Przychodziłem do gazety po 20 latach pracy w telewizji; miałem szczęście uczestniczyć w budowie komercyjnego Polsatu od chwili narodzin, jasne więc było dla wszystkich, że doświadczenia wyniesione ze współpracy z Zygmuntem Solorzem będę chciał przenieść do nowego obszaru wyzwań zawodowych. Odpowiedź więc brzmiała: „W pierwszej kolejności multimedia".

Współczesna gazeta bez interaktywnej strony internetowej, bez aplikacji mobilnych, bez ruchomego obrazka nie ma szansy w globalnej, czy choćby lokalnej konkurencji. To była pierwsza część przyjętej z satysfakcją odpowiedzi. Ale równie ważna była część druga, która zawierała się w słowie: „regionalizacja". Co miałem na myśli? Nic innego, tylko wyprowadzenie gazety z zaklętego kręgu tematyki stołecznej. Przez lata dziennikarze przyzwyczajeni byli do skupiania uwagi na tematyce warszawskiej. Trudno im się było wyrwać z trójkąta Sejm–rząd–prezydent. A przecież życie jest gdzie indziej! Nowoczesne państwo to przede wszystkim aktywność obywateli.

Zarówno w życiu publicznym, samorządach, jak i na forum własnej działalności gospodarczej. Także w życiu rodzinnym, prywatnym. Czyż dla pełnego obrazu Polski nie należy tych szczegółów zauważyć? Marzyły mi się dodatki „Rzeczpospolitej" poświęcone tematyce regionalnej. Dziś, ponad trzy lata po tamtej dacie, mamy 13 wydań regionalnych. Do końca roku będzie ich 16, tyle ile mamy w Polsce województw. To wielka satysfakcja moja i całego zespołu. Dziękuję tym, którzy w ten projekt się zaangażowali. Zarówno w centrali naszej gazety, jak i w regionach.

Jestem przekonany, że tworzymy nową wartość. Odwracamy uwagę czytelnika w stronę materii, z której jest ulepione nasze życiem codzienne. Fundament nowej, demokratycznej Polski. Zapraszam do naszego projektu nowych uczestników i namawiam do aktywności. Bo życie jest w regionach.