Gwiazdy, które nie gasną

Muzycy grupy Yes, Patti Smith i Voo Voo, Korn, a także członkowie Electric Light Orchestra wystąpią w tym roku na Festiwalu Legend Rocka w Dolinie Charlotty.

Publikacja: 10.04.2017 22:00

Patti Smith i jej zespół. Koncert poprzedzi występ Voo Voo. Może być gorąco.

Patti Smith i jej zespół. Koncert poprzedzi występ Voo Voo. Może być gorąco.

Foto: Festiwal Legend Rocka

– Przy okazji poprzednich edycji Festiwalu Legend Rocka zapowiedziałem, że klasyka rocka obejmuje kolejne dekady, w tym lata 90., a to znaczy, że pokażemy artystów młodszych od tych, których prezentowaliśmy w przeszłości – powiedział nam Mirosław Wawrowski, pomysłodawca i dyrektor festiwalu. – Dlatego w tym roku odbędzie się koncert grupy Korn. Pamiętajmy jednak, że wbrew pozorom to już też nie są debiutanci. Grają na rockowej scenie trzecią dekadę. Obrośli rockową legendą i stali się klasykami.

Muza bardów

Jedyną damą w gronie tegorocznych gwiazd będzie Patti Smith, która otworzy sierpniową odsłonę festiwalu (13 sierpnia). Jest jedną z najważniejszych postaci muzycznej alternatywny, rzadkim przykładem kobiety grającej ostrego rocka. Nic dziwnego, że została zaproszona do uświetnienia gali wręczenia Nagrody Nobla, gdy w dziedzinie literatury otrzymał ją Bob Dylan. Amerykański bard nie przyjechał, ona zaś zaśpiewała „A Hard Rain's A-Gonna Fall" – protest song skomponowany przez Dylana w 1962 r.

Mogłaby uświetnić każdą uroczystość poświęconą pamięci drugiego amerykańskiego barda – Leonarda Cohena. Była bowiem jego muzą, gdy mieszkali w nowojorskim Chelsea Hotel.

– Żyliśmy o czerstwym chlebie i gulaszu wołowym. Nie wystarczało pieniędzy, żeby dokądkolwiek chodzić, nie mieliśmy telewizora, telefonu ani radia (...). Przy stoliku po lewej stronie brylowała Janis Joplin. Przy ostatnim stoliku siedział Jimi Hendrix naprzeciwko jakiejś blondynki – wspominała Patti Smith w książce „Poniedziałkowe dzieci".

Słuchała muzyki od najmłodszych lat.

– Ale moja decyzja o tym, by grać, nie była czymś naturalnym. Nadal nie uważam się za muzyka, po prostu trochę śpiewam – mówiła przed jednym z koncertów w Polsce. – Wszystko zaczęło się od występów poetyckich, czytania moich wierszy przed publicznością. Coraz częściej do wierszy dodawałam jakiś rytm, nawet muzykę. Chciałam energii, muzyczności.

W 1974 r. Smith nagrała legendarny singiel „Hey Joe/Piss Factory", założyła własny zespół i zaczęła koncertować w klubie CBGB's w Nowym Jorku. Jej debiut płytowy, album „Horses", był zapowiedzią punk rocka. Światową sławę zdobyła dzięki Bruce'owi Springsteenowi, który podarował jej „Because The Night", piosenkę odrzuconą z płyty „Darkness on the Edge of Town". Wydała ją na trzeciej płycie, „Easter", z 1978 roku.

Kiedy po raz pierwszy występowała w Sali Kongresowej, wszystkich uderzyła niesamowita energia wokalistki urodzonej w 1946 r. Mimo wielu tragedii, które zdziesiątkowały grono jej przyjaciół i rodzinę, nie załamała się, zachowała młodzieńczą witalność.

Najnowszą płytę, „Banga", wydała w 2012 roku. Piosenki zarejestrowała w Electric Lady Studios stworzonym z myślą o Jimim Hendrixie. Ale dla niej ważniejsze było chyba to, że właśnie tam powstała jej debiutancka płyta – „Horses" – w 1974 roku.

