Nadal nie jest łatwo szybko wydać miliardy euro

Resort inwestycji i rozwoju zachęca władze województw do przyśpieszenia realizacji regionalnych programów operacyjnych. Ale marszałkowie twierdzą, że powolne wdrażanie to nie ich wina.

Aktualizacja: 13.02.2018 10:55 Publikacja: 11.02.2018 20:00

Foto: Adobestock

Resort, zwykle ustami ministra Jerzego Kwiecińskiego, przytacza od dłuższego czasu i regularnie dane, z których wynika, że regionalne programy operacyjne (RPO) są realizowane wolniej od krajowych. W latach 2007–2013, kiedy realizowana była poprzednia unijna perspektywa finansowa było odwrotnie – RPO szły szybko i sprawnie. Na domiar złego zdaniem resortu inwestycji programy te są realizowane aż tak wolno, że marszałkowie mogą nie wykorzystać w pełni budżetów. Ale to nie koniec kłopotów – jeśli marszałkowie nie spełnią warunków, mogą nie dostać środków z tzw. rezerwy wykonania.

Rezerwa to część pieniędzy w każdym RPO (6 proc. całej kwoty), która zostanie uruchomiona tylko wtedy, gdy w danym programie osiągnięty zostanie zestaw wskaźników uzgodnionych wcześniej przez marszałków z Komisją Europejską (KE). W ministerstwie się obawiają, że marszałkowie nie będą w stanie sięgnąć po całą rezerwę wynoszącą aż 1,88 mld euro. Nic więc dziwnego, że pod koniec grudnia 2017 r. do marszałków trafił list, w którym resort poprosił o wyjaśnienia, a nawet plany naprawcze.

Zdążyć po rezerwę

– Zasady podziału i utrzymania rezerwy wykonania w programach operacyjnych były znane od początku wdrażania funduszy obecnej perspektywy finansowej. Wszyscy partnerzy, także w regionach, powinni mieć świadomość konieczności realizacji określonych wskaźników, tzw. kamieni milowych, ustanowionych wspólnie z KE na rok 2018 – mówi Adam Hamryszczak, wiceminister inwestycji i rozwoju.

Minister przypomina, że pod koniec trzeciego kwartału 2017 r. resort przeprowadził szczegółową analizę realizacji RPO, która wykazała niepokojąco niski postęp realizacji wskaźników warunkujących utrzymanie rezerwy wykonania.

– Nasze ministerstwo, jako instytucja koordynująca wdrażanie RPO, zwróciło się do marszałków województw z prośbą o przygotowanie adekwatnych planów naprawczych. Dokumenty z regionów napływają i są analizowane przez naszych ekspertów. W planach naprawczych instytucje zarządzające RPO proponują działania zaradcze, głównie związane z organizacją naborów i oceną wniosków oraz upraszczaniem kryteriów wyboru. W niektórych województwach wprowadza się bardziej restrykcyjne wymogi w zakresie gotowości technicznej projektów, wybieranych do dofinansowania. Niektóre regiony negocjują z KE obniżenie wartości docelowych dla wskaźników wybranych do tzw. ram wykonania – tłumaczy Hamryszczak.

W ocenie resortu dane z końca 2017 r. potwierdzają, że podjęte wcześniej starania przynoszą poprawę w niektórych obszarach.

– Jednak w niektórych sprawach osiągnięcie wymaganych wskaźników jest nadal zagrożone. Należy już dziś mieć na uwadze, że skutkiem opóźnień konieczne mogą być tzw. realokacje pomiędzy osiami w programach lub nawet między programami – dodaje wiceminister, zastrzegając jednak, że Polska jako kraj członkowski nie utraci środków rezerwy wykonania.

Realokacje mogą oznaczać przenoszenie pieniędzy z jednej osi do innej lub nawet do innego programu.

Połajanki w telewizji

W niedzielę, 4 lutego br., występując w „Wiadomościach" w TVP 1 minister Kwieciński ponownie alarmował, że RPO są realizowane za wolno, i wskazał piątkę województw maruderów: lubelskie, warmińsko-mazurskie, podlaskie, świętokrzyskie i kujawsko-pomorskie. Przypomniał, że rządzą tam marszałkowie z opozycyjnego PSL (poza Kujawami) i dlatego spore opóźnienia można uznać za przejaw kampanii przed listopadowymi wyborami samorządowymi. Tym bardziej że w grupie maruderów są aż cztery z pięciu wschodnich województw. Ale piąte województwo tego regionu – Podkarpacie – zarządzane przez marszałka Władysława Ortyla z Prawa i Sprawiedliwości zostało wskazane jako sprawnie inwestujące euro z UE.

