Rz: Kiedy zadzwoniłem, żeby umówić się na wywiad, mówił pan, że jest w trakcie zakupu nowego samolotu. Może się pan już pochwalić, co to za maszyna?
Łukasz Czepiela: To amerykański samolot Edge 540. Podstawowa konstrukcja jest taka sama, ale skrzydła są położone nieco wyżej. To sprawia, że sterowanie jest przyjemniejsze dla pilota, bo środek obrotu znajduje się w miejscu siedzenia, ale z drugiej strony trudniejsze ze względu na mniejszą stabilność maszyny i gorszą widzialność. Do tej pory moje samoloty wyglądały jak auta produkowane fabrycznie, ten będzie się wyróżniał z tłumu, jego wygląd jest bardziej agresywny – nie ma drugiego takiego w Polsce, w Europie są tylko dwa.
Dwa lata temu rozmawiałem z Maciejem Pospieszyńskim, mistrzem świata w akrobacji szybowcowej. Opjakowiadał mi, że za sterami czuje się bezpieczniej niż za kierownicą. W pana przypadku jest podobnie?
Zdecydowanie bardziej komfortowo czuję się w samolocie, bo mam tam pełną kontrolę nad wszystkim. Jeśli cokolwiek się stanie, to wyłącznie z mojej winy, ewentualnie technicznej usterki. Na drodze, niestety, w dużej mierze powierzamy swoje życie innym uczestnikom ruchu.
Latanie między pylonami na wysokości około 20 m wymaga niesamowitej precyzji. Kiedyś porównał pan to do parkowania autem przy 400 km/h.