Na stronie internetowej Zachodniopomorskiej Organizacji Turystycznej znalazłem informację o konkursie. Autorzy zachęcali do oddawania głosów na kilka zabytkowych obiektów zlokalizowanych w północno-zachodniej Polsce. Na krótkiej liście znalazły się powszechnie znane zamki książąt pomorskich w Darłowie i Szczecinie, ale obok nich organizacja rekomendowała trzy inne, moim zdaniem wyjątkowe, posiadłości.
Ich świetność została przerwana w czasach PRL, gdy część wartościowych zabytków – niezwiązanych przecież z historią Polski – została przejęta przez komunistyczne przedsiębiorstwa na biura. I oczywiście niszczały, popadały w ruinę, zapadały się w błoto. W wielu wypadkach dopiero ćwierć wieku temu, po okresie transformacji ustrojowej, trafiły one w prywatne ręce. Nowi właściciele przywrócili im blask.
Nie są to jednak muzea, ale obiekty wielofunkcyjne, które muszą zarabiać, organizując konferencje, noclegi, wesela. Właściciele uporządkowali też otaczające je ogrody i stworzyli kuchnie, które serwują potrawy najwyższej jakości.
Warto do nich zajrzeć, bo architektura tych obiektów jest oryginalna, a ich dzieje obrazują kawałek zapomnianej historii arystokratycznych niemieckich rodów.
Bursztynowy Pałac w Strzekęcinie powstał w majątku rycerskim należącym do rodzin von Wolde, właścicieli pobliskiej wsi Dunowo (niemiecki Thunow). Prawdopodobnie już od XVIII w. istniał tam ogród ozdobny i majątek ziemski. Na początku poprzedniego wieku ówczesny właściciel rozpoczął w nim doświadczalną uprawę ziemniaków i produkcję sadzeniaków. Jego kartofle z czasem zdobyły międzynarodową sławę. Na przełomie XIX i XX w. zbudowano tam pałac stylizowany na obiekt o charakterze obronnym, w stylu neorenesansowym.