Żałobna wstążka wciąż wisi

Rok temu, w Wielką Sobotę, w drodze na mecz III ligi z Avią Świdnik zginęło pięciu piłkarzy Wólczanki Wólka Pełkińska. – W historii naszego klubu ta rana nigdy się nie zagoi – mówi prezes Stanisław Olejarka.

Publikacja: 19.03.2017 21:00

Od kwietnia ubiegłego roku piłkarze Wólczanki Wólka Pełkińska wkładają przed meczem koszulki z fotog

Od kwietnia ubiegłego roku piłkarze Wólczanki Wólka Pełkińska wkładają przed meczem koszulki z fotografiami swoich tragicznie zmarłych kolegów.

Foto: materiały prasowe

Niedawno Wólczanka zainaugurowała rundę wiosenną rozgrywek IV-ligowych. Grała z Błękitnymi Ropczyce, drużyną drugiej części tabeli. Na trybunach stadionu w Ropczycach większość widowni stanowili kibice gości. Piłkarze, jak to mają w zwyczaju od kwietnia ubiegłego roku, wyszli na rozgrzewkę w specjalnych koszulkach. Wydrukowanych na nich zostało pięć portretowych fotografii: Mariusza Korzępy, Kamila Oślizły, Kamila i Rafała Pydychów, Patryka Szewczaka. Napis na dole: „Będziemy o was pamiętać".

Fajni, charakterni, zawsze uśmiechnięci

26 marca 2016 r. na zakręcie drogi nr 875 w miejscowości Werynia w powiecie kolbuszowskim bus jadący z Mielca w kierunku Jarosławia zderzył się z ciężarówką. Na trzecioligowy mecz z Avią Świdnik do Wólki Pełkińskiej jechało ośmiu piłkarzy Wólczanki. Na miejscu zginęli Kamil i Rafał Pydychowie oraz Patryk Szewczak. W szpitalu zmarli Kamil Oślizło, Mariusz Korzępa. Ciężkie obrażenia odniósł Krystian Pydych, brat Kamila i Rafała. Pokiereszowani zostali Damian Bożek i Kamil Hula.

– Wszyscy w tym dniu, nie tylko my, ale i całe piłkarskie środowisko zrozumiało, jak ulotne jest życie. Tylu młodych ludzi nagle przestało być z nami i to w takim dniu jak Wielka Sobota – wspomina z trudem najtragiczniejszy dzień w historii klubu prezes Stanisław Olejarka.

Obecny szkoleniowiec drużyny Grzegorz Sitek prowadził wtedy Orła Przeworsk. Jechał z drużyną autokarem na mecz do Lublina z Motorem. O tragedii dowiedział się z radia. Gdy dojechali na miejsce z działaczami Motoru, rozważali, czy rozegrać ligowe spotkanie. Zagrali. – Znałem ich wszystkich. Z nami zagrali ostatni mecz w życiu. Wólczanka tydzień wcześniej zmierzyła się z Orłem. Był remis 1:1. Rozmawiałem z tymi chłopakami, bo wszyscy w tym środowisku się znamy. Do dziś mam ich twarze przed oczami. To byli tacy fajni, charakterni i zawsze uśmiechnięci ludzie – opowiada obecny trener Wólczanki.

Z papierami na granie

Jak mówi, każdy z nich miał „papiery na granie". Wypożyczony ze Stali Mielec bramkarz Patryk Szewczak miał 18 lat. Blisko dwumetrowy chłopak. W Stali trenował go Bogusław Wyparło, weteran z ekstraklasy, trzykrotny reprezentant kraju. Chciał, żeby Patryk ograł się w Wólczance, w niższej lidze. Przyszłość była przed nim. Miał być bramkarzem numer 1 obecnie pierwszoligowej Stali. Na mecz z Avią przyjechała jego mama. Miała go zabrać na święta do domu.

