Lokalne władze na uruchomienie kolejnych transz funduszy UE czekają w blokach startowych. Bo od unijnego wsparcia zależy być albo nie być wielu ważnych regionalnych inwestycji. Nie dziwi więc imponujące tempo, w jakim śląscy samorządowcy podpisują kolejne umowy o dotacje.
Jest znacznie trudniej
Na koniec sierpnia podpisały już setki umów, które pozwolą na realizację projektów o wartości co najmniej 3,7 mld zł (to umowy tylko w ramach śląskiego RPO). Rok temu było to raptem 0,9 mld zł. – Otrzymaliśmy już dofinansowanie na 90 proc. kluczowych projektów zaplanowanych przez miasto – podkreśla prezydent Częstochowy Krzysztof Matyjaszczyk. Chodzi m.in. o przebudowę i modernizację dwóch dróg krajowych przebiegających przez miasto, budowę centrów przesiadkowych, zakup 40 autobusów i 10 tramwajów, przebudowę linii tramwajowej, odwodnienie dwóch dzielnic miasta czy program termomodernizacji budynków użyteczności publicznej.
Katowice mają już 38 umów na dofinansowanie, 17 projektów jest w trakcie oceny, a miasto pracuje nad kolejnymi 29. W sumie będzie ich 74, podczas gdy w poprzednim rozdaniu funduszy UE (na lata 2007–2013) było ich razem 59.
Jednocześnie jednak śląscy samorządowcy zwracają uwagę, że sięganie po fundusze UE z rozdania na lata 2014–2020 wcale nie jest łatwe. – Stopień trudności w pozyskiwania współfinansowania – na każdy rodzaj przedsięwzięcia – jest zdecydowanie większy niż poprzednio – mówi Małgorzata Domagalska, zastępca naczelnika wydziału funduszy europejskich w UM Katowice. – Wynika to z kilku elementów – ilości różnorakich kryteriów oceny projektów, wytycznych, niejednoznacznych zapisów w instrukcjach oraz znacznie dłuższego czasu oceny wniosków. Od momentu złożenia wniosku do podpisania umowy w przypadku projektów infrastrukturalnych mija nierzadko 1,5 roku – opisuje Domagalska.