Miałem dużo szczęścia

Z licznych danych klinicznych wiemy, że otyłość jest jednym z najistotniejszych czynników ryzyka rozwoju nie tylko chorób układu sercowo-naczyniowego, ale też różnych nowotworów - mówi dr hab. Wojciech Błogowski, profesor Wydziału Lekarskiego i Nauk o Zdrowiu Uniwersytetu Zielonogórskiego.

Publikacja: 05.05.2016 23:00

Miałem dużo szczęścia

Foto: materiały prasowe

Rz: Co mówi o nas nasza tkanka tłuszczowa?

Wojciech Błogowski: Pewnie w aspekcie społecznym zdradza nasze niektóre słabości oraz cechy charakteru, ale na to, niestety, nie mam dowodów biochemicznych. Z licznych danych klinicznych wiemy, że otyłość jest jednym z najistotniejszych czynników ryzyka rozwoju nie tylko chorób układu sercowo-naczyniowego, ale też różnych nowotworów, w tym przewodu pokarmowego. W kontekście walki z chorobami nowotworowymi zawsze postrzegaliśmy palenie tytoniu jako to najgorsze zło, z którym bezwzględnie trzeba walczyć. Dziś to jednak nadmierna masa ciała wysuwa się na pierwszy plan.

Otyłość jest gorsza od palenia papierosów?

Coraz więcej osób z naszego otoczenia ma kilka dodatkowych kilogramów, więc powoli zaczyna to być normą. Pamiętajmy, że otyłość występująca nie tylko w wieku dojrzałym, ale też w okresie dziecięcym jest bardzo istotnym czynnikiem ryzyka rozwoju nowotworów złośliwych, np. przewodu pokarmowego, w wieku późniejszym. Niestety, na razie nie wiemy dokładnie, dlaczego tak jest. Cały czas trwają badania nad tym zagadnieniem.

Interesuje się pan medycyną onkologiczną, a dokładnie zaburzeniami molekularnymi, które towarzyszą rozwojowi nowotworów.

W ciągu kilku ostatnich lat poświęciłem się praktycznie w całości badaniom nad rozwojem i progresją różnych nowotworów przewodu pokarmowego, głównie trzustki i żołądka u ludzi. Właściwie przypadkowo, kiedy to po egzaminie na studiach z zakresu chorób wewnętrznych u pani profesor Teresy Starzyńskiej zaprosiła mnie ona do kierowanej przez siebie kliniki na staż podyplomowy. Zrezygnowałem z wyjazdu do Holandii i nie żałuję. W badaniach skupiam się przede wszystkim na poznawaniu składu biochemicznego różnych typów ludzkiej tkanki tłuszczowej i na badaniach „komunikacji" metabolicznej pomiędzy tkanką tłuszczową a rozwijającym się nowotworem w przewodzie pokarmowym. Miałem dużo szczęścia, ponieważ zarówno Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego, jak i japońska fundacja TANITA w ramach konkursów przyznały mi granty na te badania.

Właśnie odebrał pan nagrodę Amerykańskiego Towarzystwa Endokrynologii za całokształt osiągnięć. Dla 31-letniego naukowca z Uniwersytetu Zielonogóskiego to chyba duże wyróżnienie?

Nagroda Amerykańskiego Towarzystwa Endokrynologii jest dla mnie ogromnym wyróżnieniem i niespodzianką. W historii tego Towarzystwa zaledwie pojedyncze osoby spoza USA były w ten sposób wyróżniane. Co miłe, ten wyjątek dotyczył akurat naukowca z Polski. Z Uniwersytetem Zielonogórskim związałem się trzy lata temu, po obronionej habilitacji. Chciałem się włączyć w kształcenie lekarzy, bo w całym województwie lubuskim zmagamy się z ogromnym deficytem kadry. Dlatego od października ubiegłego roku uczelnia buduje Wydział Lekarski i Nauk o Zdrowiu.

Z wykształcenia jest pan lekarzem, ale istotną część pana pracy zajmuje nauka. Zaczynał pan od transplantologii. To świadomy wybór?

Wynikało to przede wszystkim z zainteresowania i zaangażowania pani profesor Dołęgowskiej, pod której opieką zdobywałem pierwsze doświadczenia badawcze. Chciałem jak najszybciej włączyć się w badania naukowe, głównie biochemiczne, prowadzone u chorych ludzi. Choć obecnie nie prowadzę żadnych programów badawczych w transplantologii, to nadal uważam, że jest to wyjątkowo ciekawa gałąź medycyny, bardzo interdyscyplinarna.