25-letni Mariusz Korzępa pochodził z Kolbuszowej, był wychowankiem Kolbuszowianki, ale rozwinął się w Stali. Przeszedł z niej do Lechii Gdańsk. Na Wybrzeżu spędził dwa i pół roku. Grał potem w innych podkarpackich klubach, aż trafił na rundę wiosenną poprzedniego sezonu do Wólczanki. Mimo że zagrał w niej jeden mecz, podczas zimowych przygotowań zdążył wszczepić do drużyny dawkę profesjonalizmu, którą nabył podczas pobytu w Lechii. Zginął dwa kilometry od rodzinnego domu, w którym mieszkała narzeczona i czteromiesięczne dziecko.

Kamil Oślizło zaczynał w Stali, potem występował w klubach z Podkarpacia. Z Wisłą Sandomierz był o krok od awansu do II ligi. Lubił ofensywny futbol. Ostatnią bramkę strzelił na tydzień przed śmiercią w meczu z Orłem Przeworsk. Grę w piłkę 29-letni pomocnik łączył z pracą z młodzieżą w klubie Smoczanka Mielec. Zostawił żonę i roczne dziecko.

Bracia Kamil (22 lat) i Rafał (28 lat) Pydychowie, również pochodzący z Mielca, tworzyli na boisku parę świetnie rozumiejących się obrońców. Dziś spoczywają obok siebie w jednej mogile na cmentarzu w Mielcu.

W jednej chwili Wólczanka straciła pięciu piłkarzy. Trzech kolejnych trafiło do szpitala. Damian Bożek wrócił do gry jeszcze wiosną. Dziś występuje w Stali Rzeszów. Kamil Hul gra nadal w Wólczance. Najdłużej leczył się i rehabilitował Kamil Pydych. Miał uraz głowy. W styczniu tego roku podziękował wszystkim darczyńcom – a było ich wielu – dzięki którym mógł w Krakowie przejść skomplikowany zabieg operacyjny. Jest już zdrowy. Podjął pracę w Akademii Piłkarskiej Stali Mielec.

Łączy nas piłka

Po tragedii w klubie zastanawiano się, czy kontynuować rozgrywki. To było trudne wyzwanie. Wszyscy – piłkarze, trenerzy, kibice, mieszkańcy Wólki – czuli się poobijani psychicznie. – Z wójtem gminy doszliśmy do wniosku, że warto zagrać do końca. Chłopaki też tego chcieli. Trener Paweł Wtorek wykonał niebywałą pracę. W tym trudnym czasie zmobilizował drużynę. Tchnął w nią ducha walki. Jestem pełen uznania za ten wysiłek – mówi Stanisław Olejarka. Klub honorowo zrezygnował z tzw. żałobnej karty, możliwości utrzymania się w lidze bez względu na dalsze wyniki. Przyjął ofertę prowadzącego rozgrywki trzecioligowe Lubelskiego Okręgowego Związku Piłki Nożnej, by sprowadzić kilku nowych piłkarzy. Dograć sezon jedną jedenastką byłoby niemożliwością.

Zewsząd napływała pomoc. Z PZPN, Podkarpackiego Okręgowego Związku PN, z klubów dużych i małych. – O istnieniu niektórych nawet nie miałem pojęcia. To był dobry przykład na to, że hasło „Łączy nas piłka", ma sens – opowiada Olejarka. Pieniądze otrzymały rodziny zmarłych i poszkodowanych piłkarzy. Mocno w pomoc zaangażowała się firma prezesa Wólczanki i jej sponsora Stal-Systems oraz Stal Mielec, gdzie kiedyś grali wszyscy uczestnicy tragicznego wypadku. Miesiąc po wypadku w Mielcu odbył się charytatywny festyn piłkarski pod hasłem „Gramy dla poszkodowanych". Wzięli w nim udział byli reprezentanci kraju, m.in. Jacek Bąk, Tomasz Hajto, Cezary Kucharski, Radosław Majdan, Piotr Świerczewski, Leszek Pisz, Maciej Szczęsny. – Takiej konstelacji gwiazd nie widziano w Mielcu od czasów występów Realu Madryt – komentuje dyrektor Stali Bartłomiej Jaskot.

