Rz: Próchnik to jedna z marek, które są symbolem Łodzi jako centrum przemysłu lekkiego w Polsce. Czy możliwy jest powrót do takich realiów i masowa produkcja rodzimych marek w kraju?
Rafał Bauer: Absolutnie nie, ponieważ dzisiaj mamy zupełnie inne realia, nie tylko biznesowe, ale również jeśli chodzi o oczekiwania konsumentów. W sklepach zwraca się, rzecz jasna, uwagę na jakość, miejsce produkcji, rodowód marki, ale zdecydowanym priorytetem jest po prostu cena. Ta, jeśli ma zapewniać odpowiednią rentowność, zmusza do lokowania produkcji poza Polską. Tymczasem rodacy, chociaż w różnych badaniach podkreślają swoje patriotyczne zachowania zakupowe i przywiązanie do rodzimych marek, chcieliby, żeby polskie ubrania były dobrej jakości i najlepiej jeszcze tańsze niż te sprowadzane z Chin czy innego kraju azjatyckiego.
Jednocześnie podejściu klientów nie można się dziwić, ich celem jest przede wszystkim optymalizacja budżetów zakupowych. Efektem są jednak systematycznie spadające ceny, choć równolegle pojawia się trend polegający na świadomej akceptacji cen wyższych na produkty o udowodnionym, polskim rodowodzie. Rzecz jasna to zachowania niszowe, które nigdy nie rozwiną się na tyle, aby pozwolić na odbudowanie przemysłu lekkiego w Polsce.
Globalny układ z Chinami i Azją jako tanim zapleczem produkcyjnym dla świata teraz się chwieje. Jego upadek może zmienić podejście konsumentów, odciętych od tych tanich dostaw?
Kiedyś najtańsze były Chiny, dzisiaj gros zamówień w odzieżówce przejął Bangladesz. Czy ktoś może być jeszcze tańszy, jeśli idzie o produkcję? Czas pokaże. Import z tych rynków może zakłócić fundamentalna zmiana światowych stosunków gospodarczych, na co notabene właśnie się zanosi. Z globalizacji wyciśnięto już niemal wszystko, co się dało, zatem naturalne wydaje się odwrócenie trendu i moda na protekcjonistyczne podejście sytych gospodarek. Do czego nas to doprowadzi, dopiero się okaże.