Wyniki projektów badawczych, w których pan uczestniczył, opublikowało wiele światowych czasopism. Otrzymał pan zaproszenie od Amerykanów do napisania pytań do programu kształcenia podyplomowego chirurgów, a wyniki z kierowanego przez pana grantu, finansowanego przez NCN, znalazły się wśród dziesięciu najwyżej ocenionych prac zgłoszonych na kongres Amerykańskiego Towarzystwa Chirurgów Transplantacyjnych. Czy polscy naukowcy powinni walczyć o to, by ich zauważono za granicą?

Zawsze z moimi nauczycielami uważaliśmy, że wyniki badań zrealizowanych przez nas tutaj w Polsce powinny być opublikowane w czasopiśmie o zasięgu międzynarodowym. Obecnie jest to jedyna droga, aby efekty tej pracy mogły być szeroko komentowane. Ja zawsze starałem się publikować w czasopismach wydawanych pod auspicjami amerykańskich towarzystw klinicznych. Dlaczego? Bo te w USA są bardzo dokładnie analizowane i czytane nie tylko przez lekarzy czy naukowców, ale również przez biznesmenów czy polityków zajmujących się szeroko pojętymi inwestycjami, innowacjami i polityką prozdrowotną. Trudno jest się tam przebić, ale jak to się uda, to korzyści, które później wynikają z tego trudu, są bardzo duże. Musimy pamiętać, że bez wsparcia sektora inwestycyjnego i politycznego najlepsze badania kliniczne mogą się nie powieść.

Przykładem jest chociażby onkologia kliniczna...

To obecnie jedna z najbardziej dynamicznie rozwijających się gałęzi medycyny, także w Polsce. Nasz rząd również zakwalifikował do obszarów strategicznych badania nad nowymi metodami diagnostycznymi czy terapeutycznymi. Dzięki temu w Polsce lekarze i naukowcy mogą otrzymywać środki finansowe na specjalistyczne programy, np. STRATEGMED. To są granty o naprawdę wysokich budżetach. Gdyby nie było współpracy i komunikacji pomiędzy politykami a zespołami naukowo-klinicznymi, pewnie moglibyśmy tylko pomarzyć o takich możliwościach.

Nostryfikował pan prawo wykonywania zawodu lekarza w USA. Chce pan wyjechać z Polski?

Mnie się bardzo podoba w USA i uważam, że jest to kraj, w którym jeżeli ktoś bardzo czegoś pragnie i ciężko pracuje, to może wiele osiągnąć. Nostryfikacja prawa wykonywania zawodu w USA otwiera bardzo wiele drzwi, zwłaszcza lekarzowi, który prowadzi badania kliniczne i chce wdrażać nowe rozwiązania w medycynie. Dla mnie była to wyjątkowa przygoda. Jako nauczyciel akademicki każdego dnia mobilizuję swoich studentów do pracy nad sobą. Tym samym muszę również stale wymagać od siebie. Jeśli wyjadę, to z zamiarem dalszej edukacji zarówno klinicznej, jak i naukowej oraz z planami na stały kontakt i współpracę z Polską.

CV

Wojciech Błogowski pochodzi ze Szczecina. Jako 28-latek został doktorem habilitowanym, od trzech lat jest profesorem w Katedrze Chorób Wewnętrznych Wydziału Lekarskiego i Nauk o Zdrowiu Uniwersytetu Zielonogórskiego. Koncentruje się na badaniu (pato)fizjologii ludzkiej tkanki tłuszczowej, otyłości i jej związku z rozwojem różnych typów nowotworów przewodu pokarmowego u ludzi. Za swoją działalność badawczą był wielokrotnie nagradzany w kraju i za granicą.

Rz: Co mówi o nas nasza tkanka tłuszczowa?

Wojciech Błogowski: Pewnie w aspekcie społecznym zdradza nasze niektóre słabości oraz cechy charakteru, ale na to, niestety, nie mam dowodów biochemicznych. Z licznych danych klinicznych wiemy, że otyłość jest jednym z najistotniejszych czynników ryzyka rozwoju nie tylko chorób układu sercowo-naczyniowego, ale też różnych nowotworów, w tym przewodu pokarmowego. W kontekście walki z chorobami nowotworowymi zawsze postrzegaliśmy palenie tytoniu jako to najgorsze zło, z którym bezwzględnie trzeba walczyć. Dziś to jednak nadmierna masa ciała wysuwa się na pierwszy plan.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Materiał partnera
Dolny Śląsk mocno stawia na turystykę
Regiony
Samorządy na celowniku hakerów
Materiał partnera
Niezależność Energetyczna Miast i Gmin 2024 - Energia Miasta Szczecin
Regiony
Nie tylko infrastruktura, ale też kultura rozwijają regiony
Regiony
Tychy: Rządy w mieście przejmuje komisarz wybrany przez Mateusza Morawieckiego