Spektakl „Conrad” w Teatrze Śląskim im. Wyspiańskiego kończącym aktem Roku Conradowskiego

„Conrad” w Teatrze Śląskim im. Wyspiańskiego to jeden z najważniejszych teatralnych akcentów kończącego się Roku Conradowskiego.

Aktualizacja: 13.12.2017 13:42 Publikacja: 12.12.2017 23:30

Foto: Teatr Ślaski

Ingmar Villqist (rocznik 1960), autor i reżyser katowickiej premiery, zaznaczył swoją obecność na najważniejszych polskich scenach pod koniec lat 90. Oglądaliśmy jego „Kostkę smalcu z bakaliami", „Noc Helvera", „Beztlenowce", „Preparaty" i „Entartete Kunst". Norweski pseudonim podkreślał fascynacją skandynawskim, psychologicznym stylem pisania.

Wiemy niewiele

Punkt wyjścia najnowszej premiery Teatru Śląskiego, która odbyła się 3 grudnia, był następujący: dorobek pisarski Josepha Conrada sprawia, że jest on jednym z najbardziej znanych na świecie twórców, który wprowadził wartości wyrastające z polskiej tożsamości do kultury światowej. Jako pisarz uniwersalny podejmował tematy ważne dla cywilizacji euroatlantyckiej. Już ponad 100 lat temu nakreślił wizję Europy bez granic, stanowiącą podstawę trwałego pokoju między europejskimi narodami.

Wpływ twórczości Conrada na współczesną literaturę ma wymiar ponadczasowy, a jego dzieła, m.in. „Lord Jim", „Smuga cienia", „Jądro ciemności" czy „Tajny agent", na zawsze weszły do kanonu lektur. Jednocześnie rodzi się pytanie, co tak naprawdę Polacy wiedzą o Josephie Conradzie? Czy potrafią powiedzieć coś więcej niż kilka wyuczonych zdań?

- Trzeba zadać pytanie, co współczesny polski czytelnik wie o Conradzie – podkreśla dramatopisarz. A wie niewiele. A co wie moje pokolenie? Ma wielkie wspomnienie oglądania „Czasu apokalipsy" Coppoli. Jak ktoś wiedział, dodawał, że to na podstawie „Jądra ciemności" Conrada. Wcześniej był film Andrzeja Wajdy „Smuga cienia" piękny, ale różnie przyjęty przez widzów i krytykę. Były spektakle Teatru Telewizji i Polskiego Radia. A co jest dziś? Właśnie niewiele. Dlatego konstruując dramat, podaję tytuły powieści i zachęcam do wejścia w conradowski świat.

Oglądamy m.in. przyjazd słynnego pisarza do Polski, który zbiegł się z wybuchem I wojny światowej. W Zakopanem Conrad spotkał się z czcicielem legendy powstania styczniowego Józefem Piłsudskim.

- Zależało mi na tym, żeby zestawić dwa światy: pisarza i przywódcy o bardzo radykalnej przeszłości lewicowej – mówi Ingmar Villqist. - Oglądamy Conrada, mężczyznę zbliżającego się do sześćdziesiątki, który wszystkiego doświadczył i na sentymentalnej fali przyjechał do ojczystego kraju. Oczywiście jako artysta, czyli człowiek odczuwający silnie rzeczywistość, jest zafascynowany słynnym Piłsudskim. Tymczasem on zaczyna mu wykładać, co to jest pisarstwo, jak należy odczuwać sztukę i przeżywać patriotyzm. Piłsudski zaczyna też przepytywać Conrada z jego poglądów na sytuację polityczną, dociekać, co sądzi o wojnie, jak się ona rozwinie i jakie są szanse na odzyskanie niepodległości. Pisarz, który jest erudytą, intelektualistą, mówi rzeczy, które wywołują na twarzy Piłsudskiego uśmiech. Wojskowy pointuje to rebusem. „Wie pan, my, Polacy, kochamy Francuzów, zaś Francuzi kochają Rosjan, których my nie kochamy, pojmujesz to?". Conrad nie pojmuje. „Sercem pojmij" – dodaje Piłsudski. Conrad w końcu rozumie, że aby zająć jakąś rozumną pozycję w naszej topografii, trzeba umiejętnie łączyć emocje i racjonalizm.

Złoty Róg

Niezwykle ważna jest scena spotkania Conrada z Kobietą W Czarnym Kapeluszu.

- Ona używa języka jakby wyrwała się z „Wesela" Wyspiańskiego tłumaczy autor. - Chciałem sprawdzić, czy przystają do siebie dwa światy: artysty, który całe dorosłe życie spędził poza Polską i odniósł wielki sukces, stając się pisarzem brytyjskim z lokalnym kolorytem, który nas ukształtował. Ciekawe, co by Conrad czuł i myślał, gdyby znalazł się w chacie w Bronowicach, a później oglądał przedstawienie Wyspiańskiego? Byłby bardzo sceptyczny. Wiedział, że rojenie o Złotym Rogu, który ma obudzić śpiących polskich rycerzy, to zła droga, bo trzeba być niezwykle pragmatycznym, rozumnym, zorganizowanym. Oczywiście, warto skarb miłości do ojczyzny hołubić w swoim sercu, bo legendy i mity są bardzo ważne w kształtowaniu świadomości. Ale to tylko piękna woalka, zaś najważniejszy jest rdzeń pragmatyzmu. Kobieta W Czarnym Kapeluszu mówi językiem, którego Conrad nie rozumie, bo to jest niezwykle poetycka fraza. Jego język i pytania są bardzo precyzyjne. Chce się dowiedzieć konkretów, a nie słuchać o Złotym Rogu, który może obudzić śpiących polskich rycerzy. Z dzisiejszego punktu widzenia możemy mówić o dwóch spojrzeniach na politykę historyczną.

