidualnej na czas. Dzięki sportowi, jak mówił Chirac, Piasecki przekroczył granice. Nie wszyscy wtedy mieli takie możliwości.

Zwycięstwa w Giro

W Tour de France wychowanek Orląt Myślibórz pojechał tylko raz przed 30 laty. Sukcesy odnosił głównie we Włoszech, gdzie mieszkał. Pięć razy wygrywał etapy w Giro d'Italia, łącznie 11-krotnie zajmował miejsce na podium tego wyścigu. Ale to w Wielkiej Pętli był liderem.

W 1987 roku w Tour de France włożył żółtą koszulkę jeszcze jeden raz po etapie jazdy drużynowej na czas, także rozegranym w Berlinie Zachodnim. Stracił prowadzenie po trzecim etapie prowadzącym z Karlsruhe do Stuttgartu. Bardziej liczył się interes drużyny Del Tongo-Colnago, której liderem był Giuseppe Sarroni. Jego pomocnicy, w tym Piasecki i Lang, musieli się oszczędzać. Podobno Włoch powiedział im, że jechali za szybko. Po tygodniu Piasecki wycofał się z powodu zatrucia.

Dziś pracuje przy organizacji Tour de Pologne. W Gorzowie Wlkp. prowadzi salon rowerowy. Stworzył lokalny klub kolarski dla amatorów LP Team. Często jeździ wraz z nimi w okolicach Gorzowa, gdzie w latach 70. zauroczony Wyścigiem Pokoju zaczynał kolarską karierę.

Materiał partnera
Dolny Śląsk mocno stawia na turystykę
Regiony
Samorządy na celowniku hakerów
Materiał partnera
Niezależność Energetyczna Miast i Gmin 2024 - Energia Miasta Szczecin
Regiony
Nie tylko infrastruktura, ale też kultura rozwijają regiony
Regiony
Tychy: Rządy w mieście przejmuje komisarz wybrany przez Mateusza Morawieckiego