Nie chcemy w Unii drobiu z Ameryki

Nie jestem zmartwiony tym, że rozmywa się wizja wejścia w życie umowy TTIP, niekorzystnej dla branży drobiarskiej – mówi Piotr Kulikowski, prezes i współwłaściciel Indykpolu.

Publikacja: 08.03.2017 22:00

Nie chcemy w Unii drobiu z Ameryki

Foto: materiały prasowe

Rz: Cieszy się pan, że nie dojdzie do powstania TTIP – największej na świecie strefy wolnego handlu Unia–USA? Od początku był pan jej przeciwnikiem. Co zyskamy, jeżeli strefa nie powstanie?

Piotr Kulikowski: Mówiąc szczerze, nie jestem zmartwiony tym, że wizja wejścia w życie niekorzystnej dla branży drobiarskiej w Polsce umowy TTIP rozmywa się.  Umowa o wolnym handlu pomiędzy Wspólnotą Europejską a Stanami Zjednoczonym stanowi zagrożenie dla dorobku  polskiego i unijnego drobiarstwa, zwłaszcza w zakresie jakości i bezpieczeństwa drobiu. USA kierowałyby na rynek europejski nadwyżki drobiu  w niskich cenach, prowadząc do deregulacji naszego rynku.

Do tej pory USA nie były znaczącym partnerem dla polskich firm drobiarskich, ponieważ ich warunki produkcji i uboju są zdecydowanie mniej restrykcyjne od stosowanych w Polsce i innych krajach europejskich. Koszty produkcji drobiu w USA są niższe niż w UE między innymi z powodu  istotnych różnic w organizacji procesów tuczu i uboju drobiu. Najważniejsze z nich to stosowanie w USA mączek mięsno-kostnych i antybiotyków w żywieniu drobiu oraz używanie chloru do dezynfekcji tuszek w ubojniach.

Dopuszczenie do obrotu na rynku unijnym amerykańskiego drobiu zaszkodziłoby przede wszystkim polskim i unijnym konsumentom. Nie byliby oni w pełni świadomi obecności na rynku mięsa drobiowego produkowanego w dwóch, bardzo różnych, standardach jakościowych. Na półkach sklepowych byłyby bowiem obecne droższe produkty drobiarskie produkowane zgodnie z wysokimi standardami unijnymi oraz tańszy drób amerykański  produkowany w zupełnie innej technologii i o zdecydowanie gorszych  parametrach jakościowych.

Szansę w odbudowie koniunktury polskiego drobiarstwa widzi pan w eksporcie. Obecny poziom eksportu polskiego drobiu przekracza całkowitą produkcję z roku 2004, czyli rośnie z roku na rok. Polskie firmy także tutaj konkurują między sobą. Jeżeli nie USA, to jakie rynki są perspektywą dla branży?

Eksport od wielu lat stanowi koło napędowe rozwoju polskiego drobiarstwa. Od lat bowiem realizowany poziom produkcji drobiu przekracza możliwości konsumpcyjne rynku krajowego. Nadwyżki  lokowane są na rynkach zagranicznych, głównie na rynku unijnym. W ostatnich latach rośnie udział polskiego drobiu w eksporcie do krajów trzecich. Polska jest obecnie największym producentem drobiu w Europie i trzecim eksporterem na rynek pozaunijny. Nasz drób trafia do krajów afrykańskich oraz krajów Dalekiego Wschodu. Czynnikami, które mogą powstrzymać naszą ekspansję mogą być zarówno zdarzenia losowe, jak aktualnie ogniska ptasiej grypy, a również nieprzemyślane inicjatywy legislacyjne pogarszające naszą konkurencyjność względem innych krajów.

Porozmawiajmy więc o Rosji. To sąsiad, z którym Warmia i Mazury graniczą jako jedyny polski region. To ogromny rynek, z którym Indykpol też wiązał duże plany. Polityka skutecznie to pokrzyżowała. Czy Rosja wróci jeszcze do portfela polskich producentów i co jest do tego potrzebne?

Zakaz eksportu produktów spożywczych w tym mięsa i przetworów mięsnych do Rosji obowiązuje od  sierpnia 2014 roku. Jest co roku przedłużany. Aktualnie obowiązuje do końca bieżącego roku.

