Jeszcze mocniej w tym kontekście oddziałuje podtytuł „Sztuka dewocji osobistej w Niderlandach w latach 1450–1530. Wystawa ze zbiorów polskich". Od razu trzeba dodać, że ekspozycja w gdańskim Muzeum Narodowym nie jest skierowana wyłącznie do osób religijnych, ponieważ proponuje – oprócz wyprawy w końcowy okres średniowiecza – sztukę najwyższej próby. Zaś dla tożsamości historycznej wielokulturowego od zawsze Gdańska ważny jest też wątek niderlandzki – Holendrzy istotnie wpłynęli bowiem na rozwój miasta nie tylko jako dalsi sąsiedzi, ale i jako mieszkańcy.

Wystawa prezentuje sztukę religijną, ale niezwiązaną bezpośrednio z kultem. Kościół jej ani nie inspirował, ani jej wykonania nie kontrolował. Dzieła powstały z czystej wiary i poczucia głębokich więzi z Bogiem. Oto wyjątkowe świadectwo: „Wszystko zaś po to, by prowadzić rozmowę, szukać rady i zadawać pytania Jemu oraz świętym; by składać siebie Jemu i im w ofierze, jak to czynią posłuszni domowi słudzy; i byśmy wierni w tej służbie i posłuszeństwu, również [mogli] prosić o pomoc i wyzbyć się pragnień; zaiste zamieszkać w jednym domu z Chrystusem i Marią, pielgrzymować z pielgrzymami, płakać z płaczącymi, radować się z radującymi i cierpieć z cierpiącymi". Tak pisał wybitny niderlandzki teolog XIV w. Geert Groote na temat potrzeby otaczania się obrazami świętych, które w tamtych czasach były naturalnym medium religijnym. Dziś znamy młodych ludzi, którzy odmawiają pokutę wczytując się w modlitwę na ekranie telefonu komórkowego. Z pewnością należą do mniejszości. Kiedyś większość piśmiennych Europejczyków miała ciągły kontakt z modlitewnikami. W Niderlandach były szczególnie bogato i barwnie ilustrowane. Codzienna, pobożna lektura nadawała rytm dniom, a modlącemu się oferowała poczucie uświęcenia czasu i troski o pośmiertne losy duszy. Gdańska wystawa jest pierwszą w tak szerokim wyborze okazją do obejrzenia większości niderlandzkich modlitewników ze zbiorów polskich, przede wszystkim z Biblioteki Czartoryskich Muzeum Narodowego w Krakowie.

Osobny dział ekspozycji stanowią wczesne niderlandzkie metaloryty i miedzioryty dewocyjne. Często naklejano je na ściany i wklejano do prywatnych modlitewników. Przyciągają uwagę wklejki w inkunabułach ze zbiorów Biblioteki Gdańskiej PAN oraz miedzioryty pasyjne mistrza I A M van Zwolle. Wyjątkowym świadectwem, jakbyśmy dziś powiedzieli mobilnej sztuki dewocji, jest tapiseria ze Świętą Rodziną z początku XVI wieku. Zachowało się tylko kilkanaście jej egzemplarzy. Na wystawie po raz pierwszy zostało zrekonstruowane wnętrze znane z niderlandzkiej ikonografii Zwiastowania. Jest wypełnione oryginalnymi średniowiecznymi meblami, dewocjonaliami i przedmiotami codziennego użytku. Są tam również rzadkie w polskich zbiorach figurki dewocyjne z Mechelen.

Na wystawie można też obejrzeć dzieła mistrzów schyłku gotyku i renesansu, w tym prace z warsztatów m.in. Albrechta Boutsa. Pokazują macierzyństwo Marii i Pasję Chrystusa.

Z okazji wystawy muzeum zorganizowało I Sympozjum Memlingowskie, które rozpoczęło cykl spotkań poświęconych „Sądowi Ostatecznemu" i jego twórcy.