Nową gondolą w Beskidy

W Bielsku-Białej rusza po modernizacji najstarsza po Kasprowym kolej linowa w kraju

Publikacja: 07.02.2017 20:00

Z końcem stycznia pracownicy firmy Doppelmayr Polska zawiesili na linie zmodernizowanej kolejki gondolowej na Szyndzielnię w Bielsku-Białej nowe wagoniki. Przeprowadzono także ostatnie przed odbiorem inwestycji próby urządzeń i mechanizmów przez specjalistów z Transportowego Dozoru Technicznego oraz przygotowano 800 sztuk 20-kilogramowych worków z piaskiem potrzebnych do badań obciążeniowych. Licząca ponad 60 lat kolejka linowa ma ponownie ruszyć jeszcze w lutym.

Podczas trwających cztery miesiące prac – ich koszt wyniósł łącznie 12 mln złotych – wymieniono m.in. ważącą 21 ton linę nośną, system sterowania oraz koła, przekładnie i inne mechanizmy napędowe. Przebudowane zostały perony, wyremontowano toalety, hole i pomieszczenia techniczne.

Nowe, sześcioosobowe gondole z herbem miasta są wyższe i przestronniejsze niż poprzednie. Niemal całkowicie przeszklone, zapewnią doskonałą widoczność, by turyści mogli bez przeszkód podziwiać malownicze stoki Kołowrotu, Dębowca i Cubernioka. Będą mogli z nich korzystać bez problemów także niepełnosprawni oraz osoby z dziećmi w wózkach. Połowa z 34 wagoników ma oprócz gniazd na narty ma także uchwyty rowerowe, a jeden, przeznaczony dla VIP-ów, komfortowo wyposażony, będzie pełnił funkcję podniebnej salonki.

To już piąta generacja bielskich wagoników. Pierwsze dostarczyła - podobnie jak urządzenia techniczne bielskiej kolejki - austriacka firma Brüder Girak. Dotarły na Szyndzielnię w 1953 roku. Trasę 1810 m o różnicy wysokości 450 m pokonywały w ok. 12 minut (obecnie 6 minut). W owym czasie budowa kolejki była niebywałą sensacją dla turystów i narciarzy. Dopiero pięć lat później powstał pierwszy w kraju wyciąg krzesełkowy na Skrzyczne w niedalekim Szczyrku. Dziś mamy wprawdzie w Polsce wciąż tylko trzy „gondole", lecz dzięki dziesiątkom kolejek krzesełkowych Beskidy czy Sudety są znacznie łatwiej dostępne. Ale bielska kolej, choć utraciła część dawnej sławy, nadal jest jednym z symboli miasta. Pamiętają o niej zwłaszcza mieszkańcy Górnego Śląska i Zagłębia, bo wjazd na Szyndzielnię (1028 m n.p.m.) był jedną z głównych atrakcji szkolnych wycieczek w góry, a także narciarze, którzy próbowali tu swych sił na najtrudniejszym w Beskidach stoku Sahara.

Dziś na Saharę wkracza las. Urządzenie tu stoku narciarskiego spełniającego współczesne standardy nie jest możliwe z powodów ekologicznych i finansowych – koszty doprowadzenia wody potrzebnej do naśnieżania byłyby zbyt wysokie jak na trasę dostępną dla stosunkowo nielicznych wytrawnych narciarzy. Narciarzy mają zatem zastąpić rowerzyści. Wkrótce na Szyndzielnię poprowadzone zostaną trasy powstającego wokół sąsiedniej Koziej Góry systemu górskich ścieżek rowerowych finansowanego z miejskiego budżetu obywatelskiego. Gondola na Szyndzielnię to ciągle najkrótsza dla turystów droga w Beskidy. W pobliżu górnej stacji kolejki i najstarszego, murowanego schroniska w Beskidzie Śląskim – liczącego 120 lat okazałego budynku o alpejskiej architekturze – zbiegają się szlaki piesze prowadzące na Klimczok, do Szczyrku, Brennej, Bystrej.

Przed wyruszeniem w góry warto obejrzeć ich panoramę z 18-metrowej stalowej wieży widokowej, zbudowanej kilkanaście miesięcy temu przez zarządzającą kolejką miejską spółkę ZIAD. Z jej tarasu przy dobrej pogodzie widać nie tylko Beskid Śląski i Żywiecki, ale także Tatry, między Hawraniem a Krywaniem. W razie niepogody można się schronić w oddanym w zeszłym roku po remoncie do użytku turystów budynku dawnej stacji kolejki. Urządzono w niej wystawę poświęconą historii bielskiej „gondolki", w tym ekspozycję zabytkowych wagoników.

Materiał partnera
Dolny Śląsk mocno stawia na turystykę
Regiony
Samorządy na celowniku hakerów
Materiał partnera
Niezależność Energetyczna Miast i Gmin 2024 - Energia Miasta Szczecin
Regiony
Nie tylko infrastruktura, ale też kultura rozwijają regiony
Regiony
Tychy: Rządy w mieście przejmuje komisarz wybrany przez Mateusza Morawieckiego