Od „Ziemi obiecanej” do Muminków. Muzeum Kinematografii w Łodzi świętuje 30-lecie istnienia

W Muzeum Kinematografii, które obchodzi swoje 30-lecie, jest niczym w familijnym filmie, tu mieszają się fabuły oraz wątki dla dorosłych i dzieci.

Aktualizacja: 03.11.2016 09:09 Publikacja: 01.11.2016 21:00

Foto: materiały prasowe

W tej muzealnej ekspozycji jak na planach filmowych równolegle przenika się prawda i fikcja.

– Jesteśmy jedynym takim muzeum w Polsce – mówi „Rzeczpospolitej" Barbara Kurowska zastępca dyrektora.

– Mamy naprawdę czym się pochwalić, w naszych zbiorach, liczących ponad 50 tys. eksponatów, są rzeczy wyjątkowe i bogate archiwalia. Fotoplastikon Kaiser Panorama, pochodzący z pracowni jego wynalazcy Augusta Fuhrmana, to absolutny unikat, jeden z czterech takich zachowanych na świecie. Naszą chlubą jest także zbiór kamer, na których pracowali Aleksandr Ford, czy Wojciech Jerzy Has. Jak i kolekcja postaci oraz scenografii z filmów lalkowych Władysława Starewicza, pioniera polskiej animacji.

Muzeum Kinematografii ma też gigantyczny, cały czas rozbudowywany, zbiór plakatów filmowych.

– Archiwa twórców polskiej sztuki filmowej: Andrzeja Munka, Jana Rybkowskiego, Aleksandra Forda, Jerzego Ziarnika, Jerzego Toeplitza przekazali nam ich spadkobiercy – kontynuuje dyrektor Kurowska.

– A w filmotece, liczącej prawie 1500 tytułów, koncentrujemy się głównie na filmach polskich. Wydajemy publikacje, organizujemy warsztaty, mamy własne Kino Kinematograf. Wystawy robimy nie tylko we własnej siedzibie, ale i poza nią. W ostatnich dziesięciu latach pokazaliśmy nasze zbiory w 39 krajach! Do 2018 roku zamierzamy opracować w Muzeum nową ekspozycję stałą - wskazuje.

W rezydencji króla bawełny

Już sama siedziba Muzeum przy Zwycięzców 1 jest miejscem niezwykłym. Mieści się w dawnym pałacu fabrykantów Scheiblerów i przylegającej do niego byłej wozowni, w otoczeniu parku Źródlisko.

W XIX wieku Scheiblerowie należeli do najbogatszych włókienniczych potentatów miasta. Ich własnością był fabryczno-rezydencjonalny zespół przy Wodnym Rynku (obecnym placu Zwycięstwa), fabryczno-robotniczy kompleks na Księżym Młynie i wiele innych posiadłości. Stworzone przez nich przemysłowe imperium zajmowało jedną szóstą miasta.

Pierwszą rezydencję zbudował Karol Wilhelm Scheibler, który przyjechał do Łodzi z Nadrenii i ożenił się tu z Anną z Wernerów. Obecny kształt nadała jej w latach 80. XIX wieku właśnie ona i syn Karol junior oraz jego żona Anna z Grohmanów. Projektantem przebudowy był znakomity warszawski architekt, wykształcony w Petersburgu Edward Lilpop.

Z zewnątrz pałac ma stonowaną architekturę stylizowaną na włoski i francuski renesans, za to wystrój wnętrz oszołamia przepychem. Jego elementy sprowadzano z Wenecji, Berlina, Drezna, Wrocławia.

W najbardziej okazałej Sali lustrzanej (balowej), której ściany, podłogę i sufit wyłożono kilkoma gatunkami intarsjowanego drewna, przestrzeń powiększają kryształowe lustra; marmurowy kominek z kariatydami zdobią złocenia, a z górnych narożników na wchodzących spoglądają swawolne putta, podtrzymujące rzeźbione medaliony z kobiecym profilem.

Malowidła na suficie to dzieła francuskiego akademika Alcide Theophile Robaudiego. Przedstawiają alegorie Muzyki, Poezji i Sztuk Pięknych. Na ścianach sali oglądamy zdjęcia z filmowej wersji „Ziemi obiecanej" Władysława Reymonta, bo tu Andrzej Wajda kręcił sceny, w których Daniel Olbrychski jako Karol Borowiecki odwiedzał pałac bogatego przemysłowca Müllera. – Pan to sam urządzał, Panie Müller? – pyta zaskoczony Borowiecki. — Ja sam płaciłem – słyszy w odpowiedzi.

Pozostałe wnętrza – gabinet, biblioteka, neomanierystyczna jadalnia, pokój w stylu mauretańskim, czy klatka schodowa z malowidłem na plafonie, przedstawiającym „Gloryfikację rodziny Scheiblerów" – są równie imponujące, nic więc dziwnego, że zagrały w sumie w prawie 30 filmach fabularnych, serialach i spektaklach teatralnych.

W „Lalce" Ryszarda Bera pałac Scheiblerów przeobraził się w paryski Hotel du Louvre, gdzie zatrzymał się Stanisław Wokulski. W jednym z odcinków „Stawki większej niż życie", „Cafe Rose" – zamienił się w stambulską willę. W „Między ustami a brzegiem pucharu" Zbigniewa Kuźmińskiego na podstawie powieści Marii Rodziewczowej stał się berlińskim mieszkaniem hrabiego Wentzla.

Pomysłodawcą umieszczenia w pofabrykanckim pałacu Muzeum Kinematografii był Antoni Szram, konserwator zabytków miasta. Muzeum otwarto w 1986 roku, a pierwszym dyrektorem został jego inicjator, który sprawował tę funkcję do roku 2000.