Conrad szanował sferę symboliczną, ale nie czynił z niej meritum sprawy.

- Tymczasem pokolenie Armii Krajowej czytało go w inny sposób, na pierwszym miejscu stawiając cnotę poświęcenia się dla ojczyzny - podkreśla reżyser. - Poświęcenia i zatracenia.

Teoria ewolucji

Uniwersalnych charakter mają spostrzeżenia Conrada dotyczące natury człowieka.

- Plemiona ludożerców, które Conrad poznał w czasie swojej wyprawy do Konga i o których słyszał, dopuszczają się aktu ludożerstwa również w celu oczyszczenia mówi Villqist. - Zjedzenie drugiego człowieka, które wydaje się nam bestialstwem, jest rodzajem okrutnego samooczyszczenia poprzez wchłanianie duszy i emocji tego człowieka. Conrad mówi o żywieniu się cudzym strachem, jednak poddanym starannemu misterium. Jednocześnie ci ludzie, których spotkał w Kongu, głodni zaszczytów, władzy, a przede wszystkim pieniędzy, czyli jednego z elementów ówczesnej rewolucji przemysłowo-technicznej stają się upiornym dowodem na spełnienie darwinowskiej teorii ewolucji. Człowiek ze szczytu piramidy Darwina może zrobić absolutnie wszystko, żeby zaspokoić swoje żądze. Conrad komentuje to stwierdzeniem o dwoistości człowieka, który jest w stanie dokonać najpiękniejszych rzeczy, a równolegle dopuścić się niedających się wyobrazić okropności. Wspomina obraz z dżungli: pagórek z poucinanych czarnych dłoni, które jeszcze się ruszają i kiwają w jego stronę palcami.

Oczywiście nie żyjemy w aż tak ekstremalnym czasie i miejscu, ale zawsze możemy mówić o zachłanności człowieka, niezależnie od epoki i kontekstu historycznego.

- Taka jest nasza kondycja, choć tak naprawdę nie wiemy, co mamy zrobić z naszym ludożerstwem dosłownym czy metaforycznym, czyli z odbieraniem drugiemu człowiekowi życia, przestrzeni życiowej, wolności, myśli, emocji, dóbr materialnych, bliskich osób mówi pisarz. - Przecież eksterminacja innych ras, narodów, społeczeństw czy grup towarzyszy człowiekowi od zarania dziejów. Nawet najwięksi artyści nie potrafili dotknąć istoty zjawiska i wyjaśnić, dlaczego tak się dzieje. Conradowi to się udało. Z jednej strony opisuje w swoim opowiadaniu wielką miłość głównego bohatera do pięknej, niedostępnej dziewczyny. Z drugiej, oświadczając się jej, mówi on coś niewytłumaczalnego, co powinno zniszczyć rodzącą się relację: „Wiecie państwo, ja jadłem ludzkie mięso!". Dwoistość, do jakiej się przyznaje, jest emblematem nie tylko człowieka współczesnego.

Autor sztuki wstawił do dramatu fragmenty opowiadania „Jutro".

- Lubię je bardzo - tłumaczy. - A najbardziej w historii o starym kapitanie, który tęskni do syna, zafascynowała mnie opiekująca się nim dziewczyna, bo zakwitła w niej nadzieja na miłość. Pomyślałem, że zestawiając wymyśloną przeze mnie historię pobytu Conrada w Zakopanem ze spektaklem kółka teatralnego Złoty Róg, mogę pokazać, że wymarzone jutro może nigdy nie nastąpić. W spektaklu występują: Ewa Kutynia, Bernard Krawczyk, Grzegorz Przybył, Artur Święs. Andrzej Warcaba.

Ingmar Villqist (rocznik 1960), autor i reżyser katowickiej premiery, zaznaczył swoją obecność na najważniejszych polskich scenach pod koniec lat 90. Oglądaliśmy jego „Kostkę smalcu z bakaliami", „Noc Helvera", „Beztlenowce", „Preparaty" i „Entartete Kunst". Norweski pseudonim podkreślał fascynacją skandynawskim, psychologicznym stylem pisania.

Wiemy niewiele

Pozostało 96% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Materiał partnera
Dolny Śląsk mocno stawia na turystykę
Regiony
Samorządy na celowniku hakerów
Materiał partnera
Niezależność Energetyczna Miast i Gmin 2024 - Energia Miasta Szczecin
Regiony
Nie tylko infrastruktura, ale też kultura rozwijają regiony
Regiony
Tychy: Rządy w mieście przejmuje komisarz wybrany przez Mateusza Morawieckiego