W ciągu kilku ostatnich lat poświęciłem się praktycznie w całości badaniom nad rozwojem i progresją różnych nowotworów przewodu pokarmowego, głównie trzustki i żołądka u ludzi. Właściwie przypadkowo, kiedy to po egzaminie na studiach z zakresu chorób wewnętrznych u pani profesor Teresy Starzyńskiej zaprosiła mnie ona do kierowanej przez siebie kliniki na staż podyplomowy. Zrezygnowałem z wyjazdu do Holandii i nie żałuję. W badaniach skupiam się przede wszystkim na poznawaniu składu biochemicznego różnych typów ludzkiej tkanki tłuszczowej i na badaniach „komunikacji" metabolicznej pomiędzy tkanką tłuszczową a rozwijającym się nowotworem w przewodzie pokarmowym. Miałem dużo szczęścia, ponieważ zarówno Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego, jak i japońska fundacja TANITA w ramach konkursów przyznały mi granty na te badania.
Właśnie odebrał pan nagrodę Amerykańskiego Towarzystwa Endokrynologii za całokształt osiągnięć. Dla 31-letniego naukowca z Uniwersytetu Zielonogóskiego to chyba duże wyróżnienie?
Nagroda Amerykańskiego Towarzystwa Endokrynologii jest dla mnie ogromnym wyróżnieniem i niespodzianką. W historii tego Towarzystwa zaledwie pojedyncze osoby spoza USA były w ten sposób wyróżniane. Co miłe, ten wyjątek dotyczył akurat naukowca z Polski. Z Uniwersytetem Zielonogórskim związałem się trzy lata temu, po obronionej habilitacji. Chciałem się włączyć w kształcenie lekarzy, bo w całym województwie lubuskim zmagamy się z ogromnym deficytem kadry. Dlatego od października ubiegłego roku uczelnia buduje Wydział Lekarski i Nauk o Zdrowiu.
Z wykształcenia jest pan lekarzem, ale istotną część pana pracy zajmuje nauka. Zaczynał pan od transplantologii. To świadomy wybór?
Wynikało to przede wszystkim z zainteresowania i zaangażowania pani profesor Dołęgowskiej, pod której opieką zdobywałem pierwsze doświadczenia badawcze. Chciałem jak najszybciej włączyć się w badania naukowe, głównie biochemiczne, prowadzone u chorych ludzi. Choć obecnie nie prowadzę żadnych programów badawczych w transplantologii, to nadal uważam, że jest to wyjątkowo ciekawa gałąź medycyny, bardzo interdyscyplinarna.
Wyniki projektów badawczych, w których pan uczestniczył, opublikowało wiele światowych czasopism. Otrzymał pan zaproszenie od Amerykanów do napisania pytań do programu kształcenia podyplomowego chirurgów, a wyniki z kierowanego przez pana grantu, finansowanego przez NCN, znalazły się wśród dziesięciu najwyżej ocenionych prac zgłoszonych na kongres Amerykańskiego Towarzystwa Chirurgów Transplantacyjnych. Czy polscy naukowcy powinni walczyć o to, by ich zauważono za granicą?