Sienkiewicz zaprasza

Historyczne pałacowe wnętrza sąsiadują w Muzeum Kinematografii z ekspozycjami stałymi i czasowymi. Przejścia między nimi są tak płynne, że widz jak za sprawą magicznej latarni raz trafia na opowieść o historii przedwojennego polskiego kina i jego gwiazdach, raz na prezentację wynalazków, przyczyniających się do rozwoju kinematografii, to znów na najnowszą czasową wystawę „Sienkiewicz sfilmowany", na którą zaprasza sam pisarz (wciela się w niego wytrwały statysta).

To pierwsza tak obszerna wystawa, prezentująca wszystkie światowe i polskie ekranizacje utworów Sienkiewicza, przygotowana na 170. rocznicę urodzin pisarza. Od trwającego kilkadziesiąt sekund „Nerona wypróbowującego truciznę na niewolnikach", nakręconego w 1896 w wytwórni braci Lumiére przez Georgesa Hatota po najnowszą cyfrową wersję obrazu Jerzego Hoffmana „Potop redivivus" z 2014. W tym czasie powstało 40 ekranizacji 16 utworów Sienkiewicza. Najgłośniejsze z nich to oczywiście „Quo vadis", „Krzyżacy", „Trylogia", „W pustyni i w puszczy".

Wśród eksponatów jest wiele unikatów, jak certyfikat watykańskiej kopii filmu Jerzego Kawalerowicza „Quo vadis" z premierowego pokazu w Watykanie (w którym uczestniczył Jan Paweł II) czy fajka Aleksandra Forda, którą reżyser palił na planie „Krzyżaków". Niepowtarzalny klimat nadają prezentacji oryginalne rekwizyty, zdjęcia z planów filmowych i piosenki Jacka Kaczmarskiego o bohaterach „Trylogii" ilustrowane fragmentami filmów Jerzego Hoffmana.

Królestwo animacji

Na szczycie muzeum, czyli na odremontowanym strychu o ceglanych ścianach przenosimy się do czarodziejskiego „Pałacu pełnego bajek", zamieszkiwanego przez najbardziej popularnych bohaterów filmów animowanych, ulubieńców wielu generacji widzów. Reksio zajmuje komfortową budę, wyposażoną nie tylko w sprzęty niezbędne, ale nawet w sanki.

Sympatycznego pieska wymyślony w Studio Filmów Rysunkowych w Bielsku Białej; w latach 1967-1982 wystąpił w ponad 50 krótkich filmach animowanych, w większości reżyserowanych przez Lechosława Marszałka. Przygody Reksia namiętnie oglądali Bolek i Lolek, którzy także narodzili się w tym samym Studio w latach 60. (ich twórcami są Alfred Ledwig, Leszek Lorek i Władysław Nehrebecki – spory, kto miał największy wkład w ich kreacji trwają do dzisiaj).

Bolek i Lolek z czasem stali filmowymi rekordzistami, bo pojawili się aż w 184 filmach pełnometrażowych i krótszych seriach rysunkowych. Sceneria, w której spotykamy ich na poddaszu Muzeum Kinematografii nawiązuje do „Wielkiej podróży Bolka i Lolka", więc dominuje w niej kadłub wielkiego statku. Obaj bracia, Bolek – ten wyższy i Lolek – okrągły i niższy, pozdrawiają nas z ekranu wmontowanego w drewniany kapitański mostek. Ale dostęp do steru jest otwarty i każdy może nim zakręcić.

Miś Uszatek zajmuje pokoik, w którym zaprasza na dobranockę. Możemy go zobaczyć w wersji ekranowej, w oryginalnej lalkowej postaci, zaprojektowanej przez Tadeusza Wilkosza i jako współczesną przytulankę niemal metrowej wysokości. Pierwowzorem filmowego Uszatka był bohater opowiadań Czesława Janczarskiego, ilustrowanych przez Zbigniewa Rychlickiego, publikowanych na łamach pisma „Miś". Kariera filmowa Uszatka zaczęła się w połowie lat 70. w łódzkim Studio Se-ma-for.

Muminki spotykamy w zielonej, pełnej kwiatów Dolinie. Pojawiają się w różnych wariantach. Jako miękkie duże zabawki-pluszaki i  w filmowej animacji (tam grały półpłaskie kukiełki). Serial powstał również w Se-ma-forze w latach 1977-82 przy pełnej akceptacją autorki Tove Jansson.

Przy okazji warto przypomnieć, że historia polskiego filmu animowanego rozpoczęła się w Łodzi. W bajkowym pałacu widzów pochłaniają interaktywne zabawy, ale można sporo się dowiedzieć o historii i technice filmów animowanych. A na pożegnanie przed Muzeum napotykamy pomnik z brązu kota Filemona i Bonifacego, zaprojektowany przez rzeźbiarzy Magdalenę Walczak i Marcina Mielczarka, zachęcający do poszukiwania innych znajomych postaci na bajkowym szlaku miasta.

masz pytanie, wyślij e-mail do autorki: m.kuc@rp.pl

W tej muzealnej ekspozycji jak na planach filmowych równolegle przenika się prawda i fikcja.

– Jesteśmy jedynym takim muzeum w Polsce – mówi „Rzeczpospolitej" Barbara Kurowska zastępca dyrektora.

Pozostało 98% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Materiał partnera
Dolny Śląsk mocno stawia na turystykę
Regiony
Samorządy na celowniku hakerów
Materiał partnera
Niezależność Energetyczna Miast i Gmin 2024 - Energia Miasta Szczecin
Regiony
Nie tylko infrastruktura, ale też kultura rozwijają regiony
Regiony
Tychy: Rządy w mieście przejmuje komisarz wybrany przez Mateusza Morawieckiego