Pomysłowość naukowców z bielskiej Akademii Techniczno-Humanistycznej zasługuje na uznanie. Z drugiej strony można mieć obawy, czy ów projekt, jak dziesiątki innych grafenowych przedsięwzięć w naszym kraju, nie zalegnie ostatecznie w uczelnianych szufladach.

Polska z grafenem ma bowiem gigantyczny problem. Od paru lat, choć mówi się, że to nadzieja i przyszłość branży technologicznej, nie udało się nad Wisłą skomercjalizować sukcesu naukowego naszych wynalazców. To właśnie rodzimi naukowcy opracowali tanią technologię produkcji tego materiału. Ale do tej pory nie zdołaliśmy wykroić dla siebie nawet skrawka grafenowego tortu. Powód? Nasza gospodarka ma problem z absorbcją innowacji. Grafen jest tylko jedną z ofiar tego zjawiska. Podobnie jest chociażby w przypadku dronów.

Taki stan rzeczy to "zasługa" miernej współpracy przemysłu ze światem nauki. Problem na szczęście jest już zdefiniowany - dostrzega go administracja centralna. Niedawno o casusie grafenu wspomniała Jadwiga Emilewicz, wiceminister rozwoju, wskazując, że choć mamy masę wspaniałych grafenowych wynalazków i projektów, nie ma odbioru tych innowacji ze strony przemysłu. W konsekwencji świat, w tym wyścigu o komercjalizację nowatorskiego materiału, wyprzedził nas o kilka długości. Dziś można odnieść wrażenie, że na polskiej myśli zarabia kto inny.

Pojawia się jednak światełko w tunelu, świadczące o tym, że rodzima gospodarka wkrótce będzie gotowa do absorbcji innowacji. Rząd ma ambicję, by pobudzić współpracę nauki z biznesem. Na grafenowej mapie Polski pojawiają się też pierwsze pierwiosnki świadczące o tym, że będziemy w stanie przejść od etapu prototypowania do wdrożeń. Z początkiem przyszłego roku Grupa Azoty ma uruchomić produkcję grafenu. Polskim naukowcom z Politechniki Łódzkiej, która razem z warszawskim Instytutem Technologii Materiałów Elektronicznych oraz firmą Seco-Warwick ze Świebodzina, udało się uzyskać najniższe koszty wytwrzania tego materiału, poniżej 300 dol. za cm kw. Optymizmem napawa też inicjatywa "Graphen in Poland", powołana w czerwcu przez osiem polskich instytucji. Innowatorzy z polskich placówek naukowych i prywatnych firm połączyli siły, by wspólnie działać na rzecz komercjalizacji polskich rozwiązań grafenowych.

Wciąż mamy szansę, by zwijane tablety, telefony ładowane w 5 sekund, czy specjalne baki na paliwo dla aut o napędzie wodorowym, miały metkę "Made in Poland".