Kontrabasista, który został gwiazdą rocka

W moim mieście udało mi się zrealizować największe marzenie – mówi Jan niedźwiecki, łódzki muzyk, lider zespołu Alla Vienna i Hollyłódzkiej Orkiestry Filmowej, kontrabasista Filharmonii Łódzkiej

Publikacja: 03.01.2017 21:00

Rz: Jest pan wielkim fanem zespołu Queen, pomysłodawcą projektu Queen Symfonicznie realizowanego przez grupę Alla Vienna i chór Vivid Singers. Dlaczego wybór padł właśnie na utwory tego zespołu?

Jan Niedźwiecki: To był po prostu głos serca. Od dzieciństwa byłem zafascynowany muzyką Queen, zgłębiałem ją. Dzięki nauce w szkole muzycznej, zacząłem rozumieć i doceniać wszystkie jej składniki. Pojawiały się fascynacje innymi zespołami, oczarowała mnie muzyka klasyczna, ale cały czas wracałem do utworów Queen, które towarzyszą mi do dziś. Gdy jadę samochodem słucham Queen wciąż z tą samą przyjemnością i myślę, że to nigdy się nie zmieni. W pewnym momencie sam zapragnąłem – choć na chwilę – być wykonawcą tej muzyki.

Pięć lat temu, kiedy zbliżała się 20. rocznica śmierci Freddiego Mercury'ego, uświadomiłem sobie, że można przygotować koncert z jego piosenkami. Prawie rok pisałem aranże i przekonywałem muzyków do tego pomysłu. Udało się! W listopadzie 2011 roku zagraliśmy koncert w Łodzi. W zamyśle miało to być jednorazowe wydarzenie, ale występ okazał się sukcesem, zarówno komercyjnym, jak i artystycznym. I tak już pięć lat jeździmy po Polsce z projektem Queen Symfonicznie. Wracamy do miejsc, gdzie wcześniej koncertowaliśmy, a mimo to gramy dla wypełnionej po brzegi sali. Niebawem będzie to już setny koncert.

Jednak największym marzeniem było zagranie w łódzkiej Atlas Arenie. I udało się, recenzje były fantastyczne. Czy może pan zdradzić, jak się spełnia takie marzenia?

Rzeczywiście, 17 grudnia zagraliśmy dla ponad trzech tysięcy osób zgromadzonych w Atlas Arenie. To było naprawdę imponujące przedsięwzięcie. Zwłaszcza, że tym razem – podobnie jak przed rokiem we wrocławskim Narodowym Forum Muzyki dla blisko 2 tys. słuchaczy – wystąpiliśmy w nieco większym składzie niż zazwyczaj gramy: tradycyjnie był to Alla Vienna i chór Vivid Singers, ale także kilkudziesięcioosobowa Hollyłódzka Orkiestra Filmowa. Ja, nieskromnie, wcieliłem się w rolę dyrygenta. Zaprosiłem też gości specjalnych – najlepszą polską sopranistkę Joannę Woś z łódzkiego Teatru Wielkiego oraz Michała Szpaka – którzy wspólnie zaśpiewali „Barcelonę". Publiczność reagowała fantastycznie. Spełniłem swoje marzenie. Jak to się robi? Choć było to na tydzień przed Bożym Narodzeniem, to nie był cud, a tygodnie ciężkiej pracy i otoczenie się odpowiednimi ludźmi, którzy mi pomogli, zaufali. Na pewno bez chóru Vivid Singers i niezwykle uzdolnionych muzyków współtworzących Hollyłódzką Orkiestrę Filmową, a przede wszystkim naszej siódemki, czyli zespołu Alla Vienna – nigdy by mi się to nie udało.

Alla Vienna działała już przed projektem Queen Symfonicznie?

Tak, od 2008 roku. Zaczynaliśmy – jak wskazuje nazwa... – od muzyki wiedeńskiej, sterując w stronę muzyki klasycznej i rozrywkowej oraz mieszając te gatunki. Obecny skład wykrystalizował się w 2010 roku, gdy dołączył do nas Adam Manijak grający na fortepianie oraz Tomek Wrocławski na perkusji. Wówczas okazało się, że możemy grać wszystko, nawet oczarowując – z udziałem DJ – dyskotekową publiczność. Zaczęliśmy grać muzykę z musicali, potem muzykę filmową. Gdy się okazało, że doskonale odnajdujemy się w różnych stylach muzycznych, nadszedł czas na projekt Queen Symfonicznie.

Jak długo będziecie więc jeszcze koncertować z tym projektem?

Naprawdę nie wiem. Teraz chciałbym, aby to trwało wiecznie, bo te koncerty sprawiają mi wielką radość. Cieszę się, że – choć w niewielkim stopniu – przyczyniamy się do tego, że muzyka zespołu Queen nadal jest żywa, że ludzie do niej wracają. Dlatego chciałbym, by były to widowiska na taką skalę, jak w łódzkiej Atlas Arenie, bo świetnie czuję się na scenie nie tylko jako muzyk, ale też jako nieco szalony dyrygent. A naszym największym marzeniem jest koncert z udziałem Briana Maya, z którym pierwszy kontakt e-mailowy, choć być może była to tylko jego sekretarka, został już nawiązany.

