Wimbledon pod Poznaniem

Do Kórnika co rok zjeżdżają niemal wszyscy najlepsi polscy tenisiści. Na jedynych w kraju kortach trawiastych przygotowują się do turnieju w Wimbledonie.

Publikacja: 02.07.2017 21:00

Wimbledon pod Poznaniem

Foto: materiały prasowe

Lipiec 2013 roku. Agnieszka Radwańska dociera do półfinału turnieju w Londynie. W ćwierćfinale turnieju mężczyzn Jerzy Janowicz gra z Łukaszem Kubotem. Lepszy okazał się Janowicz. W walce o finał łodzianin przegrał w czterech setach z Andym Murrayem. Mówiło się o „polskim Wimbledonie". Zagraniczni dziennikarze pytali w biurze prasowym polskich kolegów, skąd wziął się fenomen polskiego tenisa. Co bardziej dociekliwi próbowali zgłębić sekret umiejętności gry Polaków na trawie.

Polska specjalność

Nie tak łatwo było to wyjaśnić. Na konferencji prasowej zorganizowanej po turnieju przez Polski Związek Tenisowy bohaterowie Wimbledonu 2013 również mieli kłopoty z wytłumaczeniem sekretu. Łukasz Kubot mówił, że trenował na parkiecie i nauczył się dzięki temu agresywnej gry, zwłaszcza returnem. Agnieszka Radwańska wspominała zajęcia na sztucznej trawie z piaskiem, na której piłka odbija się tak samo nisko jak na prawdziwych kortach trawiastych. – Trenowanie w gorszych warunkach sprawia, że potem lepiej się gra w lepszych – dodała. Jerzy Janowicz, jak to on, ponarzekał, że nie ma w kraju kortów trawiastych, a taka nawierzchnia idealnie mu pasuje przy jego silnym serwisie i forhendzie.

Wojciech Fibak, pytany o swoją grę na trawie, mówi z wyczuwalnym żalem. –To była dla mnie idealna nawierzchnia. Miałem przecież świetny forhend i wolej. Nigdy nie byłem jednak przygotowany do gry na Wimbledonie, bo nie miałem gdzie trenować. W 1976 roku, dobrym dla mnie, przegrałem w drugiej rundzie z Niemcem Uli Pinnerem, którego zawsze wcześniej ogrywałem. Trzy lata później uległem Amerykaninowi Bruce'owi Mansonowi. Miałem do siebie o to straszny żal. To był problem – przygotować się do turnieju w Wimbledonie. Pamiętam, że i mój starszy kolega Wiesław Gąsiorek zawsze kończył ten turniej na pierwszej rundzie, a w innych Wielkich Szlemach szło mu zdecydowanie lepiej. Co więcej, sam widziałem, jak wielki Bjoern Borg męczył się w pierwszych rundach, bo nie zdążył się jeszcze przyzwyczaić do tej nawierzchni – opowiada „Rzeczpospolitej" Fibak.

Były nasz tenisowy as próbował różnych sposobów, by poznać grę na trawie. Często było tak, że w parku Golęcińskim przy stadionie Olimpii rozkładał siatkę na trawniku i grał z najlepszymi juniorami. Ale, jak mówi, to nie było to samo co później w Londynie.

W czasach Fibaka rzeczywiście nie było w kraju kortów trawiastych. Jeden powstał w latach 70. w ogrodach Ambasady Wielkiej Brytanii w Warszawie, ale można się tam było dostać jedynie za specjalnym zaproszeniem. Mówiło się wtedy, że to jedyny kort trawiasty za żelazną kurtyną.

Dziś jest inaczej. Już w czasie „polskiego Wimbledonu" można było grać i trenować w naszym kraju na trawiastych kortach. Polski tenisista numer 1 przekonał się o tym później, gdy przyjeżdżał do Kórnika do ośrodka tenisowego przy hotelu Rodan przygotowywać się do kolejnych sezonów na trawie.

W czerwcu tego roku trenowała w tym miejscu poznanianka Magda Linette. W ubiegłym roku ćwiczyła w Kórnika kadra polskich juniorów: Iga Świątek, Piotr Matuszewski, Kacper Żuk. Wcześniej Michał Przysiężny, Kamil Majchrzak. Radwańska ma inny plan przygotowań, przez turnieje poprzedzające Wimbledon, ale co roku ten unikalny kort odwiedzają polscy zawodnicy.

Lepiej niż w Londynie

Pomysł przygotowania nawierzchni trawiastej do gry w tenisa narodził się spontanicznie z miłości do tej dyscypliny. W 2002 roku Izabella i Bartłomiej Ordanikowie zakupili niewielki hotel Rodan przy trasie Poznań–Katowice. Przy budynku znajdowało się sześć kortów. Niemal od razu trzy z nich zostały zadaszone, położono na nich sztuczną nawierzchnią trawiastą. Obiekt został odrestaurowany i powstał nowoczesny kompleks hotelowo-sportowy. Ekstradodatkiem do niego jest prawdziwy kort trawiasty. Jego budowę zlecił Bartłomiej Ordanik, zapalony gracz i miłośnik tenisa. Chciał się osobiście sprawdzić w nowych warunkach, ale też pomóc innym.

