Bask na Śląsku

Hiszpański napastnik Igor Angulo w młodzieżowej reprezentacji grał w jednej drużynie z Sergio Ramosem i Andresem Iniestą. Właśnie wywalczył z Górnikiem Zabrze awans do ekstraklasy i został królem strzelców I ligi.

Publikacja: 13.06.2017 22:00

Bask na Śląsku

Foto: PAP, Wojciech Pacewicz

„To był najważniejszy gol w karierze. Wiem, jak wielu ludzi jest teraz szczęśliwych. Jestem bardzo dumny", napisał na swoim profilu kilka godzin po meczu Górnika w Puławach z Wisłą. W 21. minucie spotkania strzelił z pierwszej piłki, z lewej nogi, precyzyjnie, nie dając bramkarzowi rywali cienia szansy na zatrzymanie uderzenia. To była ostatnia kolejka I ligi, Górnik wcale nie miał zapewnionego awansu. Musiał wygrać. Za jego plecami czyhały Zagłębie Sosnowiec, Miedź Legnica, Chojniczanka. Wszyscy czekali na potknięcie wicelidera.

Wartość tej bramki, choć zdobytej tylko w I lidze, należałoby skalibrować w zupełnie innej piłkarskiej skali. Dała Górnikowi zwycięstwo, przypieczętowała powrót do ekstraklasy 14-krotnego mistrza Polski. Był to gol niczym z finału prestiżowych rozgrywek.

33-letni Bask z Bilbao, gdzie namiętność do futbolu jeszcze bardziej niż na Śląsku jest miarą patriotyzmu lokalnego, doskonale wiedział, jakie dzieło zakończył w Puławach. Nie przesadzał, mówiąc o poczuciu dumy, o jednej z najpiękniejszych chwil kariery, jakiej właśnie doświadcza. Wspaniały gol i awans ukoronowały wyjątkowy sezon hiszpańskiego piłkarza i Górnika.

Valverde dał mu szansę

Na pierwszy rzut oka piłkarska droga Angulo i przystanek w Zabrzu może wywołać zdziwienie, nawet zdumienie. Jako nastolatek miał referencje, by zaistnieć w wielkim futbolu. Występował w młodzieżowej reprezentacji Hiszpanii do lat 19, 20 i 21. W tych drużynach zdobył łącznie cztery gole. Grał w jednej drużynie z Sergio Ramosem (dziś Real Madryt), Andresem Iniestą (Barcelona), Fernando Torresem (Atletico Madryt), Jesusem Navasem (Manchester City). Nazywa to dziś fantastycznym doświadczeniem i przeżyciem. W Athletic Bilbao podpatrywał miejscowe legendy: Julena Guerrero, Josebę Etxeberrię, Javi Gonzaleza, Daniela Aranzubię. Najwięcej jednak skorzystał ze szkolenia w piłkarskiej akademii klubowej. – Bez pracy z trenerami z tej szkółki, ich zaangażowania, podejścia do młodych zawodników nie byłbym dziś zawodowym piłkarzem – opowiada „Rzeczpospolitej" Angulo.

W Athletic jego trenerem był Ernesto Valverde. To on wprowadzał go do drużyny seniorów. 53-letni dziś szkoleniowiec, kiedy Angulo walczył z Górnikiem o awans do polskiej ekstraklasy, podpisał kontrakt z Barceloną. Ma jak niegdyś w Athletic umieszczać w drużynie młodych zawodników, wychowanków La Masi i wycisnąć jeszcze więcej z tercetu Messi, Suarez, Neymar. – Był jednym z moich idoli, kiedy występował jeszcze jako piłkarz w Athletic. Potem zagrałem kilka meczów, gdy Valverde został trenerem w klubie. Jestem mu wdzięczny, że dał mi szansę. Tym bardziej życzę mu teraz powodzenia w Barcelonie – mówi napastnik Górnika.

Duma z gry w Bilbao, umiejętności nabyte w miejscowej szkółce nie wystarczały, by przebić się na stałe do składu Athletic. Mimo że klub uprzywilejowuje miejscowych zawodników i korzysta praktycznie wyłącznie z wychowanków, konkurencja wśród nich jest ogromna. Szkolenie stoi na najwyższym światowym poziomie. Angulo w pierwszym zespole wystąpił tylko w czterech spotkaniach. Przez dwa lata był wypożyczany do innych klubów, Tarragony, francuskiego Cannes. Potem próbował sił w zespołach niższych hiszpańskich lig, aż trafił na Cypr, do dosyć popularnego wśród piłkarzy z Półwyspu Iberyjskiego kraju. Na Cyprze grał regularnie, był dosyć skuteczny. Ale po zakończeniu sezonu 2015/2016 wybrał Górnik.

