Cóż w nim tak wyjątkowego? Na pierwszy rzut oka nie wyróżnia się spośród wielu najnowszych hotelowych propozycji. Ot, jest duży basen, jest klimatyczna kawiarnia, są obfite śniadania, obiady i kolacje, ale... to nie przesądza w zupełności o magii Arłamowa. Najważniejszym czynnikiem jest bowiem samo miejsce, w którym hotel zbudowano. Znajduje się ono bowiem na prawdziwym odludziu, można by rzec na końcu świata. Odczuwają to najlepiej chyba mieszkańcy i zarazem goście z tych regionów, które od Podkarpacia są najbardziej oddalone. Do Arłamowa trzeba przemierzyć ogromną drogę. Ostatnia jej część prowadzi przez górskie zawirowania i niezamieszkałe lasy. Aż przychodzą na myśl sceny ze znanego serialu „Wataha"... Gdzieniegdzie jedynie można zobaczyć małe wioski, otoczone groźnym barszczem Sosnowskiego. Gdy dojeżdżamy do celu, trafiamy do prawdziwej głuszy. Oczywiście w samym Arłamowie codziennie będą setki gości, ale dookoła znajdziemy tylko góry, lasy, w tym dzikie zwierzęta podchodzące wieczorem i rano bardzo blisko pod teren hotelu. To właśnie dzięki poczuciu zupełnego oddalenia od bieżących, codziennych spraw w tym miejscu można wyjątkowo odpocząć.

Głównym walorem Arłamowa jest jego lokalizacja, ale jak już wspomniano, to nie jest walor jedyny. Zwłaszcza na tych, którzy przyjadą po raz pierwszy, ogromne wrażenie zrobi kawiarnia, a szczególnie powiązany z nią taras widokowy. Wychodzimy tam i od razu przed nami ujawnia się cała magia miejsca z niesamowitym widokiem na góry. Poza tym ciekawe oferty to stadnina koni, ścianka wspinaczkowa i możliwość uprawiania licznych sportów (zimą działają specjalne wyciągi narciarskie). Zainteresowani mogą odbywać również rowerowe wycieczki i piesze spacery. Z tymi ostatnimi bywa chyba trochę gorzej – pomimo świetnej infrastruktury trasy wokół Arłamowa nie są aż tak urokliwe, jak te typowo bieszczadzkie.

Nic dziwnego, że hotel cieszy się zainteresowaniem ciekawych gości (których pobyt dokumentuje się na kolejnych zdjęciach). Byli politycy, artyści, sportowcy... Bardzo pozytywnym zaskoczeniem jest to, że równie gorliwie dokumentuje się tu pobyt uznanych naukowców, zwłaszcza profesorów medycyny. Oczywiście, najważniejszym gościem był sam Lech Wałęsa, próbujący nawet stworzyć utrwaloną w hotelu maksymę, zgodnie z którą najpierw to miejsce jego wybrało, a teraz on może je wybierać...

Trzeba jednak przyznać, że owo miejsce naprawdę może zachwycić. A hotel w Arłamowie – zarówno obiekt nowoczesny, jak i też tzw. rezydencja (czyli stary budynek) zachowują niepowtarzalny urok. W wielu polskich regionach znajdziemy hotele, których właściciele i pracownicy próbują możliwie najlepiej oddać lokalny klimat i nawiązać do lokalnej tradycji. Przeważnie z powodzeniem. Przykładem może tu być hotel Żubrówka w Białowieży, czy hotel Stary Dziwnów na Pomorzu Zachodnim. Jednakże wydaje się, że to właśnie w Arłamowie możemy znaleźć taki obiekt, którego goście w największym stopniu mogą poczuć walory regionu.