Teraz już wiem, dlaczego w waszym repertuarze usłyszeć można utwór Briana Maya „Good Company", nieco odbiegający stylistyką od najbardziej znanych utworów Queen.

Podczas koncertów prezentujemy całą paletę twórczości zespołu Queen, nie tylko znane utwory. Chcemy pokazać różnorodność tej muzyki, dlatego aranże, które tworzę, są urozmaicone. To „kawałki" rockowe, swingowe, operowe, trochę gospelowe, a nawet dyskotekowe. Z każdym koncertem nabieramy doświadczenia i coraz lepiej tę muzykę interpretujemy, w każdym sezonie wprowadzając nowe opracowania dwóch–trzech kolejnych piosenek. Cały czas ulepszamy nasze show, wprowadzamy nowe elementy, rozwijamy się.

Ale jedno jest niezmienne – zawsze podczas koncertów podkreślacie, że jesteście z Łodzi...

Oczywiście, w tym mieście się urodziłem, dorastałem, wykształciłem, założyłem rodzinę. To taka moja mała ojczyzna. W Łodzi – niczym Reymont w „Ziemi obiecanej" – widzę wielki potencjał, zarówno ludzki jak i kulturowy. Nasze koncerty potwierdzają, że ludzie chcą tej sztuki; czuję dobrą energię od łodzian.

Czy jest już nowy projekt, który będzie realizował zespół Alla Vienna?

Cały czas się rozwijamy, dużo akompaniujemy solistom z najwyższej półki, współpracujemy z Bogusławem Morką, Zbigniewem Maciasem, Agą Mikołaj. Występowaliśmy z Joanną Moro, czyli serialową Anną German. Rozwijamy projekty filmowe, powstają nowe opracowania. Chciałbym też wzbogacić działalność Hollyłódzkiej Orkiestry Filmowej, dlatego w marcu przyszłego roku ruszamy z nowym projektem – „Gwiezdne wojny koncertowo". Na dobry, mam nadzieję, początek zagramy w Krakowie i w Gdańsku..

Jak godzi pan te wszystkie obowiązki, pracę w Filharmonii Łódzkiej, projekt Alla Vienna oraz pracę w szkole muzycznej, w której jest pan wicedyrektorem?

Im człowiek ma więcej zajęć, tym jest bardziej zorganizowany. Poza tym zawsze mogę liczyć na moją żonę, która także jest muzykiem. A z uczniami muzykami po prostu lubię pracować. Bo ktoś kiedyś musi nas zastąpić; nie tylko przy projekcie Queen Symfonicznie.

CV

Urodził się w 1979 roku w Łodzi. Tu w 2006 r. ukończył Akademię Muzyczną (kierunek kontrabas), a wcześniej – w 2003 r. – historię na Uniwersytecie Łódzkim. Studiując, doskonalił swe umiejętności muzyczne na stypendium Erasmus w Enschede w Holandii oraz kursach mistrzowskich. Grał w Orkiestrze Kameralnej Juventus (1997–2001), z Warszawską Filharmonią Młodzieżową (2001) i Polską Operą Kameralną (2001). Od sezonu 2002/2003 jest członkiem orkiestry Filharmonii Łódzkiej im. Artura Rubinsteina. Od 2003 r. – nauczycielem kontrabasu w Zespole Szkół Muzycznych im. S. Moniuszki w Łodzi, a od 2016 r. – jej wicedyrektorem. W 2008 r. założył septet Alla Vienna, realizując nowatorskie projekty łączące różne gatunki muzyczne: Ale Kino, Kochamy Seriale, Filmowe Piosenki z Chórem, Muzyka Zespołu Queen Symfonicznie, Gwiezdne Wojny Koncertowo. Rozszerzona wersja Alla Vienna to Hollyłódzka Orkiestra Filmowa.

Rz: Jest pan wielkim fanem zespołu Queen, pomysłodawcą projektu Queen Symfonicznie realizowanego przez grupę Alla Vienna i chór Vivid Singers. Dlaczego wybór padł właśnie na utwory tego zespołu?

Jan Niedźwiecki: To był po prostu głos serca. Od dzieciństwa byłem zafascynowany muzyką Queen, zgłębiałem ją. Dzięki nauce w szkole muzycznej, zacząłem rozumieć i doceniać wszystkie jej składniki. Pojawiały się fascynacje innymi zespołami, oczarowała mnie muzyka klasyczna, ale cały czas wracałem do utworów Queen, które towarzyszą mi do dziś. Gdy jadę samochodem słucham Queen wciąż z tą samą przyjemnością i myślę, że to nigdy się nie zmieni. W pewnym momencie sam zapragnąłem – choć na chwilę – być wykonawcą tej muzyki.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Materiał partnera
Dolny Śląsk mocno stawia na turystykę
Regiony
Samorządy na celowniku hakerów
Materiał partnera
Niezależność Energetyczna Miast i Gmin 2024 - Energia Miasta Szczecin
Regiony
Nie tylko infrastruktura, ale też kultura rozwijają regiony
Regiony
Tychy: Rządy w mieście przejmuje komisarz wybrany przez Mateusza Morawieckiego