Cztery gole z Chojniczanką

Do przyjazdu do Polski namówił go Marcin Matuszewski z firmy I-N-I. Znany także pod artystycznym pseudonimem Pan Duże Pe zajmuje się przede wszystkim muzyką, jest wykonawcą hiphopowym. W wolnych chwilach prowadzi działalność menedżerską na rynku piłkarskim, bardziej jako hobby niż źródło zarobku. Angulo wydał mu się interesujący ze względu na występy w hiszpańskiej młodzieżówce i statystyki z minionych sezonów. 57 goli i 10 asyst w 150 ostatnich meczach uznał za wystarczającą podstawę do nawiązania kontaktu. W sierpniu Angulo podpisał dwuletni kontrakt z Górnikiem.

– Przedtem słyszałem już dużo dobrego o polskiej piłce, na miejscu okazało się, że nie były to przesadzone opinie. Spodobało mi się tu od pierwszego treningu, od pierwszego meczu – mówi o wrażeniach z pierwszego sezonu w Polsce.

Na boisku na początku zakończonego już sezonu zabrzanom nie wszystko układało się wedle założonego planu. Spadek z ekstraklasy wywołał wiele sportowych problemów. Górnik miał trudne początki w I lidze, przegrał trzy z czterech pierwszych spotkań i tylko w pewien sposób zrekompensował sobie te problemy wyeliminowaniem Legii z Pucharu Polski.

Angulo również nie od razu dał się poznać jako napastnik wychowany przez czołowy klub najsilniejszej ligi świata. Pierwszą bramkę w Polsce strzelił dopiero w piątym występie w przegranym spotkaniu z Zagłębiem Sosnowiec. Potem już nie zawodził. W pierwszej rundzie zdobył osiem goli. Największego wyczynu dokonał już w rundzie wiosennej, w meczu z Chojniczanką. Strzelił cztery gole (dwa z rzutów karnych), Górnik wygrał 6:1. Piłkę z autografami piłkarzy, którzy wystąpili w spotkaniu zachował na pamiątkę.

Swoją grą, bramkami, asystami, postawą na treningach zbudował wokół siebie naturalną charyzmę. Pod koniec sezonu został kapitanem drużyny. Kiedy w Puławach rozległ się ostatni gwizdek sędziego większość piłkarzy podbiegła z gratulacjami do wychowanka Athletic. Kibice od dawna ułożyli mało skomplikowane, ale wpadające w ucho rytmiczne zawołanie „Angulo gol". Hiszpan stał się w Zabrzu zbawcą. Wybawił Górnika do monotonnego i niebezpiecznego na dłuższą metę dla klubowych finansów życia w I lidze.

Dziesięć lat hiszpańskiej piłki w ekstraklasie

Ta miłość jest odwzajemniona. – Mam jeszcze rok kontraktu, ale, jeśli klub tego zechce, chciałbym tu zostać na dłużej. Polubiłem kibiców, kolegów z drużyny, trenera – mówi Angulo. Czy w ekstraklasie Bask utrzyma poziom z I ligi, w której z 17 bramkami został królem strzelców i zasłużenie wybrano go do jedenastki sezonu?

Hiszpanie w ekstraklasie napisali już osobny rozdział. Blisko dziesięć lat temu zadebiutował pierwszy z nich – Inaki Astiz. Wygrał z Legią dwa tytuły mistrzowskie, pięć razy zdobywał Puchar Polski. W Jagiellonii Białystok świetnie sobie radził Dani Quintanta, który w sezonie 2013/2014 strzelił 15 goli. W Piaście Gliwice najpierw w I lidze, a potem w ekstraklasie pierwsze skrzypce grał Ruben Jurado, w Koronie Kielce Airam Cabrera, w Polonii Warszawa wychowanek Barcelony Andreu Mayoral.

Do dziś w ekstraklasie wystąpiło 29 hiszpańskich zawodników. Z tego grona nie wszyscy jednak się sprawdzili. Mikel Arruabarrena grał w Athletic w tym czasie co Angulo i z dużo lepszym skutkiem, ale później w Legii zasłynął tylko z tego, że zablokował drogę do pierwszej drużyny Robertowi Lewandowskiemu.

W Górniku Angulo ma już za sobą proces aklimatyzacji. Wie, co to znaczy polska zima, przerwa między rundami. Zżył się z klubem, regionem. Ufają mu trener, kibice, działacze. Jest na najlepszej drodze, by powielić drogę Rubena Jurado, który w ekstraklasie i także w śląskim klubie zagrał jeszcze lepiej niż przedtem w I lidze.

Materiał partnera
Dolny Śląsk mocno stawia na turystykę
Regiony
Samorządy na celowniku hakerów
Materiał partnera
Niezależność Energetyczna Miast i Gmin 2024 - Energia Miasta Szczecin
Regiony
Nie tylko infrastruktura, ale też kultura rozwijają regiony
Regiony
Tychy: Rządy w mieście przejmuje komisarz wybrany przez Mateusza Morawieckiego