Zlecenie przygotowania nawierzchni przyjęła firma z Kanady, specjalizująca się w budowie kortów trawiastych i pół golfowych. Ogrodnicy wysiali specjalną mieszankę trawy, przeważał w niej gatunek mietlica, używany do zakładania trawników ozdobnych, parkowych i greenów pól golfowych.

– Jakość naszej trawy jest zdecydowanie lepsza niż na Wimbledonie, bo nawierzchnia nie jest zniszczona nadmiernym użytkowaniem, szczególnie przy liniach końcowych – mówi właściciel.

W Londynie od 2001 roku dominuje nieco inny gatunek trawy – życica trwała. Mieszankę z tą odmianą wyselekcjonowali współpracujący z organizatorami naukowcy. Cechuje się szybkim wzrostem i wytrzymałością na deptanie, ale w warunkach turniejowych nawierzchnia szybko ulega degeneracji.

Koszt pielęgnacji i utrzymania kortu w Kórniku jest ogromny. Kilogram mietlicy kosztuje ok. 40 zł. Trawa to zdecydowanie najdroższy rodzaj tenisowej nawierzchni. – Największym kosztem w porównaniu z innymi kortami jest pielęgnacja, czyli praca ludzka – tłumaczy Bartłomiej Ordanik. Trawa w trakcie sezonu może mieć najwyżej 12 mm wysokości. Koszenie kortu w zależności od pogody odbywa się do czterech razy w tygodniu. Aby oszczędzać murawę, wprowadzono limit gier. Kort w Kórniku może być użytkowany najwyżej cztery godziny w tygodniu. Właściciele mówią jednak, że dzięki tym staraniom nazwanie tej nawierzchni dywanem nie oddaje jej rzeczywistych właściwości. Jest miękka jak puchowy chodnik.

Grać na wielkopolskim korcie trawiastym można od wiosny do jesieni. Sezon zaczyna się w połowie maja, kończy pod koniec września. Chętnych, nie tylko zawodników, nie brakuje.

W nagrodę dla dzieci

Pasją do tenisa i sportu państwo Ordanikowie zarażają dzieci i dorosłych z pobliskich miejscowości. Niedawno Bartłomiej Ordanik wykupił ośrodek tenisowy w Grodzisku Wielkopolskim, należący niegdyś do Zbigniewa Drzymały, sponsora występującego na przełomie wieków w ekstraklasie piłkarskiej Groclinu Dyskobolii Grodzisk Wlkp. W okresie świątecznym odbył się tam organizowany przez państwa Ordaników tenisowy Gwiazdkowy Turniej Gwiazd, cykliczna impreza charytatywna z udziałem znanych osobistości ze świata kultury, sportu, nauki i biznesu. Pomysłodawcą zawodów był dyrygent Zbigniew Górny.

Ale centrum tenisowe nadal znajduje się przy hotelu Rodan Kórnik. Dziś jest przy nim pięć nowych kortów krytych, trzy odkryte oraz pięć kortów do badmintona plus zaplecze fitness. Planowana jest dalsza rozbudowa centrum. Powstanie m.in. więcej hal do squasha. Właściciele nie planują budowy nowego kortu trawiastego. Koszt takiej inwestycji jest zbyt duży.

Od niedawna w centrum działa szkółka tenisowa. Uczęszcza do niej ponad 200 młodych zawodników. Wyróżniający się tenisiści w nagrodę dostają możliwość gry na korcie trawiastym. Takiej zachęty nie mają zawodnicy w żadnym innym klubie w Polsce.

Lipiec 2013 roku. Agnieszka Radwańska dociera do półfinału turnieju w Londynie. W ćwierćfinale turnieju mężczyzn Jerzy Janowicz gra z Łukaszem Kubotem. Lepszy okazał się Janowicz. W walce o finał łodzianin przegrał w czterech setach z Andym Murrayem. Mówiło się o „polskim Wimbledonie". Zagraniczni dziennikarze pytali w biurze prasowym polskich kolegów, skąd wziął się fenomen polskiego tenisa. Co bardziej dociekliwi próbowali zgłębić sekret umiejętności gry Polaków na trawie.

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Materiał partnera
Dolny Śląsk mocno stawia na turystykę
Regiony
Samorządy na celowniku hakerów
Materiał partnera
Niezależność Energetyczna Miast i Gmin 2024 - Energia Miasta Szczecin
Regiony
Nie tylko infrastruktura, ale też kultura rozwijają regiony
Regiony
Tychy: Rządy w mieście przejmuje komisarz wybrany przez Mateusza Morawieckiego