Wólczanka nie dała jednak rady utrzymać się w III lidze. Zdecydowała o tym trauma psychiczna, ale również reorganizacja rozgrywek. W poprzednim sezonie spadało aż 11 zespołów. To nie było najważniejsze. Klub przetrwał.

Wrócić do III ligi

W tym sezonie Wólczanka stara się wrócić do III ligi. Latem doszło do wielu zmian. Poprzedni trener Paweł Wtorek zrezygnował. Tragedia mocno nim wstrząsnęła. Zastąpił go Grzegorz Sitek. Prezesi postanowili zbudować nową drużynę, zapomnieć – na ile to możliwe – o tragicznej przeszłości. Do zespołu przyszło ośmiu nowych zawodników. Uczestnik wypadku Kamil Hul nadal gra. – Wiele wnosi do drużyny. Widać po nim wielką dojrzałość – mówi trener.

Wólczanka znajduje się na dobrej drodze do awansu. Wygrała rundę jesienną, a po 18 kolejkach zajmuje pierwsze miejsce z siedmioma punktami przewagi nad Izolatorem Boguchwała i 11 nad Sokołem Sieniawa. Klub ma stabilną sytuację finansową. Pomaga gmina Jarosław, ale przede wszystkim firma braci Olejarków Stal-Systems. – Nie mamy takich ambicji jak w Niecieczy. Nie marzymy o ekstraklasie. III liga jest dla nas optymalna, choć Wólka jest dużo większa. Naszym celem jest wprowadzanie do zespołu wychowanków, związanie jeszcze bardziej klubu z naszą miejscowością. Ludzie lubią tu piłkę, kochają ten klub. Na mecze przychodzi po 500 osób, na wyjazdy jeździ po kilkadziesiąt – opowiada Stanisław Olejarka.

Hymn dla piłkarzy

Nowe wyzwania, nawet kolejne mecze nie pozwalają jednak zapomnieć o tragicznie zmarłych piłkarzach. Przed budynkiem klubowym pod herbem klubowym zawsze ktoś zapali znicz, przy emblemacie nadal wisi czarna żałobna wstążka. Zakładane przed meczem koszulki z fotografiami piątki zawodników to już rytuał.

Mija rok od wypadku. Kulminacja obchodów rocznicy tragedii została zaplanowana na 6 maja. W kościele parafialnym w Wólce Pełkińskiej odprawiona zostanie msza św. w intencji piątki piłkarzy. Władze klubu wspólnie z wójtem gminy odsłonią tablicę pamiątkową ku czci Mariusza Korzępy, Kamila Oślizły, braci Pydychów, Patryka Szewczaka. Klub przygotował płytę z nagraniem hymnu, w którego słowach znajdzie się wspomnienie o piłkarzach. Oficjalnie pieśń zostanie odegrana po raz pierwszy 6 maja przed ligowym meczem. Rywalem będzie Orzeł Przeworsk, ostatni rywal w życiu Mariusza, Rafała, Patryka, obu Kamilów. – Chcemy, żeby pamięć o nich nigdy nie zginęła – zapewnia prezes Wólczanki.

Niedawno Wólczanka zainaugurowała rundę wiosenną rozgrywek IV-ligowych. Grała z Błękitnymi Ropczyce, drużyną drugiej części tabeli. Na trybunach stadionu w Ropczycach większość widowni stanowili kibice gości. Piłkarze, jak to mają w zwyczaju od kwietnia ubiegłego roku, wyszli na rozgrzewkę w specjalnych koszulkach. Wydrukowanych na nich zostało pięć portretowych fotografii: Mariusza Korzępy, Kamila Oślizły, Kamila i Rafała Pydychów, Patryka Szewczaka. Napis na dole: „Będziemy o was pamiętać".

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Materiał partnera
Dolny Śląsk mocno stawia na turystykę
Regiony
Samorządy na celowniku hakerów
Materiał partnera
Niezależność Energetyczna Miast i Gmin 2024 - Energia Miasta Szczecin
Regiony
Nie tylko infrastruktura, ale też kultura rozwijają regiony
Regiony
Tychy: Rządy w mieście przejmuje komisarz wybrany przez Mateusza Morawieckiego