Problemy są dwa. Po pierwsze, Rosja utrudnia tranzyt produktów unijnych do innych krajów. Po drugie, dziś Rosja z importera staje się eksporterem. Tu grozi nam poprawność polityczna Unii. Powinniśmy wobec Rosji stosować te same pozataryfowe ograniczenia importowe, jakie oni kiedyś stosowali wobec nas, ale czy starczy nam determinacji....?

Polska, jak pan wspomniał, już dziś jest największym producentem drobiu w Unii. Czy są jakieś granice rozwoju branży?

Trudno powiedzieć. Czasem wydaje mi się, że kilka takich granic zostało już przez branżę drobiarską w Polsce przekroczonych. A mówiąc poważnie, polskie drobiarstwo ma wielki potencjał, ponieważ bardzo dobrze wykorzystuje koniunkturę rynkową i sięga po coraz dalsze rynki. Polski drób jest dobrej jakości i ma konkurencyjne ceny, dlatego tak chętnie wybierany jest przez konsumentów na bliskich i dalekich rynkach. Ale jeszcze raz powtórzę – jedna głupia ustawa typu zakaz stosowania soi GMO w produkcji pasz może nas cofnąć o dziesięciolecia, z pozycji eksportera do kraju importującego niemiecki drób.

Dwa lata temu byłam w USA z oficjalną delegacją unijnych dziennikarzy na spotkaniu poświęconemu negocjacjom TTIP. Oglądaliśmy wtedy m.in. fermę drobiu w stanie Alabama. Powiedzieć, że to horror, to nic nie powiedzieć: brud, stłoczone w ciemnościach ptaki w koszmarnym smrodzie; wielka skrzynia rozkładających się zwierząt na środku podwórka. Niedawno NIK zapowiedziała kontrole dobrostanu zwierząt na polskich fermach. Czy Indykpol ma się czego obawiać?

Przepisy unijne narzucają wysokie standardy w zakresie dobrostanu drobiu. W pierwszych latach przepisy regulujące np. wielkość klatek  do przewozu ptaków mogły wydawać się głupie, bo zmuszały do ponoszenia znacznych nakładów na wymianę całego taboru. Teraz nie budzą wątpliwości, jest powszechne zrozumienie, że obsada ptaków zgodna z regulacjami unijnymi daje wymierne korzyści: ptaki są zdrowsze, uzyskujemy więcej żywca lepszej jakości. Przestrzeganie zasad dobrostanu opłaca się biznesowo. Nie obawiamy się więc kontroli ferm i dobrostanu zwierząt. Ale poza aspektami ekonomii chcemy, aby każdy nasz pracownik i partner biznesowy rozumiał, że troska o dobrostan zwierząt i środowisko są naszymi kluczowymi wartościami. Wierzymy, że tylko wtedy będziemy mogli realizować naszą misje społeczną.

Rz: Cieszy się pan, że nie dojdzie do powstania TTIP – największej na świecie strefy wolnego handlu Unia–USA? Od początku był pan jej przeciwnikiem. Co zyskamy, jeżeli strefa nie powstanie?

Piotr Kulikowski: Mówiąc szczerze, nie jestem zmartwiony tym, że wizja wejścia w życie niekorzystnej dla branży drobiarskiej w Polsce umowy TTIP rozmywa się.  Umowa o wolnym handlu pomiędzy Wspólnotą Europejską a Stanami Zjednoczonym stanowi zagrożenie dla dorobku  polskiego i unijnego drobiarstwa, zwłaszcza w zakresie jakości i bezpieczeństwa drobiu. USA kierowałyby na rynek europejski nadwyżki drobiu  w niskich cenach, prowadząc do deregulacji naszego rynku.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Materiał partnera
Dolny Śląsk mocno stawia na turystykę
Regiony
Samorządy na celowniku hakerów
Materiał partnera
Niezależność Energetyczna Miast i Gmin 2024 - Energia Miasta Szczecin
Regiony
Nie tylko infrastruktura, ale też kultura rozwijają regiony
Regiony
Tychy: Rządy w mieście przejmuje komisarz wybrany przez Mateusza Morawieckiego