Album rodził się w niemal rodzinnej atmosferze, ponieważ towarzyszyli jej starzy przyjaciele – gitarzysta i producent Lanny Kayne z Sonic Youth, Tom Verlaine z Television, a także córka i syn. Smith postanowiła opisać swoje sny i obserwacje, dając dowód na to, że świat jest mieszanką piękna i chaosu. Utwór „This Is The Girl" dedykowany jest Amy Winehouse. „Nine" powstało z myślą o urodzinach Johnny'ego Deppa, z którym wokalistka przyjaźni się od lat. Pośród bohaterów płyty jest również aktorka Maria Schneider, znana z „Ostatniego tanga w Paryżu".

Kto powie: nie

Wokalista Jon Anderson, pianista Rick Wakeman oraz gitarzysta Trevor Rabin wystąpią w Dolinie Charlotty 13 lipca pod szyldem ARW. Jeszcze w zeszłym roku mało kto mógł się spodziewać, że dojdzie do takiego estradowego spotkania. Przełom nastąpił 4 października 2016 w Orlando w USA. Wokalista Jon Anderson i pianista Rick Wakeman zagrali po raz pierwszy od 25 lat, czyli od pamiętnego „The Union Tour".

Jon Anderson założył Yes z nieżyjącym już basistą Chrisem Squirem pod koniec lat 60. Rick Wakeman pojawił się już na pierwszym, znakomitym albumie „Fragile". W Orlando do tych dwóch legend rocka progresywnego dołączył urodzony w RPA gitarzysta Trevor Rabin, który grał w Yes w latach 1983–1988. Jest autorem największego radiowego szlagieru i wyjątkowej gitarowej solówki „Owner of the Lonely Heart" z najbardziej komercyjnego albumu „90125".

Trevor Rabin grał z Yes również na płytach „Big Generator", „Union" i „Talk", by pod koniec lat 90. stać się jednym z najpopularniejszych kompozytorów muzyki filmowej w Hollywood. Jego muzykę można usłyszeć w „Locie skazańców", „Armagedon", „60 sekund", „Bad Boys 2".

Anielsko brzmiący, wysoki głos Andersona, kaskady klawiszowych partii Wakemana i wysublimowane brzmienie gitary Rabina – to magnes, który przyciągnie fanów Yes beż żadnej wątpliwości. Chcąc w pełni zaspokoić ich apetyty, Anderson, Rabin i Wakeman postanowili tak skonstruować repertuar koncertów, by znalazły się w nim klasyki z lat 70., m.in. „And You and I", „Heart of the Sunrise", „Perpetual Change", „Roundabout" oraz „Hold On", i „Changes" z „90125" oraz „Rhythm of Love" z albumu „Big Generator".

Inne wcielenia Yes nigdy nie grały takiego repertuaru na żywo, opierały się bowiem głównie na kompozycjach z lat 70.

Warto dodać, że Ion Anderson nie jest postacią anonimową dla młodych fanów – w tym rapu. Muzyczny motyw w wykonaniu wokalisty Yes z piosenki „In High Places" zacytował Kanye West w kompozycji „Dark Fantasy".

Nu metal

Nie ma żadnej wątpliwości, że nie było wcześniej w Dolinie Charlotty tak głośno grającego zespołu jak Korn. Grupa wystąpi 15 sierpnia. Słynie z bardzo ekspresyjnych występów i również dlatego dzieliła scenę z takimi gigantami rocka, jak Metallica czy Ozzy Osbourne.

Amerykańska formacja powstała w Kalifornii w 1993 r. Zadebiutowała albumem „Korn" pod koniec 1994 r., otwierając historię nowego gatunku zwanego nu metalem. Nie byłoby go, gdyby nie wcześniejszy grunge oraz fala rapu, która wpłynęła na nowy sposób śpiewania. Ważna była także fuzja gitarowego grania i elektroniki. Nu metalowi gitarzyści używają nisko strojonych siedmiostrunowych gitar.