– Jeśli chodzi o zawarte już umowy o dofinansowanie to Lubelskie plasuje się na siódmym miejscu w kraju z wynikiem 49,5 proc., czyli tylko o 1 proc. niższym od chwalonego Podkarpackiego. Nie zaliczamy się więc do maruderów. Jest mi przykro, że minister widzi tylko to, co chce widzieć – mówi Sławomir Sosnowski, marszałek województwa lubelskiego. I przypomina, że to rząd w wielu obszarach, jak choćby w sprawie bardzo późnego przyjęcia prawa wodnego, odpowiada za kiepską realizację RPO.

– Nie można też zapominać, że każdy RPO ma swe uwarunkowania, strukturę, wskaźniki i projekty. Dlatego trudno je porównywać. Intencji ministra nie rozumiem – dodaje Sosnowski.

Jak dowiedziała się „Rzeczpospolita" ministrowi Kwiecińskiemu chodziło nie o kontraktację (umowy o dofinansowanie), ale o tzw. certyfikację, a więc wydatki (faktury) wysłane już do Brukseli. I rzeczywiście – piątka przez niego wskazanych regionów zamykała 31 stycznia br. stawkę województw, biorąc pod uwagę już wydane pieniądze z RPO.

Nie kwestionują tych danych marszałkowie, wskazując na różnego rodzaju trudności. – Nie chcę polemizować z ministrem, ale nie sądzę, aby choć jeden z nas ociągał się w realizacji RPO – mówi Gustaw Marek Brzezin, marszałek woj. warmińsko-mazurskiego, przypominając, że wdrażanie programów zaplanowanych na lata 2014–2020 wystartowało z dużym poślizgiem. – Pieniądze z tych programów są „trudne do wydania". Nasza regionalna gospodarka de facto dopiero się tworzy i m.in. dlatego nie jest jeszcze przystosowana do spełnienia wymagań w zakresie badań, rozwoju, innowacji. Beneficjenci dopiero przestawiają się na nowe wymogi. My też zmieniamy podejście, a nawet instytucje pośredniczące, eliminując bariery we wdrażaniu funduszy – tłumaczy Brzezin.

Jego zdaniem nie można marszałkom zarzucić opieszałości ani braku doświadczenia. – Nowa sytuacja wymaga po prostu więcej czasu, a i tak na koniec wszystko zależy od beneficjentów, z którymi przecież nie możemy się zamienić miejscami – dodaje marszałek warmińsko-mazurski.

Będzie mniej pieniędzy

Realizacja RPO to nie lada wyzwanie zważywszy, że marszałkowie mają do wydania aż 31,2 mld euro, czyli 14 mld więcej niż w okresie 2007–2013. Mimo to już dbają o środki na lata po roku 2020 r.

– Mając w pamięci dyskusyjne oceny wystawiane niektórym marszałkom przez resort rozwoju życzyłbym sobie, aby przyszły budżet dla Polski z polityki spójności – i co za tym idzie pula na RPO – nie był niższy niż jest teraz. Jeśli będzie niższy, ktoś rząd za to rozliczy – zapowiada Sosnowski, podkreślając, że polityka rządu w sprawach unijnych negocjacjom budżetowym nie sprzyja.

– Jest to polityka prowadzona ponad naszymi głowami, dopiero więc zobaczymy jak Polska zostanie potraktowana. Tym bardziej że w Unii są poważne problemy m.in. z brexitem. Jako władze regionalne robimy wszystko, aby zachować mocną politykę spójności – deklaruje marszałek Lubelszczyzny.

– W Brukseli głos polskich regionów jest wspólny. Wiemy jednak, że budżet UE ze względu na brexit i politykę obronną czy migracyjną zmienia się na naszą niekorzyść. Po wyjściu Wielkiej Brytanii wszyscy powinni wyłożyć nieco więcej pieniędzy niż teraz dają, a nikt tego nie chce. Łatwo nie będzie – uważa Brzezin. Przypomina, że polityka spójności to podstawowa polityka rozwojowa niwelująca zapóźnienia w Polsce i całej UE. – Okres 2007–2013 to potwierdził. Dzisiejszy stan gospodarki polskiej dobitnie o tym świadczy – podkreśla marszałek Warmii i Mazur.

Opinie

Władysław Ortyl, marszałek woj. podkarpackiego

Podkarpackie nie jest zapóźnione w realizacji RPO. Jesteśmy jednym z sześciu regionów, które rozdysponowały już połowę środków na lata 2014–2020. Zajmujemy czwarte miejsce z wynikiem 51,5 proc. Dosyć dobrze jest też z tzw. certyfikacją. Rok 2017 był okresem zawierania umów. Rok 2018 będzie rokiem wydatków. Jednak nasza dobra pozycja nas nie uspokaja. Podejmujmy działania quasi-naprawcze. Monitorujemy szczegółowo duże projekty. Najtrudniej przebiega realizacja inwestycji kolejowych i drogowych. Chcemy uniknąć niespodzianek. Jeśli idzie o przyszłość polityki spójności, to na wszelkich forach europejskich postulujemy konieczność jej kontynuacji i potwierdzamy skuteczność w kontekście rozwoju polskich regionów. Jeśli zaś idzie o dalszy rozwój Polski wschodniej jako makroregionu, opowiadamy się za kontynuacją realizacji odrębnego programu dla tej części kraju. Dwie perspektywy unijne to okres za krótki, aby zniwelować zaległości rozwojowe powstałe przez dziesięciolecia. Należy też rozszerzać programy transgraniczne, jak Polska–Białoruś–Ukraina czy Polska–Słowacja.

Witold Stępień, marszałek woj. łódzkiego

Z rezerwą podchodzę do opinii ministra o zbyt wolnej realizacji RPO. Nasz program wystartował jako jeden z pierwszych i teraz to się mści, bo długo po starcie brakowało wytycznych i rozporządzeń z KE, a potem przepisów wykonawczych w kraju. W efekcie startując cztery miesiące przed innymi dziewięcioma regionami, mogliśmy rozpocząć tylko projekty drogowe, a teraz mamy wyższe progi do osiągnięcia. Wszystkie RPO wystartowały 1–1,5 roku później niż w latach 2007–2013. Aktualnie największa grupa naszych beneficjentów – samorządy – boryka się z ofertami w przetargach przekraczającymi kwoty z kosztorysów. Beneficjenci muszą pokrywać różnice przy niezmienionym dofinansowaniu i tych samych kosztach kwalifikowanych. Często jest problem z wykonawcami, nikt nie zgłasza się do przetargów. Co do przyszłości polityki spójności, jako marszałkowie prezentujemy jednolite stanowisko w Komitecie Regionów. Opowiadamy się za polityką spójności w kształcie zbliżonym do obecnego. To szansa na dalszy rozwój regionów, w tym wzrost dochodów mieszkańców i komfortu ich życia.

Piotr Całbecki, marszałek woj. kujawsko-pomorskiego

Jako województwo, które najefektywniej w Polsce wykorzystało środki z poprzedniej perspektywy UE, wiemy, że o faktycznym sukcesie we wdrażaniu unijnego wsparcia decyduje nie tempo, lecz dobre przygotowanie projektów oraz ścisła współpraca z partnerami. Realizacja unijnych programów to bieg długodystansowy, w którym jedni przyspieszają na samym początku, a inni w środku, jednak faktyczne znaczenie ma ostateczny wynik na mecie. W ostatnim roku w związku ze zmianą polityki wdrożeniowej na szczeblu krajowym i unijnym wyraźnie przyspieszyliśmy wdrażanie naszego regionalnego programu operacyjnego. Efekt to pierwsza pozycja naszego województwa w kraju pod względem rocznej dynamiki kontraktacji środków. Warto podkreślić, że najważniejszy wskaźnik, czyli poziom certyfikacji wydatków, wyniósł na koniec 2017 roku 6,08 proc. i jest o niemal 2 punkty procentowe wyższy od wymaganego przez KE. Liczę, że minister Jerzy Kwieciński w kolejnych wypowiedziach na temat poziomu wdrażania 16 regionalnych programów operacyjnych uwzględni najnowsze dane.

Resort, zwykle ustami ministra Jerzego Kwiecińskiego, przytacza od dłuższego czasu i regularnie dane, z których wynika, że regionalne programy operacyjne (RPO) są realizowane wolniej od krajowych. W latach 2007–2013, kiedy realizowana była poprzednia unijna perspektywa finansowa było odwrotnie – RPO szły szybko i sprawnie. Na domiar złego zdaniem resortu inwestycji programy te są realizowane aż tak wolno, że marszałkowie mogą nie wykorzystać w pełni budżetów. Ale to nie koniec kłopotów – jeśli marszałkowie nie spełnią warunków, mogą nie dostać środków z tzw. rezerwy wykonania.

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Materiał partnera
Dolny Śląsk mocno stawia na turystykę
Regiony
Samorządy na celowniku hakerów
Materiał partnera
Niezależność Energetyczna Miast i Gmin 2024 - Energia Miasta Szczecin
Regiony
Nie tylko infrastruktura, ale też kultura rozwijają regiony
Regiony
Tychy: Rządy w mieście przejmuje komisarz wybrany przez Mateusza Morawieckiego