Od początku teksty śpiewane przez Jonathana Davisa portretowały wspomnienia dziecięcych psychoz i zagrożeń, co dobrze ilustrowała okładka debiutanckiej płyty – z dzieckiem na huśtawce, na którym kładł się cień podejrzanego mężczyzny. Duszną atmosferę niezwykle ciężkiej muzyki podkręcały narkotyczne wizje. Zespół zaproponował muzyczny horror o zmiennych rytmach.

Po wydaniu drugiej płyty, „Life Is Peachy", która sprzedała się w Ameryce w ponad 100 tys. egzemplarzy już w pierwszym tygodniu, „The New York Times" pisał: „Są zwariowani na każdym punkcie, w tym na własnym".

Do nagrania trzeciej płyty, „Follow the Leader", zespół zaprosił m.in. aktora porno Rona Jeremy'ego. Sprzedaż rosła z albumu na album. Czwarty, „Issues" – zapowiedziany okładką z nieprzytomną laleczką – zadebiutował na pierwszym miejscu amerykańskiego „Billboardu", rozchodząc się w pierwszym tygodniu w 600 tys. egzemplarzy. Zespół uświetnił sukces, zapraszając fanów na koncert do nowojorskiego Apollo Theather, gdzie gwiazdy rocka nie gościły od lat 50. Występ anonsował koncert policyjnej orkiestry.

Popularność grupy zdyskontował pionierski kontrakt z firmą Virgin, która zapłaciła muzykom zaliczkę 25 mln dolarów za dwie płyty, gwarantując sobie 30-proc. udział w sprzedaży biletów na koncerty i gadżety.

Do tej pory Korn nagrał 12 płyt, które sprzedały się w nakładzie prawie 40 mln sztuk. W 2013 r. powrócił do zespołu Brian „Head" Welch, co zaowocowało znakomitym albumem „The Paradigm Shift". W październiku ukaże się pierwsza od trzech lat nowa płyta – „The Serenity of Suffering". Ma być powrotem do brzmienia znanego z takich płyt, jak „Issues", „Untouchables" czy „Take A Look In The Mirror". Aktualny skład grupy tworzą: gitarzyści James „Munky" Shaffer i Brian „Head" Welch, basista Reginald „Fieldy" Arvizu, perkusista Ray Luzier i wokalista Jonathan „JDevil" Davis.

Elektryczna orkiestra

Repertuar Electric Light Orchestra zaprezentują 12 lipca byli muzycy tego zespołu występujący pod nazwą Orchestra. To skrzypek Mik Kaminski, znany m.in. z pamiętnej partii w „Blue Violin", i Louis Clark odpowiadający za orkiestracje zaaranżowane na instrumenty klawiszowe, których nie może zabraknąć w repertuaru zrodzonego z fascynacji rockiem symfonicznym. Na basie zagra Glen Burtnik. Pozostali muzycy to wokalista Eric Troyer, gitarzysta Parthenon Huxley i perkusista Gordon Townsend.

Założyciel ELO Jeff Lynne rozwiązał zespół w 1986 r. Wtedy też jego partner, perkusista Bev Bevan, powołał do życia ELO Part II. Po jego odejściu w 1999 r. ze względów prawnych grupa przybrała nazwę The Orchestra.

Przypomnijmy, że Electric Light Orchestra była prawdziwą fabryką przebojów. Także w Dolinie Charlotty nie zabraknie takich hitów, jak „Last Train to London", „Confusion", „Don't Bring Me Down", „Can't Get It Out of My Head", „Evil Woman", „Telephone Line", „Rockaria!", „Turn to Stone", „Sweet Talkin' Woman", „Mr. Blue Sky" czy „Shine a Little Love".

więcej na: www.legendyrocka.com

masz pytanie, wyślij e-mail do autora: j.cieslak@rp.pl

Materiał partnera
Dolny Śląsk mocno stawia na turystykę
Regiony
Samorządy na celowniku hakerów
Materiał partnera
Niezależność Energetyczna Miast i Gmin 2024 - Energia Miasta Szczecin
Regiony
Nie tylko infrastruktura, ale też kultura rozwijają regiony
Regiony
Tychy: Rządy w mieście przejmuje komisarz wybrany przez Mateusza Morawieckiego